Polskie Stowarzyszenie Pacjent Europa zorganizowało dwie międzyreligijne delegacje, które pojechały do Ukrainy (pierwsza w maju 2022, druga u grudniu 2022) i spotkały się tam z przywódcami religijnymi Ukrainy, parlamentarzystami oraz ukraińskimi organizacjami pozarządowymi.
Jak to wyjaśnia Aleksander Temkin, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia, „po raz pierwszy w historii świata reprezentanci judaizmu, islamu, anglikanie i katolicy ramię w ramię pojechali w strefę działań wojennych po to, by modlić się o zakończenie konfliktu”.
wPolityce.pl: Był Pan członkiem dwóch delegacji przywódców religijnych zorganizowanych przez Stowarzyszenie Pacjent Europa, które odwiedziły Ukrainę w czasie wojny. Jaki jest sens takich delegacji? Ktoś złośliwy powiedziałby, że mają one znaczenie jedynie symboliczne. Czy to jest prawdą?
Aleksander Temkin: Sens międzyreligijnych delegacji modlących się z ukraińskimi przywódcami religijnymi w Kijowie o sprawiedliwy pokój, o koniec bombardowania miast, zabijania ludzi, niszczenia infrastruktury jest oczywiście po pierwsze religijny - i tego nie można lekceważyć, że to co religijne, to nie naprawdę. Anglikańscy biskupi, rabini, imamowie pojechali modlić się z Ukraińcami, bo wierzą w Boga, dają świadectwo tego wyjeżdżając w strefę wojny. Takie świadectwo, cielesna osobista solidarność jest specjalnym rodzajem modlitwy, to nie jest gadanina o pokoju z odległości tysiąca kilometrów.
Oczywiście, gdy dzieje się taka bezprecedensowa rzecz - a są to pierwsze w ogóle w historii międzyreligijne delegacje do stolicy kraju pogrążonego w wojnie - to wydarzenie ma różne znaczenia. Podczas pierwszej delegacji modliliśmy się m.in o odblokowanie czarnomorskich portów - i obecność pod Soborem Sofijskim w Kijowie muzułmańskich liderów jest czymś do czego Ukraina może dyplomatycznie nawiązywać. Modlitwy rabinów w Babim Jarze są polemiką z rosyjskim kłamstwem o „denazyfikacyjnej” wojnie.
A symbolika? Też jest ważna. Ważne jest to, że o tych delegacjach pisał” Corierre della Serra”, „Guardian”, „The Times of Israel”. Ważne jest to, że jest to polemika z ideologią wojny cywilizacji – tzw. rosyjskiego miru, że pokazujemy, że nie wpadając w żaden New Age możliwa jest wspólna modlitwa o pokój ludzi całkowicie i rygorystycznie oddanych swoim tradycjom, że wojsko rosyjskie wcale nie reprezentuje głosu tradycji, religii. Ważne jest w końcu dodanie ducha ukraińskim przywódcom religijnym, to ma również praktyczne znaczenie.
Jestem Chorwatem z Bośni i Hercegowiny. W czasie tamtejszej wojny wielu często krytykowało organizacje religijne, przede wszystkim Serbską Cerkiew Prawosławną, za to, że nie pomagają w zaprowadzeniu pokoju, ale często robią coś dokładnie przeciwnego. Teraz wydaje się, że coś podobnego na Ukrainie robi Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego. Jak to Pan skomentuje?
Sprawa z Cerkwią Prawosławną jest skomplikowana. Jeżeli chodzi o sam Patriarchat Moskiewski, to Arcybiskup Swiatosław Szewczuk, głowa Kościoła Greckokatolickiego, komentował ich działania kojarząc je z muzułmańską ideologią szahidyzmu. W ogóle duchowość rosyjska jest teraz absolutną ignorancką pop-karykaturą, a Rosja zachowuje się jakby została wchłonięta przez Doniecką Republikę Ludową. Zdjęcia księży prawosławnych chrzczących rakiety, czy to nazywające się szatan-2, czy też nie, pokazują coś od czego taki św. Serafin z Sarowa by zwiał, pokazują pokumanie się z diabłem.
