„Trzeba mieć przed oczyma cel Agnieszki Holland, który był taki, a nie inny. Stąd jej film jest, jaki jest: walka z polskością, z naszą kulturą, cywilizacją trwa w najlepsze, wspierana przez różne instytucje międzynarodowe, całkowicie Polsce wrogie” - komentuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl najnowszy film Holland „Zielona Granica” komisarz Jacek Wrona, emerytowany oficer CBŚ.
wPolityce: Fragment filmu „Zielona granica”, który wyciekł jeszcze przed premierą, pokazuje funkcjonariuszy polskich służb mundurowych jako bezdusznych bandytów i sadystów znęcających się nad bezbronnymi ludźmi. Jak Pan odbiera ten paszkwil?
Jacek Wrona: Dla mnie ten film jest prowokacją. Przy tym jest całkowicie fikcyjny. Mówiono kiedyś: papier wszystko przyjmie. Podobnie jest z taśmą filmową, tudzież nośnikami elektronicznymi, na których ten film nagrano. Jedynym celem tego filmu jest zohydzenie, zobrzydzenie oglądającemu nie tylko funkcjonariuszy polskich służb mundurowych.
To nawet nie jest kwestia estetyczna. Ten film jest kierowany do konkretnego odbiorcy, do grupy fanatycznych wyznawców nienawidzących generalnie Polski i Polaków przedstawionych jako najgorszy sort człowieka, bezdusznych, porównywanych do szmalcowników.
Wielokrotnie byłem na granicy białoruskiej, i to w okresie, kiedy ten cały proceder, ta operacja „Śluza” zaczynała, jeszcze przed powstaniem zapory na granicy. Rozmawialiśmy wielokrotnie z żołnierzami, strażnikami granicznymi, przygranicznymi mieszkańcami. To doświadczenie, o którym można wiele mówić, dobitnie pokazuje, jak pełen kłamstw, cyniczny jest ten film. Oni wszyscy w rzeczywistości są pewnego rodzaju ofiarami tej sytuacji – kiedy wchodząc rano do stodoły okazywało się, że jest tam 40 nielegalnych imigrantów, kiedy ukrywali się w zbożu uniemożliwiając rolnikom prowadzenie prac polowych.
Trzeba mieć przed oczyma cel, który był taki, a nie inny. Stąd ten film jest, jaki jest. Można powiedzieć: nic nadzwyczajnego. Walka z polskością, z naszą kulturą, cywilizacją trwa w najlepsze, wspierana przez różne instytucje międzynarodowe, całkowicie Polsce wrogie.
To jest film pokazujący nieprawdę, ale i niebezpieczny?
Bardzo niebezpieczny biorąc pod uwagę, że na jego podstawie, na podstawie całkowicie fikcyjnych scen, duża część oglądających wyrobi sobie o Polsce zdanie. Szczególnie gdy chodzi o młode pokolenie i odbiór tego filmu za granicą.
Pani towarzyszka Holland wzięła sobie do serca słowa Władimira Iljicza Uljanowa ps. Lenin, że kino to najważniejsza ze wszystkich sztuk. To jest bardzo skuteczna metoda, która miesza ludziom w mózgach, wypróbowana i w hitlerowskich Niemczech, i w różnego rodzaju innych systemach.
Stąd mamy w filmie analogie do niemieckich obozów koncentracyjnych, ogrodzenia z drutu kolczastego…?
Te konteksty, rzucanie migrantów na druty czy przez druty, nie są przypadkowe. Brakuje tam jeszcze wieżyczek ze strażnikami lub bez. To są bardzo prymitywne porównania, prymitywne metody przedstawiania, ale jednak dość skuteczne. W ten właśnie sposób manipuluje się opinią publiczną, szczególnie zachodnią, która w ogóle nie ma naszych doświadczeń, nie jest w stanie tego zweryfikować. Tym bardziej jest to obrzydliwa i szkodliwa manipulacja.
Warto dodać, że jest to próba przedstawiania sytuacji na polsko-białoruskiej granicy w kontrze do tego, co co dzieje się we Włoszech czy w Niemczech. Państwa Zachodu nie wyciągają wniosków z tego, że to ich polityka doprowadziła do tego rodzaju zachowań. Gdyby wcześniej Zachód postawił twarde warunki imigrantom, działał w sposób rozsądny i zdecydowany, to cała operacja „Śluza” miałaby minimalny rozmiar lub w ogóle by do niej nie doszło.
