Dziennikarz TVN24 Piotr Jacoń odniósł się do odejścia satyryka Krzysztofa Daukszewicza z programu „Szkło Kontaktowe”. Jak napisał na Instagramie Jacoń, przez ostatni miesiąc przebywał na urlopie. „Okazało się, że w tym czasie zniszczyłem rodzinę Pana Krzysztofa” - napisał na Instagramie.
Daukszewicz odszedł ze „Szkła Kontaktowego”
Tą drogą chciałem powiedzieć wszystkim, którzy czekają na mój powrót do Szkła Kontaktowego, że postanowiłem nie wrócić. Doceniam rękę wyciągniętą do mnie przez TVN, dziękuję Tomkowi Sianeckiemu i moim Kolegom za wsparcie, ale uważam że po tym, co przeżyłem ja i moja rodzina w ciągu ostatnich tygodni, nic już nie będzie takie samo
— napisał na Facebooku Krzysztof Daukszewicz, informując o odejściu ze „Szkła Kontaktowego” w TVN24. Miało to związek z niefortunnym żartem na temat dziennikarza tej stacji, Piotra Jaconia, który jest ojcem transpłciowego dziecka. Samemu Jaconiowi Daukszewicz nie szczędził ostrych słów. Satyryk zaznaczył, że reakcja dziennikarza ściągnęła hejt zarówno na niego, jak i jego najbliższych.
I mam niestety nieodparte wrażenie, że sam się na swój krzyż wdrapał, bo nikt go tam nie powiesił. A już na pewno nie ja, ani moja rodzina, która nie może się pozbierać po hejcie, na który nas skazał. I mam także nieodparte wrażenie, że z ofiary zamienił się dość szybko w kata, i że ma to gdzieś. Jeśli tak ma przebiegać nauka tolerancji, to ja w czymś takim nie zamierzam uczestniczyć
— podkreślił w długim oświadczeniu.
Jacoń: Nie było mnie w kraju
Piotr Jacoń zabrał z kolei głos na Instagramie, twierdząc w długim wpisie, że przez ostatni miesiąc przebywał na długo wyczekiwanym urlopie i był przekonany, że sprawa z Daukszewiczem została zamknięta.
Wróciłem z urlopu. Trwał miesiąc - planowaliśmy go od dawna. Okazało się, że w tym czasie zniszczyłem rodzinę Pana Krzysztofa. Z Panem Krzysztofem rozmawialiśmy dwa dni po „tamtym” incydencie. Jego żona pisała wtedy na FB o hejcie, jakiego doświadczają
— napisał dziennikarz, dodając, że następnie wysłał do żony Daukszewicza esemesa z pytaniem o możliwość rozmowy telefonicznej. Oddzwonił sam satyryk, będąc wówczas w drodze do warsztatu samochodowego. Pytany przez Piotra Jaconia, jak się ma, Krzysztof Daukszewicz odpowiedział, że „daje radę”.
Wróciliśmy do tego, co się wydarzyło. Kto, co powiedział i jak to zrozumiał. „No dobrze, Panie Piotrze, ale jakie konkluzje?” - zapytał w końcu. Ja na to, że chyba najważniejsza jest ta, iż umiemy ze sobą rozmawiać. Zgodził się. Skończyliśmy żartem, że teraz, gdy się gdzieś spotkamy w towarzystwie, będziemy ostentacyjnie wpadać sobie w ramiona. By pokazać, jak to się robi, gdy ludzie się dogadują. O tej rozmowie napisałem w poście. Wtedy, cztery tygodnie temu. Dla przykładu
— dodał.
Jacoń wspomniał również, że po tej rozmowie żona Krzysztofa Daukszewicza „popłakała się ze wzruszenia”, o czym nie omieszkała wspomnieć w komentarzu na Instagramie dziennikarza TVN24. Ten odpowiedział pozdrowieniami. Jak zaznaczył Jacoń, było to w zeszłym miesiącu, ponieważ dziennikarz wyjechał na urlop i już nie wracał do całej sprawy.
Ale sprawa wróciła kilka dni temu wraz z tym esemesem: „Panie Redaktorze, może już Pan wracać do pracy. Niech się Pan nie boi, mnie w TVN 24 już nie ma. Jednego ksenofoba na Pana drodze mniej. Zostali jeszcze Kaczyński i Czarnek. Z nimi będzie ciężej, ale życzę sukcesu. Ps. Co sprawia przyjemność kiedy z ofiary człowiek zamienia się w kata? Ciekawi mnie to. Życzę sukcesów i na tym polu. Z szacunkiem. Krzysztof Daukszewicz”
— napisał Piotr Jacoń, dodając, że podtrzymuje swój apel sprzed miesiąca: „szukajmy sojuszników a nie wrogów”.
Załączył również zdjęcia dwóch komentarzy, które otrzymał: jeden od żony Daukszewicza, zadowolonej i wzruszonej z powodu rozmowy obu mężczyzn, drugi od jednego z obserwujących, który w wulgarny sposób zapytał Jaconia o jego samopoczucie po odejściu satyryka ze „Szkła kontaktowego”. Dziennikarz TVN24 zaznaczył, że tego rodzaju wiadomości otrzymuje w ostatnim czasie dużo.
„A teraz płaczę ze smutku”
Całą sprawę skomentowała także żona Krzysztofa Daukszewicza.
Niech pan jeszcze raz przeczyta ze zrozumieniem, co się stało w ciągu tego miesiąca - w oświadczeniu mojego męża. Ja płakałam z radości, że pan zrozumiał swój błąd, gdy zadzwonił do męża
— zwróciła się do dziennikarza TVN24 Violetta Ozminkowski Daukszewicz.
A teraz płaczę ze smutku. Mógłby pan - jako wrażliwy człowiek, za którego pan się podaje - powiedzieć zwyczajnie - przykro mi
— dodała. Żona satyryka wspomniała m.in., że w ostatnim czasie oboje bali się wchodzić np. do centrum handlowego.
Naprawdę panie Jaconiu - niech się pan zajmie atakowaniem prawdziwych wrogów. Silniejszych od siebie, a nie tych, których łatwo uderzyć
— podsumowała.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/Instagram, Facebook
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/651316-jacon-ironizuje-ws-daukszewicza-zniszczylem-rodzine