Święta wielkanocne sprzyjają głębszej refleksji. Z perspektywy kuratora oświaty są takie sprawy, które szczególnie są ważne, zwłaszcza w kontekście pogarszającego się stanu wiedzy ogólnej i kondycji psychicznej uczniów.
Pewne tendencje są charakterystyczne dla wszystkich krajów, gdzie powszechny jest dostęp do Internetu. Fascynujące narzędzie, które potencjalnie powinno być źródłem wiedzy wszelakiej, pomocą w odnalezieniu odpowiedzi na stale pojawiające się pytania, używane jest bezmyślnie i zamiast przyrostu wiedzy służy ogłupianiu ogromnej części populacji. Przebodźcowujące: tik-tok, social media wypychają z umysłów, szczególnie młodych osób, świat realny. Relacje z drugim człowiekiem, piękno przyrody, czy dzieła sztuki, wszystko to nie wymaga już zaangażowania osobistego, podróżowania, bycia tuż obok albo aktywnego uczestnictwa, bycia w środku wydarzenia. Człowiek bez jakiegokolwiek trudu, bez zaangażowania osobistego, wszystko otrzymuje zupełnie za darmo. Może to sobie zobaczyć, odtwarzać ile razy zechce. Bezkosztowe bycie obywatelem świata, celebrytą, swobodnym opiniotwórcą bez jakiejkolwiek odpowiedzialności, rzadko naprawdę ubogaca, a staje się przyczyną zubożenia intelektualnego, emocjonalnego. Autentyczność zamienia się w polukrowany obrazek, na który spoglądamy z bezpiecznej odległości. Nie ma w tym naszego zaangażowania, wysiłku fizycznego i umysłowego. Konsumpcja cudzych dóbr. Wśród tłumów znajomych internetowych, sieroty we własnej rodzinie, w klasie szkolnej, w firmach. Kompletnie bezradni, gdy trzeba coś załatwić w realu. Nieodporni na stres związany z koniecznością podjęcia decyzji, szybkiego reagowania na sytuację niestandardową. Wielki lament, bo ktoś krzywo popatrzył, bo coś mruknął pod nosem, bo pewnie mnie nie lubi, nie doceni, bo nauczyciel czy szef nie pochwalił… Z każdej sytuacji można dziś zrobić nie tę zwykłą, codzienną, lecz traumatyczną, która dołuje, nie pozwala funkcjonować. Jeszcze dwie dekady temu młody człowiek wiedział, że codzienne życie przynosi różne sytuacje, często przykre i że musi sobie z nimi poradzić, że na błędach się można uczyć, że coś nam lepiej wychodzi a z czymś innym mamy kłopot, bo nie we wszystkim jesteśmy dobrzy. Każdy jednak miał tuż obok osobę której mógł się wyżalić, poradzić, usłyszeć od niej słowa pocieszenia. To było oczywiste, gdy mieliśmy stabilną rodzinę, mamę, tatę, rodzeństwo, czasem dziadków, zawsze życzliwych przyjaciół. Im można było zaufać, być pewnym ich bezinteresownej sympatii. Oni też mogli liczyć na wzajemność. Taka sieć ludzi powiązanych relacji. Wspólnota, społeczność. Stan sprzed internetowego zamachu stanu. Zamachu ubezwłasnowolnienia ludzi, rezygnacji z własnej drogi do odkrywania i poznawania świata wszystkimi zmysłami. Próżnię emocjonalnych rodzinnych i wspólnotowych związków sztucznie wypełniają ersatze. Naturalne więzi rodzinne, przyjacielskie, a także te które proponuje wspólnota chrześcijańska, czyli duchowe ukierunkowanie, wymieniono na zawodowo wysłuchujących i pomagających, pedagogów, psychologów. Stworzono sieć wspomagania. Nie tylko ją skonstruowano, ale też ogłoszono, że każdy ma prawo do wsparcia, każdy przecież potrzebuję wsparcia, nikt sobie bez niego nie poradzi i lepiej niech nawet nie próbuję, bo sam nie da rady. Po cóż zatem silić się samemu na wymyślanie rozwiązań? Sprawia ci trudność czytanie lektur, bo są obszerne, to przecież nie to samo co szybki przegląd filmików na tik-toku, czy bazujących na emocjach lidów prasowych, zawsze możesz ubiegać się o orzeczenie o dysfunkcji w tym zakresie. Nie potrafisz pisać ortograficznie, ćwiczenie tej umiejętności wymaga trudu i jest czasochłonne, łatwiej ubiegać się o orzeczenie o dysfunkcji dysortografii. Powszechne stało się szukanie pomocy zewnętrznej nawet w sytuacjach, które samodzielnie można