Skoro oczywistym jest, że ten film ze względu na swoje kłamstwa nie zostanie przez Polaków „kupiony”, jednak na Zachodzie będzie szargał opinie o polskim mundurze, o Polsce i Polakach – dlaczego opozycja na to pozwala? Więcej – Holland nie ukrywa, że jest w drużynie Tuska?
Im w sposób ewidentny nie zależy na dobrej opinii o nas na świecie. Proszę zobaczyć choćby na to, co przedstawia cykl „Reset”. To są te same działania antypolskie – jedne z wielu podejmowanych przez na szczęście na całą, ale sporą część dzisiejszej opozycji. Jeżeli – co zobaczyliśmy w ostatnim, przecież dobrze udokumentowanym odcinku „Resetu” – decydowano wręcz o podziale Polski, o odstąpieniu jej połowy Rosji, to trudno się dziwić, że ci ludzie nie mają żadnych oporów działać na szkodę Polski. Oni nigdy w gruncie rzeczy nie identyfikowali się z polskim mundurem, z naszym patriotyzmem. Zawsze na kolanach albo na wschód, albo na zachód. Wszelkie bariery pękły, wszelkie granice zostały przekroczone już bardzo dawno, więc ten film trzeba odbierać jako kontynuację działań pokazanych w „Resecie”. W tym kontekście przestaje to nawet dziwić.
Takie szkalowanie przez Polaków polskiego munduru i narodu – to da się i powinno się ścigać, wyciągać konsekwencje?
Tak, i powinno się to robić. Jednak przede wszystkim powinniśmy się temu przeciwstawiać na każdym poziomie. Proszę zauważyć, jak to wygląda np. w Stanach Zjednoczonych. Tam polityk, który by w ten sposób zaatakował swój kraj, powiedział, że żołnierze amerykańscy są psami na posyłki, faszystami – taka osoba byłaby skończona nie tylko jako polityk. Nieważne, czy byłby demokratą czy republikaninem, czy miałoby to miejsce w małym miasteczku w Arizonie, czy w Kongresie USA. Tak powinno być w całym cywilizowanym świecie.
Przepisy polskiego prawa karnego są w tym względzie oczywiste, jednak, jak widać, mamy rozgrzanych politycznie sędziów, z takimi, a nie innymi poglądami, stąd ściganie przypadków działania na szkodę własnego kraju jest trudne. Tu potrzebujemy jakiegoś przełomu, powrotu do normalności.
Mamy grupę zaprzańców, która będzie pluła na polski mundur, ponieważ nie potrafi inaczej. Z drugiej strony może cieszyć, że wiele, zwłaszcza młodych osób w Polsce szanuje mundur i z dumą go nosi. Są grupy konstrukcyjne, są klasy mundurowe. Młodzież się munduru nie wstydzi, jest akcja „murem za polskim mundurem”.
By optymistycznie zakończyć: jak jeszcze może każdy z nas naszych mundurowych wesprzeć?
Przede wszystkim nie dawajmy się wciągnąć w różnego rodzaju prowokacje takie jak film Holland, dyskusje, manipulacje. Odróżniajmy prawdę i od prowokacji i manipulacji. A nasze służby możemy wspierać na wszelkie możliwe sposoby, manifestować nasze przywiązanie do polskiego munduru na koszulkach, w mediach społecznościowych, nosić emblematy patriotyczne. Mam np. duże plakaty o treści patriotycznej, które wywieszam na moim balkonie. Jest wspomniana akcja #MuremZaPolskimMundurem.
Pamiętajmy, że władze się zmieniają, a służby pozostają. W dojrzałych demokracjach, tak jak w Stanach Zjednoczonych, niezależnie od sympatii politycznych każdy chętnie fotografuje się z chłopakami w mundurach, stara się ich wspierać, ponieważ ma świadomość, że nawet jak wojsko gdzieś przegra, to te służby są potrzebne, wręcz niezbędne, że są po to, byśmy mogli się czuć bezpiecznie.
Naprawdę zdecydowana zdecydowana większość Polaków stoi murem za polskim mundurem. To należy nagłaśniać, a nie jednostkowe, marginalne wyskoki naszej opozycji na granicy.
Bądźmy dumni z naszych żołnierzy i innych mundurowych: funkcjonariuszy Straży Granicznej, policji itd. Choćby dlatego, że są skuteczni w obronie polskich granic. Dzięki nim możemy czuć się na naszych ulicach bezpieczni. I pamiętajmy że „Zielona Granica” to zły film stworzony w złych intencjach.
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/663344-wrona-film-holland-to-paszkwil-stworzony-w-zlych-intencjach