Pięć kładek dla rowerów? Ani to za dużo, ani za mało, tylko to jest bez sensu. Każdy warszawski most ma ścieżkę rowerową. Na każdym można przeprowadzić linię tramwajową. Należy więc myśleć o mostach, a nie kładkach rowerowych - ocenia najnowsze pomysły prezydenta Trzaskowskiego i jego podopiecznych w rozmowie z portalem wPolityce.pl radny Warszawy z ramienia PiS Filip Frąckowiak.
Skarbnik Warszawy to fucha, nie służba
Radny Frąckowiak odnosząc się do informacji, że skarbnik miasta Mirosław Czekaj w zeszłym roku otrzymał za pracę na tym stanowisku ponad 385 tys., czyli prawie dwa razy tyle, ile minister finansów, przypomniał tłumaczenie prezydenta Trzaskowskiego, że skarbnik jest de facto managerem wielkiego organizmu, jakim jest stołeczne miasto, i że w firmie prywatnej zarobiłby o wiele więcej.
To prawda, że zarabiałby więcej, ale stołeczne miasto nie jest prywatną firmą, a praca dla Warszawy jest służbą miastu i jego mieszkańcom, całej warszawskiej gminie. I za to dostaje się pieniądze ze składek mieszkańców, a nie z wypracowanego przez firmę zysku.
— mówi Frąckowiak przypominając, że wynagrodzenia pracowników instytucji publicznych regulują przepisy.
Czy Warszawy takie przepisy nie obowiązują? Takie tłumaczenie jest – swoją drogą - najlepszym dowodem na to, przyznaniem, że praca ministrów w obecnym polskim rządzie jest służbą, i że prezydent Trzaskowski nie myśli o pracy swojej i swoich podwładnych w ten sposób.
— dodaje.
Koordynator ds. zielonej Warszawy
Z oświadczenia oświadczenia majątkowego dyrektor koordynator ds. zielonej Warszawy Małgorzaty Młochowskiej wynika, że zarobiła w zeszłym roku ponad 277 tys. zł. Ponadto – jak przypomniał portal wPolityce.pl, będąc członkiem rady nadzorczej Miejskich Zakładów Autobusowych otrzymała dodatkowe 34 tys. zł.
A to już jest skandal. O ile argument dotyczący wynagrodzenia skarbnika Warszawy wynika z jego funkcji i odpowiedzialności, o tyle trzeba zapytać, czy osoba od ekologii w mieście, bo do tego ta funkcja się sprowadza, i wciskania programów ekologicznych w każdy obszar funkcjonowania miasta, jest w ogóle Warszawie potrzebna? A jeśli już jest – co tłumaczy, że zarabia tyle pieniędzy? Jakie ona ma efekty? Skarbnika możemy z efektów jego pracy rozliczyć, a koordynatora ds. zielonej Warszawy? Z czego? Czy mamy dzięki niej czyste powietrze w Warszawie?
— bulwersuje się Frąckowiak.
Pięć kładek i dwa mosty
Radny m.st. Warszawy odniósł się także do informacji, że w w nowym studium rozwoju Warszawy zaplanowano aż pięć kładek pieszo-rowerowych… i tylko dwa klasyczne mosty drogowe przez Wisłę.
I tak dobrze, że zaplanowano te dwa mosty, choć nie wiem, jakie to mosty. To studium nie trafiło, ponieważ nie musi trafić pod obrady Rady Warszawy. A powinno trafić, zostać przedyskutowane. W ratuszu nikogo nowe mosty nie interesują. Rozmawia się o jednym: moście Krasińskiego prowadzącym z grubsza mówiąc z Placu Wilsona na Targówek. Ale Warszawa potrzebuje jeszcze co najmniej trzech mostów w centralnych dzielnicach i dwóch na obrzeżach miasta. Zobaczmy, jaką ulgę przyniosły mosty Marii Skłodowskiej-Curie (Północny) oraz Anny Jagiellonki (Południowy)
— przekonuje warszawski radny.
Odnośnie kładek rowerowych: warszawiacy nie będą poruszać się rowerami w takiej skali, jak sobie marzy Rafał Trzaskowski. Przez część roku pogoda temu nie sprzyja. Jeżeli człowiek ma zadania służbowe w centralnych dzielnicach miasta to nie będzie jeździł na rowerze w garniturze, z teczką na plecach, by móc po dojechaniu do pracy wziąć prysznic. Pan prezydent chyba to doskonale rozumie, ponieważ droga z ratusza na Placu Bankowym do Pałacu Kultury i Nauki. Gdzie odbywają się spotkania Rasy Warszawy, jest bardzo dobra, a jednak nie przesiada się na rower, nie jeździ komunikacją miejską, którą na tym odcinku ma bardzo dobrą, ale jeździ na tej trasie samochodem. Przychodzi kampania wyborcza. Może zobaczymy pana Trzaskowskiego i jego zastępców w kasku rowerowym, ale na razie jeżdżą samochodami
— mówi.
A pięć kładek dla rowerów? Ani to za dużo, ani za mało, tylko to jest po prostu bez sensu. Każdy warszawski most ma ścieżkę rowerową. Na każdym można przeprowadzić linię tramwajową. Należy więc myśleć o mostach, a nie kładkach rowerowych
— dodaje.
Ulica Lecha Kaczyńskiego
Zapytany o propozycję Trzaskowskiego nazwania jednej z ulic w okolicach Muzeum Powstania Warszawskiego im. Lecha Kaczyńskiego, na co nie chcą zgodzić się radni Warszawy z PO, Frąckowiak prosi, by w to nie wierzyć.
Proszę nie wierzyć, że w tej sprawie jest niezgoda między prezydentem Trzaskowskim a radnymi Platformy Obywatelskiej. Proszę nie wierzyć w to, że prezydent Trzaskowski chce utworzyć ulicę Lecha Kaczyńskiego. Gdyby chciał, dawno już by to zrobił lub zachował nową nazwę na Trasie Łazienkowskiej. Zgrabnie sobie wymyślił, że rozwiąże problem swojej obietnicy nazywając podrzędną ulicę, która nikomu nie będzie przeszkadzać, na dawnej, przemysłowej Woli, gdzie nikt nie trafi. Tam nie ma żadnych ulic godnych prezydenta, który zginął na służbie Polsce. Ta propozycja jest po to, by śp. Lecha Kaczyńskiego, jego brata i całe i Prawo i Sprawiedliwość upokorzyć. Nie mam wątpliwości ze byłaby to jakaś mikrouliczka między nowymi biurowcami – na tyle mała, by jakiś budynek miał adres na ul. Lecha Kaczyńskiego
— kończy radny Warszawy Filip Frąckowiak.
notował Radosław Molenda
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/646135-frackowiak-trzaskowski-nie-mysli-o-pracy-jako-sluzbie