rozwiązać. Pakiet wsparcia jest szeroki. Każdy coś dla siebie znajdzie. Promowanie modelu wspierającego dla każdego powoduje trwałe zmiany w systemie kształtowania postaw. Można przejść przez system szkolny nie własną pracą i pokonywaniem swoich słabości, nie stałym poszerzaniem swojej wiedzy, ale z ułatwieniami podtykanymi przy pokonywaniu przeszkód. To nie jest działanie charakterystyczne tylko dla poziomu szkół, ten sam mechanizm funkcjonuje przy uczelniach wyższych. Początek XXI wieku zapisuje się jako ten, gdzie każdy, jeśli tylko ma taką chęć, może uczęszczać (nie jest to tożsame ze studiowaniem) na wyższą uczelnię. Oprócz kierunków wymagających solidnej pracy i talentu, są także takie, gdzie wystarcza uiszczanie opłat, trochę sprytu i tytuł licencjata, a nawet mgr można stawiać przed nazwiskiem. To taki pomysł, który się kryje pod hasłem upowszechniania i dostępności edukacji dla wszystkich, także tej szkół wyższych. Pseudoedukacja, pseudowykształcenie, pseudospecjaliści. Czołowe hasła równości wszystkich i dostępności edukacji dla wszystkich, niezależnie od możliwości intelektualnych, w oderwaniu od wysiłku, za to łatwo, przyjemnie i ze wsparciem machiny pomocowej. Ten mechanizm sztucznie wytworzonej troski aparatu państwa ma zastąpić autentyczną opiekę rodzin, wspólnot kościelnych. Tylko, że to nie jest w stanie zadziałać. Dorywcza pomoc nawet najbardziej fachowa i celna w diagnozie i rozwiązaniach nie zastąpi więzi rodzinnych i przyjacielskich. Nie będzie stale aktywnie współuczestniczyła w życiu każdego z nas. Model - rodzina, przyjaciele, wspólnota religijna - sprawdził się, wytrzymał próbę czasów ciężkich, a nawet dramatycznych, takich jak wojna, okupacja. To nowe budowanie społeczeństwa (sztucznie) włączającego w skomplikowanym systemie wspierającym, skazane jest na klęskę.
Przyglądam się tym wszystkim akcjom niszczenia cywilizacji chrześcijańskiej i nie mogę pojąć tego owczego pędu do zagłady, do samobójstwa. Czy Polska jest skazana na staczanie się w zapaść cywilizacyjną? Czy Polacy naprawdę muszą powielać wszystkie skompromitowane wzorce? Wciąż jeszcze mamy wybór. Zwłaszcza podczas Świąt Zmartwychwstania jest czas do refleksji nad istotą Miłości Boga do człowieka. Godność dziecka Bożego zobowiązuje do korzystania z rozumu przy kształtowaniu rzeczywistości. Człowiek ma prawo do ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci, rzetelnego poznawania świata, do korzystania z jego dóbr naturalnych. Ma prawo do wolności opartej o odpowiedzialność wobec Boga za siebie, swoje czyny i za bliźniego, a szerzej za rodzinę, społeczeństwo, naród, państwo. To nie mi ma być wygodnie, to nie ja mam czekać ciągle na czyjeś wsparcie, zinstytucjonalizowaną pomoc. Ona powinna być celowana dla tych, którzy bez niej sobie nie poradzą. Powinna być pomocą a nie demoralizacją. Rewolucja kulturowa oparta na założeniach ideologii marksistowskiej nie zakłada szacunku do człowieka, bez problemu wyrokuje kto ma prawo żyć, a kto powinien umrzeć. Nie zakłada dbania o rozwój duchowy, intelektualny człowieka, wręcz go wyklucza, bo jest on tylko przeszkodą w sterowaniu ludźmi. Nie zwraca uwagi na różne zdolności człowieka i nie przejmuje się zbytnio wadami. Pomysł na równość jak u Orwella dotyczy wszystkich oprócz mózgów operacji równościowej. Zatem wszystkim trzeba odpowiednio zarządzać. Najpierw decyzja kto może się urodzić. Stworzono ku temu tzw. prawa reprodukcyjne, czyli politykę kontroli urodzeń poprzez system środków antykoncepcyjnych, in vitro, mordowanie nienarodzonych, czyli aborcję. Potem poprzez określenie systemu edukacji w wymiarze globalnym, ponadpaństwowym wg zasad edukacji włączającej, czyli szkół, w których uczą się wszystkie dzieci razem, bez podziału pod względem sprawności intelektualnej, bez specjalistycznej opieki i dróg kształcenia dla