A na Ukrainie? Cóż, Cerkiew Ukraińska Patriarchatu Moskiewskiego jest mocno zinfiltrowana. Poczyniła kroki w stronę oderwania się od Moskwy, ale niewystarczające. Jest tam wiele nieciekawych osób. Zrozumiałe jest, że państwo poddaje ją presji. Osobiście jednak uważam, że postępująca delegalizacja tego Kościoła jest krokiem bardzo ryzykownym, wewnętrznie, dyplomatycznie, że metoda kija i marchewki jest lepsza.
Jak Pan skomentuje reakcje papieża Franciszka i innych przywódców religijnych wobec wojny na Ukrainie.
Ha! Papież, który jest bardzo ciekawym człowiekiem, ma rację i jej nie ma. Ma rację, że to nie jest jedyna wojna rozdzierająca świat, że może nawet nie najgorsza i że Europa i Ameryka mają sporo za uszami. Jan Paweł II był przecież bardzo ostro przeciw wojnie w Iraku. Ale… no właśnie, ale…. Generalnie, przywódcy religijni związani z Trzecim Światem pozostają ostrożni, bo nie lubią triumfalizmu, bo Unia Europejska przed chwilą egoistycznie nie udostępniła patentów na szczepionki covidowe (rząd PiS był za udostępnieniem), etc.. Jak my w naszym stowarzyszeniu rozwiązaliśmy tę sprawę? Rozmawiałem z Imamem Ibrahimem Mogrą, bengalskiego pochodzenia, który powiedział mi, że nie był w Syrii, nie był w Jemenie, co odpowie członkom swoim wspólnoty, pytającym, dlaczego Ukraina jest ważniejsza. Odpowiedziałem mu na to: może nie jest ważniejsza, ale od czegoś trzeba zacząć. I obiecałem mu, że na Ukrainie będziemy się modlić za ofiary również i tych konfliktów.
Jaką rolę mogą odegrać organizacje religijne w przywracaniu pokoju na Ukrainie? Jak w tym świetle patrzeć na kwestie przebaczenia i pojednania. Jak muszą te procesy wyglądać?
Chcielibyśmy tak popchnąć światowe organizacje religijne, by na jakimś etapie wojny - bo kiedyś nastanie taki etap - pomogły w stworzeniu kordonów pokojowych.
Kiedyś Ukraina wygra albo konflikt będzie wytracał dynamikę. Można sobie wyobrazić antywojenne czuwania liderów religijnych świata - żydów, muzułmanów, chrześcijan - w miastach, wsiach i miasteczkach Ukrainy zagrożonych ostrzałem. Nie wiadomo czy i jak będą mogły wejść tam siły pokojowe ONZ. Być może łatwiejsze byłoby, choć straszliwie trudne, by kiedyś na płonącej granicy w Ługańskim, Charkowszczyźnie, etc. zakwaterowało się 400 pastorów protestanckich, 500 chasydów z Chabadu, wychowankowie Wielkiego Muftego Meczetu Al-Azhar, kardynałowie katoliccy etc., i by ich rotacyjna obecność podnosiła stawki polityczne ostrzału. Czy nie od tego są wielkie religie?
Sa pewne rzeczy na które Rosja nie zawsze może sobie pozwolić, mimo tego, że tworzy wizerunek, że może pozwolić sobie na wszystko. Jest możliwe, że jednoczesne uderzenie w wysokich przedstawicieli światowych religii mogłoby dyplomatycznie utrudnić życie rosyjskim politykom - wobec Globalnego Południa, wobec Republikanów, wobec Chin etc.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/644702-temkin-pokazujemy-ze-rosja-nie-reprezentuje-glosu-religii