Byłbym bardzo daleki od samozadowolenia. Więcej - odbieram jako powód do niepokoju. Jeśli wiemy o tylko kilku antenach na warszawskiej ambasadzie Rosji, oznacza to, że o wielu innych antenach czy urządzeniach nie wiemy, że ich nie namierzyliśmy - mówi gen. Roman Polko w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl w związku z doniesieniami o ponad 180 antenach podsłuchowych na ambasadach Rosji w wielu państwach Europy.
wPolityce.pl: Media doniosły o tym, że na ambasadach Rosji w państwach Europy zlokalizowano ponad 180 anten podsłuchowych. Jakie zagrożenia się z tym wiążą?
Gen. Roman Polko: Mówiąc najkrócej, że jesteśmy podsłuchiwani. Powiem jednak: nic nowego. Nie od dziś wiadomo, że Rosjanie we wszystkich możliwych strukturach, np. w OBWE, kiedy prowadzili jakiekolwiek działania, jednocześnie prowadzili intensywne działania wywiadowcze, szpiegowskie. Dobrze, że w tamtym czasie nie dywersyjne, jednak obecnie widzimy, że niektóre z tych działań wiążą się z przygotowywaniem działań dywersyjnych.
Jeśli miałbym wskazać zagrożenia, to te, że informacje, które przy pomocy tych anten Rosjanie zdobywają, będą służyły albo ich trollom internetowym, po to, by rozgrywać na własny użytek problemy wew. w poszczególnych krajach. Takim rozgrywaniem jest m.in. dzielenie społeczeństw, na czym Putin zawsze wygrywał. Można tu wspomnieć na naszym podwórku choćby o działaniach mających nas poróżnić z Ukraińcami. Takie przysparzanie wewnętrznych problemów państwom europejskim ma sprawić, że zajmą się własnymi sprawami i pozwolą Rosjanom dokonywać barbarzyńskiego ludobójstwa na Ukrainie.
Gorzej, jeśli podsłuchy służą przygotowywaniu działań terrorystycznych, które można by realizować czy to pod obcą flagą, czy już w bardzo bezczelny sposób. Mam tu na myśli np. działanie „zielonych ludzików” na Ukrainie.
Gdy chodzi o ilość anten na dachach ambasad, wyróżniają się te w Madrycie, Pradze, Belgradzie, Lizbonie, Sofii i Nikozji. Warszawa pod tym względem się nie wyróżnia…
Byłbym bardzo daleki od samozadowolenia. Więcej - odbieram jako powód do niepokoju. Jeśli wiemy o kilku antenach na ambasadzie Rosji, oznacza to, że o wielu innych nie wiemy, że ich nie namierzyliśmy.
Co będzie terroryście Putinowi na rękę, tak będzie chciał rozgrywać i Warszawę, i Madryt. Jeżeli pojawi się problem na linii Madrytu i Moskwy – te anteny mu się wtedy przydadzą.
Mamy tam, w Rosji bandyckich polityków, mamy te wypowiedzi Miedwiediewa. I nie ma takiej intrygi, prowokacji czy nawet działań zbrodniczych, których ci ludzie nie są w stanie się dopuścić.
Szwedzkie media opisują, że na wodach państw nordyckich są „statki widma” z „Admirałem Włodymirskim” na czele, mapujące infrastrukturę krytyczną, a więc rurociągi, elektrownie wiatrowe, kable komunikacyjne i energetyczne…
Tak się składa że, czytałem instrukcję rosyjskiego czy jeszcze radzieckiego specnazu. Od tamtych czasów nic się nie zmieniło i to jest nawet w praktyce realizowane. Przenikanie czy ruchem turystycznym, czy w jakikolwiek inny sposób, choćby pod szyldem klubów sportowych, na terytoria innych państw, po to żeby rozpoznawać potencjalne obiekty uderzeń, infrastrukturę krytyczną – to wszystko nadal jest robione, zwłaszcza w cyberprzestrzeni.