dzieci ze specjalistycznymi potrzebami, jak np. niewidome, głuche, ale także z upośledzeniem umysłowym, czy chore psychicznie. Uczniowie mają być traktowani tak samo, zrównanie poziomu do najsłabszego. Już nie nauka jest ważna ale emocje, bo przecież nikt nie może odczuwać dyskomfortu, że jest w czymś gorszy. Wszystkim trzeba dać coś, co w równym stopniu zajmie im czas. Kluczowym pomysłem jest ukierunkowane uwagi dzieci na własną seksualność, potrzeby seksualne, poszukiwanie swojej płci kulturowej, ekspresji seksualności. Po latach eksperymentów z edukacją włączającą w różnych krajach świata i dodatkowego doświadczenia wymuszonej izolacji dzieci i młodzieży, drastycznie wzrosła liczba samobójstw wśród młodych. Tragedia, która pokazuje, że to co otrzymują dzieci w ofercie rewolucji kulturowej nie jest tym co buduje ich poczucie godności. Niestety, zamiast refleksji i zmiany systemu, proponuje się jego intensyfikację choć on nie działa, czyli lepiej nie będzie. Ratunek widzę tylko w odbudowie wewnętrznej, moralnej społeczeństwa polskiego.
Zadaniem aparatu państwa jest kształcenie świadomości społecznej, co do roli trwałej rodziny w prawidłowym rozwoju dzieci, a nie przejmowanie obowiązków za rodziny. Rolą państwa jest takie ukształtowanie systemu edukacji, gdzie dzieci otrzymują rzetelną wiedzę, gdzie są wychowywane do odpowiedzialnego wzięcia na siebie obowiązków rodzinnych, społecznych państwowych. Szkoła musi być miejscem intensywnej pracy, kształtowania charakteru. Dzieci o specjalnych potrzebach powinny mieć zapewnione inne warunki do nauki, takie które im pozwolą osiągnąć pełnię rozwoju, muszą mieć też odpowiednio przygotowanych nauczycieli. Błędem o bardzo poważnych konsekwencjach jest w imię ideologicznych założeń pomijanie specyficznych potrzeb dzieci. Kompletną arogancją jest dziś wymaganie od wszystkich nauczycieli, aby przekwalifikowali się z nauczycieli przedmiotowców na nauczycieli pedagogów specjalnych i żeby potrafili profesjonalnie zajmować się dziećmi z różnymi niepełnosprawnościami. Ceńmy fachowców w swoich dziedzinach. Jak dobrze, że są. Nie niszczmy tego co dobre. Poprawiajmy, to co szwankuje, bo do poprawy jest wiele, tak w doborze treści programowych, organizacji pracy szkoły, uwolnienia młodych z niewoli internetowego przekazu, przywróćmy ich do życia w realu.
Poprawność polityczna jest dziś koszmarnym kamieniem, który ciąży Polakom we wszystkich dziedzinach życia. Podporządkowujemy jej gospodarkę rezygnując z korzystania z zasobów dóbr naturalnych, edukację - krzywdząc uczniów zdolnych i tych ze specjalnymi potrzebami - otwierając przed nimi masowe szkoły, bez gwarancji, że przyniosą im oczekiwany rozwój. Poprawność polityczna przyniosła nam zniszczenie wolności i za nic ma godność drugiego człowieka. Powszechne stało się w imię swojego widzimisię obrażenie bliźnich, przyzwolenie na wulgarność, obsceniczność, demoralizację młodych. To wszystko zło ma swoje źródło w rewolucji kulturowej, na którą w Polsce nie powinno być przyzwolenia, bo niszczy dorobek pokoleń Polaków. To jak zachowuje się dziś Polska wobec inwazji rewolucji kulturowej można opisać przysłowiem „Panu Bogu świeczka, a diabłu ogarek”. To nie jest ratunek dla Polski, ale droga do klęski, do zgubienia swojej tożsamości cywilizacyjnej. Szok, jakim jest kolejna gra strategiczna obliczona na zniszczenie naszej tożsamości chrześcijańskiej i narodowej powinien nas skłonić do wzięcia na serio przesłania słów Świętego Jana Pawła II „Proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię ‘Polska’, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy”. Tego życzę Polsce i Polakom z całego serca.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/641998-poprawnosc-polityczna-jest-dzis-koszmarnym-kamieniem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.