Czytając teksty publicystyczne Tomasza Terlikowskiego, można odnieść wrażenie, że oto on poczuwa się jako ten pierwszy na kontynencie europejskim, który potrafi rozstrzygnąć wątpliwości dotyczące nielegalnej imigracji zgodnie z nauczaniem Chrystusa i Kościoła.
Doprawdy nikt przed nim, choćby w krajach takich jak Włochy czy Hiszpania, nie musiał podnosić kwestii ewangelicznych, bo widocznie jego zdaniem – tamtejsze narody są lepiej schrystianizowane i dlatego wpuszczają z otwartymi ramionami „uchodźców z Afryki”. Nie ma hiszpańskich czy włoskich Terlikowskich, którzy musieliby napominać lud, bo tylko jego polscy rodacy są ksenofobami, zapóźnionymi katolikami, których musi pouczać w swych kazaniach publikowanych w mediach czy na swym koncie fejsbukowym:
Tak, tak. Ujmując rzecz wprost trzecie pytanie referendalne będzie ważnym sprawdzianem tego, czy Polacy poważnie traktują nauczanie Biblii i Kościoła. Prorocy są bowiem zgodni, co do tego, że sprawdzianem naszej relacji do Boga jest nasz stosunek do uchodźców, uciekinierów, potrzebujących pomocy. Jezus wprost mówi, że to, co uczyniliśmy naszym braciom uczyniliśmy Jemu. A kolejni papieże (w tym Jan Paweł II, którego PiS chciało wziąć na sztandary jeszcze kilka lat temu) także wprost podkreślali, jak należy traktować migrantów (także tych nielegalnych)
Co mówią dokumenty Kościoła?
A więc rada Terlikowskiego to przede wszystkim: współczuć, przyjmować jak leci wszelkich przybyszów, ale już nie: rozumować! Bo wygłaszanie emocjonalnych tyrad - jak właśnie ta powyższa, która miesza chrześcijański nakaz dla władców, aby zapewniali wspólne dobro rządzonym przez siebie narodom, z wymaganiami, jakie Miłosierdzie nakłada na nas, aby udzielić pomocy tym, którzy pukają do naszych drzwi - to czysta demagogia. Nie pierwszy to raz, gdy u Terlikowskiego z odwiecznego „Fides et ratio” znika zupełnie owe ratio. Bezwarunkowa akceptacja „uchodźców wojennych” była już, owszem, fatalnie aplikowana przez Kościół, gdy w ramach słynnych akcji typu: „Szlak klasztorów” lub „Szlak szczurów” ludzie kościoła, biskupi i kler w Hiszpanii i w Watykanie umożliwili ucieczkę tysiącom nazistów przemycając ich do krajów Ameryki Łacińskiej. To temat na zupełnie inny artykuł, ale warto wspomnieć, że bezwarunkowa pomoc, za którą gardłuje Terlikowski, to jeszcze nie chrześcijańska postawa. Czy pomoc w ucieczce udzielona „uchodźcom” Mengele czy Eichmannowi była uczynkiem miłosierdzia? Tak wiem, porównanie niefortunne, ale „ratio” podpowiada, że ludzie kościoła hierarchicznego także popełniają czasem błędy w ocenie faktów.
Nawet jeśli Terlikowskiemu wydaje się, że odkrywa przed nami nieznane nam pokłady biblijnych nakazów gościnności, to wypada zapytać, dlaczego ignoruje lub przemilcza nowsze dokumenty Kościoła, jak choćby Konstytucję Apostolską „Exsul Familia” z 1952r. papieża Piusa XII, która reguluje kwestie związane z imigracją (i na którą powołują się czasem publicyści katoliccy z Hiszpanii o większej uczciwości niż Terlikowski). Zwraca ona uwagę na rozwiązywanie problemów u źródła, gdzie to totalitaryzmy lub chciwość władców zmusza ludzi do porzucania swoich ojczyzn. Zacytujmy dla przykładu ten wymowny fragment:
Miłość wprawdzie może do pewnego stopnia zaradzić wielu niesprawiedliwościom społecznym. To jednak nie wystarcza. Trzeba bowiem, by najpierw okrzepła, zapanowała i rzeczywiście została wprowadzona w życie sprawiedliwość” (…) Stwórca bowiem wszechświata dla dobra wszystkich przeznaczył wszystkie dobra. Dlatego też prawo własności poszczególnych państw, jakkolwiek godne szacunku, nie powinno sięgać aż tak daleko, by - mimo, że ziemia jest w stanie wyżywić wszędzie wielu ludzi - dla niezbyt słusznych powodów wzbraniać dostępu niezamożnym, ale PRAWYM OBCOKRAJOWCOM, JEŚLI TYLKO NIE STOI TO NA PRZESZKODZIE WŁAŚCIWIE POJĘTEMU DOBRU PUBLICZNEMU.
Znikające bezpieczeństwo
Przypomnę więc, że dobro publiczne jakim jest m.in. bezpieczeństwo kobiet w przestrzeni publicznej zniknęło w krajach takich jak Szwecja czy Francja w związku z niekontrolowanym napływem imigrantów (wg. najnowszych danych Eurostatu statystyki gwałtów dla Polski to 8 przypadków na 100 000 mieszkańców. Ubogacona napływem „uchodźców” Szwecja to 205. Odpowiednio dla Francji ta liczba wynosi 87, dla Belgii 74).