Jak możemy jako kraj bronić się przed takimi działaniami?
Myślę, że trzeba pójść trochę w kierunku Izraela, który jest państwem – że tak powiem - osaczonym przez nieprzyjaznych mu partnerów. Trzeba budować system odporności. A więc nie tylko żelazna kopuła, ale przede wszystkim obrony informacyjnej. Ważna jest obywatelska czujność, która by zapobiegała różnego rodzaju próbom organizowania działań wrogich.
Gdy chodzi o wspomniane anteny, są wprawdzie możliwości ich zakłócania czy blokowania, o wiele lepszą jednak obroną jest prowadzenie własnych działań wywiadowczych. Wojna w przestrzeni informacyjnej jest faktem. Nie o wszystkich działaniach państwa musimy wiedzieć, ale trzeba mieć tego świadomość. I jeżeli mamy ze strony rosyjskiej działania, o których rozmawiamy, trzeba tak samo odpowiadać.
Co każdy z nas, obywateli, może w swoim zakresie zrobić, by nieświadomie nie pomagać farmom trolli ani obcym wywiadom?
Musimy się nauczyć w swoich małych ojczyznach rozmawiać ze sobą, komunikować się i zwracać uwagę, jeśli pojawia się ktoś odmienny. Tak, żeby identyfikować takich ludzi, którzy się co najmniej podejrzanie zachowują.
Mamy mniejszość ukraińską. Nawiążmy z tymi ludźmi kontakty, ponieważ nie zawsze w naszym mniemaniu Ukrainiec nim jest. To może być Rosjanin. Miałem już takie sytuacje, kiedy Ukrainka zwracała mi uwagę, że dana osoba nie jest Ukraińcem, ale Rosjaninem.
W Polsce mamy z tym problem, kto jest kim. A kiedy nawiążemy z kimś kontakt, może się z kimś zaprzyjaźnimy, łatwiej będzie to rozpoznać. Szpiedzy, dywersanci, ludzie, którzy mają wrogie zamiary, nie szukają przyjaciół. Nie szukają kontaktu, nie szukają rozmów. A więc często wystarczy zwykła komunikacja, rozmowa. Ja z Ukraińcami, którzy mieszkają w okolicy, rozmawiam. Wiem, kim są.
A więc wychodzenie z inicjatywą. Niedawno słyszeliśmy także o szpiegach monitorujących transporty wojskowe na Ukrainę. Jak zachować czujność?
Dobrze jest, by najpierw samemu nie robić takich zdjęć, nie publikować ich. Nawet kiedy nie mamy żadnych złych zamiarów - to jest dla kogoś podpowiedź, co, gdzie, w jakim kierunku zmierza. Z pewnością z takich puzzli służby rosyjskie chciałyby sobie wiele ułożyć. Nie każdy jest szpiegiem, ale wielu z nas działa w sposób niefrasobliwy. Tym bardziej liczy się komunikacja. Można do kogoś podejść z uśmiechem i powiedzieć: „słuchaj, nie rób tych zdjęć. Ktoś to może wykorzystać w sposób, którego się nie domyślasz”. Tak np. robi się w Izraelu. To odbiera swobodę działania tym, którzy naprawdę mają wrogie zamiary.
Gdy chodzi o ujawnianie różnych informacji przez media społecznościowe czy choćby przez telefon – nie dajmy się zwariować. Nie wszystko wymaga klauzuli poufności. Wystarczy, kiedy włączymy myślenie. Miejmy odpowiedzialność za siebie i innych. Słuchajmy komunikatów, kiedy słyszymy w mediach, by nie publikować tych czy innych informacji. I nie dajmy się prowokować rosyjskim trollom w sieciach społecznościowych, które czasem szukają jakiegoś zaczepienia.
Rozmawiał Radosław Molenda
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/643278-nasz-wywiad-gen-polko-wojna-informacyjna-jest-faktem