„W tych wyborach nie chodzi tylko o to, kto będzie rządził – to są wybory, które muszą udowodnić, że kłamstwo nie popłaca. Jedyny sposób na kłamców to pokazanie, że są słabi i przegrywają” - pisze na łamach „Gazety Wyborczej” prof. Marcin Matczak. Ta przepowiednia może jednak stanowić wyrok nie na PiS, ale na opozycję.
Niemcy uznali się za mocarstwo moralne. To tak, jakbym ja się uznał za koszykarza NBA
— powiedział swojego czasu na jednym ze spotkań z wyborcami w Oleśnicy prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Do słów tych nawiązuje tytuł tekstu „Kaczyński nie gra w NBA, ale mógłby” na łamach weekendowej ”Gazety Wyborczej”, którego autorem jest prof. Marcin Matczak. Sugeruje on już w leadzie o czym przeczyta biorący „Wyborczą” do ręki: że dla PiS kłamstwo jest tak naturalne, jak dla ryby woda.
Autor - co zrozumiałe - nie argumentuje swojej tezy w jakikolwiek sposób. Matczak wychodzi z założenia, że kiedy napisze kilkadziesiąt razy, że PiS, to kłamstwo – biologiczne, geograficzne, matematyczne, dystrybutorowe itp. – to czytelnikowi „Wyborczej” wystarczy. Czego to dowodzi? Jedynie instrumentalnego traktowania czytelnika „Wyborczej”, który tę papkę ma kupić. Czy jednak w tekście znajdzie choćby wątłe powody, by kupić?
Marsz Miliona Serc
Ludzie PiS, gdy widzą prawdę dla nich niekorzystną, rzucają się na nią jak pitbulle, żeby zagryźć. To ich agresja wobec prawdy zmienia nas i Polskę
— pisze Matczak w kontekście twierdzeń, że Marsz Miliona Serc był nim tylko z nazwy. Rzuca się Matczak na ten temat jak pitbull, żeby zagryźć, a co najmniej zdyskredytować „przeciwnika”.
Przyjrzyjmy się więc – jak pisze Matczak – prawdzie geograficzno-matematycznej. Maksymalnie krótko, z nadzieją, że prawnik posiada elementarną znajomość działań matematycznych. Aby na trasie marszu szlakiem o szerokości 30 m znalazło się milion osób, to - przyjmując dwie osoby na metr kwadratowy (a Marsz Miliona Serc szedł w o wiele luźniejszym szyku) i że trasa rzeczywiście ma na całej długości taką szerokość - musiałby ten Marsz zająć całą drogę długości ponad 16,5 km. Trasa Marszu miała długość nieco ponad 4 km. I wszystko w temacie.
Inne „kłamstwa”
Podobnie „prawdziwe” okazują się wszystkie pozostałe insynuacje autora tekstu w „Wyborczej”. Po kolei czytamy w nim o kłamstwie smoleńskim i kłamstwie z Woronicza, gdzie Matczak dostrzegł zbudowany – a jakże – przez PiS „świat na opak, w którym nie ma nawet problemu z paradoksem kłamcy – bo oni nigdy nie mówią, że kłamią, więc nie trzeba się zastanawiać, czy choć wtedy nie kłamią”. Problem w tym, że dokładnie to samo mówi sondażowa większość społeczeństwa o całym obozie opozycji.
Dalej jest podobnie.
Gdy mówią, że przywracają praworządność, jest jasne, że ją niszczą. Gdy mówią, że są prawdziwie chrześcijańscy, jest oczywiste, że są poganami. Kiedy powołują do Trybunału Konstytucyjnego „sędziów prawdziwie niezależnych”, jest jasne, że to polityczni funkcjonariusze
— czytamy.
Żadnej myśli innej, niż aby obrazić, zdyskredytować „przeciwnika”, w tym fragmencie nie znajdziemy. A dalej jest wykład o ataku PiS-u na sądy. I oczywiście ani słowa Matczak nie poświęca temu, dlaczego sędziowie są „zupełnie nadzwyczajną kastą”, o której nie wolno źle pomyśleć, kiedy wyda kolejny skandaliczny, niezrozumiały dla opinii publicznej wyrok.
Świat na opak
PiS zakłada głupotę okłamywanych i gardzi swoim elektoratem – uważa, że jest łatwy do zmanipulowania jak dziecko
— kontynuuje Matczak. I tu znów pierwsze, co czytającemu przychodzi na myśl, to wielość protestujących uczestników w Marszu Miliona Serc - że protestują krzycząc i prezentują obraźliwe dla Kaczyńskiego i PiS transparenty, jednak nie umieją wykrztusić choćby jednego argumentu, czym im Kaczyński i PiS zawinił?
Politycy PiS wierzą, że gdy kłamią, by utrzymać się u władzy, kłamstwo jest usprawiedliwione. Podobnie gdy w tym celu kradną
— czytamy dalej. A iluż obserwatorów sceny politycznej czytając to pomyśli: „przecież jest dokładnie na odwrót! Przecież to są słowa o politykach PO!”. I bez trudu poda na to przykłady.
Oto wytworzył się nam model polityka, u którego zaletą jest czelność, że to nie jego ręka, którą złapano na gorącym uczynku. Kłamstwo jest dowodem sprytu, a zdolność do moralnego tarzania się w błocie staje się cnotą
— snuje swoją myśl Matczak. I znów pierwsze, co wielu Polakom, wcale nie związanym z Prawem i Sprawiedliwością, przychodzi na myśl, to nazwiska czołowych polityków… Platformy Obywatelskiej.
Kłamstwa PiS będą wpływać na nasze życie publiczne nawet wtedy, gdy odsuniemy ich od władzy […] Dlatego w tych wyborach nie chodzi tylko o to, kto będzie rządził – to są wybory, które muszą udowodnić, że kłamstwo nie popłaca. Jedyny sposób na kłamców to pokazanie, że są słabi i przegrywają. […] Bo kłamcy polityczni są jak alimenciarze – do spłodzenia kłamstwa zawsze chętni, do ponoszenia kosztów, jakie za sobą niesie, już nie
— konkluduje Matczak.
Jeśli „to są wybory, które muszą udowodnić, że kłamstwo nie popłaca”, to przyszłej prawdy, kto jest kłamcą, można doszukać się od dawna w sondażach. Dziwić może, dlaczego prof. Matczak tego nie bierze pod uwagę. O wygranej zdecydują Polacy, nie publicyści „Gazety Wyborczej”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/665699-wyborcza-o-klamcach-czyli-swiat-na-opak-prof-matczaka