Dla nieprzekonanych, w typie Terlikowskiego, kto jest głównym sprawcą napaści na tle seksualnym przytaczam dane za artykułem z „The Objective” z 19 marca 2023:
Dane przedstawione przez Narodowy Instytut Statystyczny (INE) pokazują, że 46 proc. osób skazanych za napaść na tle seksualnym w Hiszpanii ma obce obywatelstwo. Oznacza to, że 11,39 proc. populacji (5 440 118 osób z 47 435 597) popełnia ponad połowę wszystkich gwałtów w Hiszpanii.
Dlaczego więc Terlikowski ignoruje te przesłanki, będąc zresztą ojcem i mężem? Gdzie w Biblii i tradycji Kościoła zapisane jest, że pomoc dla imigrantów nielegalnych ma odbywać się kosztem najbliższych, gdy doświadczenie podpowiada, że ów obcy niestety często nie zamierza respektować praw i przepisów kraju, do którego przybywa. Przecież ogromna większość imigracji do Hiszpanii czy Francji pochodzi z krajów Maghrebu, gdzie nie toczy się żadna wojna, a niemal wszyscy uchodźcy to mężczyźni w wieku poborowym, w przypadku Maroka – po przeszkoleniu militarnym i przysiędze na bezwzględną wierność i lojalność wobec Króla Mohammeda VI.
Intencje imigrantów
To od katolików hiszpańskich nauczyłam się, że już Św. Tomasz z Akwinu w „Summie teologicznej” ustanowił jasno obowiązki gościnności, ale też jej granice, przypominając trzeźwo, że „stosunki z cudzoziemcami mogą być pokojowe lub wojenne”. Dlatego też intencje imigrantów mogą być pokojowe lub wrogie, a sprawą naturalną dla narodu powinna być ocena, których imigrantów przyjąć (Ukraińców!), a którym utrudniać napływ w ramach uzasadnionej obrony przed przemocą, którą sieją w dzielnicach zachodnich miast. I dlatego tak ważne jest pytanie referendalne, które opacznie interpretuje Terlikowski. To św. Tomasz podpowiadał, aby ustalić stopień „powinowactwa”, który decyduje o pełnej integracji cudzoziemców. To święty z Akwinu zauważył, że członkowie innych ludów o wyraźnie wrogich zamiarach, jak Ammonici i Moabici, nigdy nie zostali w pełni zintegrowani z ludem Izraela. To kryterium „powinowactwa” każe nam Polakom przyjmować bezwarunkowo uchodźców z Ukrainy, ale jednocześnie stawiać opór napływowi muzułmańskich przybyszów.
Ofiary handlu ludźmi
A przy okazji, gdzie podziała się ewangeliczna troska Terlikowskiego o ofiary handlu ludźmi?
Hiszpanie, dotknięci nielegalną imigracją w jeszcze większym stopniu niż inne kraje, zliczają liczbę ofiar, jaką pochłania Morze Śródziemne na skutek obietnic na łatwe i przyjemne życie na zasiłkach, jakie oferują im państwa Zachodu. Stąd wiadomo, że w ubiegłym roku na Morzu Śródziemnym zarejestrowano 1417 zgonów, a choć rok 2023 jeszcze się nie skończył, to jest już 1848 zgonów, czyli o 30 proc. więcej. Obserwatorzy wskazują, że im więcej krąży naganiaczy i handlarzy towarem ludzkim z organizacji pozarządowych w typie Open Arms, tym więcej śmierci na morzu. Barki i łódeczki NGO-sów to nie są wysłannicy pomocy humanitarnej, tylko główny łącznik mafii w celu przemycania ludzi i narkotyków. To Maroko jest jednym z wiodących światowych producentów marihuany i wraz z Libanem są głównymi dostawcami na rynek europejski. Szacuje się, że każdego roku przez Gibraltar i Hiszpanię do Europy trafia około 2000 ton marokańskiej marihuany w postaci żywicy konopnej lub haszyszu. Nie można się uporać z tym problemem dostaw, dokąd trwa nieprzerwany ruch stateczków i łódeczek pod hasłami ocalania uchodźców wojennych. Ale po co rozumować i wnioskować, ostrzegać i troszczyć się, skoro można wzorem Terlikowskiego po prostu przyklasnąć lewicy pod pretekstem wypełniania ewangelicznej postawy. Ta rzekoma wyższość moralna lewicy, która na Zachodzie rozkazuje ludziom otwierać się na imigrację podczas gdy sama jednocześnie zamyka się w strzeżonych willach i na zamkniętych osiedlach, jest już nam doskonale znana.
Na koniec cytat z Terlikowskiego, który całodobowo raportuje wydarzenia z życia ze swego konta na fejsbuku (bije w tym chyba nawet Małgosię Rozenek). A ponieważ jest na wakacjach, to jak widać, nieco się rozprężył i zapomniał być otwarty na drugiego człowieka: „Kolory, przyroda, klify. Laguna jest cudowna, tylko przed tłumem trzeba uciekać”.
No to jak to tak: „uciekać”(?) przed niewinnymi turystami? To tu nam każe przyjmować tłumy agresywnych imigrantów forsujących granice Europy, a sam chce salwować się ucieczką od turystów takich jak on sam?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/658581-opaczne-kazania-terlikowskiego-w-temacie-imigracji