I znów to samo! „Wyborcza” publikuje tekst o „pracy seksualnej”… czyli - po prostu - prostytucji. „Najstarszy zawód świata może liczyć na reklamę” - czytamy w komentarzach.
Praca seksualna w Warszawie. „Nie zabijam, nie kradnę, nie mam się czego wstydzić”
— tekst pod takim właśnie tytułem znalazł nawet wysoko wyeksponowane miejsce na stronie głównej serwisu wyborcza.pl!
To kolejny taki tekst o prostytucji w pozytywnym świetle (choć brzmi to groteskowo), który publikują media Agory. Wszystko związane jest z dość przedziwnym cyklem „Jak kochasz, Warszawo”, w którym „GW” pisze… „o seksie, miłości, relacjach i związkach. Co myślimy dziś o ślubach, weselach, życiu bez ślubu, z dziećmi i bez dzieci, rozwodach. Jak zmieniają się postawy i obyczaje w największym mieście w Polsce”.
„Chcieliby także móc organizować się w związki zawodowe”
Z moich usług korzystają policjanci, księża, aktorzy, prawnicy i lekarze. Jeden ksiądz, który wie, że jestem wierząca i chodzę do kościoła, odpuszcza mi grzechy - mówi 31-letnia Wioletta. O swojej pracy seksualnej w Warszawie opowiadają dwie kobiety i jeden mężczyzna
— pada już w pierwszym akapicie tekstu, a po szczegółach o „pracy” prostytutek (w tym męskiej) pojawiają się wyraźne wtręty, które chcą przedstawić prostytucję jako „pracę seksualną”.
Postulatem pracowników seksualnych jest dekryminalizacja. - Mamy przepisy o handlu ludźmi, które rozwiązują problem przestępstw. Kryminalizowanie osób trzecich, jeśli chodzi o pracę seksualną, nie jest potrzebne. Zniesienie tego pomogłoby się wpisać pracownikom w porządek prawny, wyjść z szarej strefy - podkreśla. - Dekryminalizację należy jednak odróżniać od legalizacji. O to większość osób się nie stara, bo wtedy wchodzi aparat państwa ze swoimi regulacjami, np. kto może pracować
— czytamy.
Mało?
Pracownicy seksualni chcieliby także móc organizować się w związki zawodowe, postulują o dostęp do publicznej służby zdrowia, opieki socjalnej w zamian za opodatkowanie ich pracy
— napisano.
Czy autorzy naprawdę nie mają poczucia zażenowania, przelewając na papier (i do sieci) takie oto… wywody?!
„To szaleństwo nie ma granic”
Ta osobliwa publikacja wywołała liczne odpowiedzi ze strony komentatorów, publicystów i użytkowników Twittera.
Wyborcza publikuje opowieści prostytutek. Najstarszy zawód świata może liczyć na reklamę.
Gazeta Wyborcza nie ustaje w promocji prostytucji.
To już któryś z kolei taki artykuł. (…) Reklama zawodu, jakby to o studia inżynierskie chodziło.
Obce wywiady tez o tym wiedzą…
To szaleństwo nie ma granic
Środowiska, które prowadzą kampanię na rzecz normalizacji prostytucji chcą zarabiać na prostytutkach. Nie chodzi wam o dobro kobiet, ale o ogromne pieniądze, które można zarobić na sex-biznesie.
GieWu w swoim standardowym poczuciu przyzwoitości i w trosce o prawdę.
Wydawało się to niemożliwe, ale jednak. „GW” nadal zadziwia.
CZYTAJ TAKŻE:
olnk/wyborcza.pl/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/642118-znow-to-zrobili-gw-nie-ustaje-w-promocji-prostytucji