Główna, a czasami niemal wyłączna nowina jaką niosą w te Święta Wielkanocne opozycja i jej media dotyczy inflacji. Nie ma Wielkiej Nocy, jest wielka drożyzna. Biedni nieszczęśliwi ludzie. Świat cieszy się cudem Zmartwychwstania, a oni o cenach kiełbasy, czy majonezu jak Donald Tusk. Z przekazu w mediach społecznościowych wynika, że obchodzi on święta majonezu Winiary, Kieleckiego i sałatki warzywnej.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Majonezowa” ustawka Tuska. „Słuchajcie, to jest pyszne!”. Onet zachwycony: „Odpowiedział na ‘odwieczne pytanie’”
Na marginesie warto wspomnieć, że majonez Winiary, po przejęciu zakładów w Kaliszu, produkuje szwajcarska firma Nestle, która robi interesy z reżimem ludobójcy i ściganym międzynarodowo przestępcą Putinem. Tak więc wybieramy Kielecki, póki szwajcarscy kolaboranci zbrodniarzy nie przestaną ich wspierać i nie odpokutują za to. Chodzi o to, by majonezu Winiary nie kupować, żeby jego fabryka w Kaliszu upadła. Wtedy Szwajcarzy będą zmuszeni sprzedać ją i całe linie produkcyjne tym, którzy robią Kielecki, czy np. Roleski. Brzmi koszmarnie ale dziś Winiary są z krwią.
Wróćmy jednak do świąt. Jeśli jak w przypadku opozycji dotyczą one oleju, kiełbasy, czy majonezu jak u Tuska, to rzeczywiście są droższe niż rok, dwa lata temu. Dla innych, którzy pojmują istotę Świąt Wielkanocnych, wiedzą, że to co w nich najważniejsze jest jak zawsze darmowe, a gdyby traktować święta tak prostacko jak np. opozycyjne media, to dają one nawet finansowe korzyści.
Nie płaci się nic za przygotowania do Świąt Wielkiej Nocy. Darmowa jest spowiedź. Nie płaci się za nabożeństwa Triduum Paschalnego w tym Drogę Krzyżową, Liturgię Wigilii Paschalnej, odnowienie ślubów chrzcielnych i Procesję Rezurekcyjną. Nic nas nie kosztuje poświęcenie pokarmów. Ba, nawet Odpust Zupełny bez płacenia za niego można uzyskać. Nie ma też najmniejszego obowiązku dawania czegokolwiek na tacę. Tak więc to, co naprawdę stanowi istotę Świąt Wielkanocnych i przygotowania do nich, jest w wymiarze finansowym, o który tak bardzo martwi się opozycja i jej media, za darmochę.
Ba, można nawet podchodząc praktycznie oszczędzić trochę kochanych pieniążków. 40-dni postu - powstrzymanie się np. od alkoholu, słodyczy, czy czegokolwiek przynosi oszczędności. Można zrobić sobie taki post, że nie towarzyszy mu żadna refleksja i wtedy to się nazywa jakaś tam dieta. Jest nawet coś takiego jak dieta biblijna i niektórzy twierdzą, że można na niej schudnąć 10 kilogramów w 40 dni. Niezły wynik. I trochę kochanych pieniążków też zostanie.
Święta według Tuska
Podsumujmy tę część: jeśli jak Tusk obchodzimy święta majonezu, to rzeczywiście są one droższe niż rok temu, ale dziś i tak można kupić sobie więcej słojów, niż w czasach kiedy on rządził. Ze statystyk GUS wynika, że i tak tradycyjny stół z potrawami na święta, przy którym spotykamy się z rodziną, przyjaciółmi może być średnio o 26 proc. bogaciej zastawiony, niż wtedy w 2015 roku, gdy po przegranych wyborach opozycja oddawała władzę.
Uwzględniając ceny poszczególnych produktów może to oczywiście w indywidualnych przypadkach wyjść inaczej. Jeśli ktoś np. w czasie spotkań świątecznych wypija 3 litry oleju rzepakowego i zjada 3 półlitrowe słoje majonezu etc. na posiedzenie, to rzeczywiście może okazać się, że jest drogo i takie świąteczne ucztowanie nadwyręży jakoś tam budżet. Same zaś Święta Wielkanocne są, jak zawsze, całkowicie za darmo.
Jeśli ktoś chce, może jednak wtedy, gdy inni kontemplują tajemnicę Męki Pańskiej, a potem świętują Cud Zmartwychwstania, pielęgnować swe obsesje i paranoje i zastanawiać się jak zaoszczędzić z powodu świąt 8 zł 70 groszy, albo nawet 2 złote 20 groszy. Nieoceniony w pomocy w tym jest oddział „Gazety Wyborczej” Wysokie Obcasy”. Oni w tym oddziale odkryli nawet coś takiego jak „nowa tradycja”. To mniej więcej takie coś jak miedziane złoto, żelazne drewno, drewniana szyba, czy pyszny kotlet sojowy, czyli coś, co ze swej natury nie istnieje. W przypadku „Wysokich Obcasów” nie mamy do czynienia z oksymoronem, który jest figurą retoryczną, tylko z brakiem wykształcenia, nieznajomością pojęć, bezmyślnością zwykłą. I tak tą „nową tradycją” ma być malowanie ziemniaków zamiast jajek. „Wysokie Obcasy” odkryły, że w Stanach Zjednoczonych jest taka nędza, że nie stać ich na jajka, więc ktoś wpadł na pomysł zastąpienia ich bulwami kartofla - solanum tuberosum. Zróbmy tak i my, to będziemy mieli jak w Ameryce.
Jajka za drogie, w Wielkanoc malujemy ziemniaki. Czy nowa amerykańska tradycja przyjmie się też u nas?
pytają Obcasy
I dalej:
Stany Zjednoczone ogarnęła przedświąteczna gorączka dekorowania ziemniaków. Tak, ziemniaków, bo jajka w tym roku są wyjątkowo drogie. Bulwy zaś ogólnie dostępne, tańsze i łatwe w malowaniu. Czy na dobre zastąpią jajka?
Pomyślcie państwo. Takie 3 jajka do pomalowania to mogą kosztować nawet 3,6 zł. A jak wziąć 3 ziemniaki, to może wyjdzie tylko złocisz. Nie sprawdzałem ostatnio po ile są ziemniaki w Platformie Obywatelskiej i TVN - może po dychu, ale pewnie da się coś taniego w piwnicy znaleźć. Normalnie kosztują ok. 1 zł.
Złe perspektywy dla Agory
Podejrzewam, że nowa tradycja - malowania ziemniaków, może się na Czerskiej przyjąć. I po taniości i jeszcze wegańska jest. I na święto majonezu bardzo się nada. Tak czy owak przed pracownikami Agory są bardzo dobre, a nawet bardzo złe perspektywy. Prezes NBP Adam Glapiński prognozuje, że jeśli obecny trend się utrzyma, to za 10 lat osiągniemy poziom PKB na głowę dzisiejszej Francji. Dzisiaj minimalny zarobek we Francji tzw. Smic wynosi netto 1353 euro, czyli około 6,3 tys. zł. Średnia cena ziemniaków, to 1,8 euro za kilogram, więc Francuz za minimalną miesięczną pensję może ich kupić 720 kilogramów. Powiedzmy, że w kilogramie jest 5 ziemniaków, to Francuz może za Smic zrobić sobie 3600 pisanek z ziemniaka. Biorąc pod uwagę coraz gorszą sytuację ekonomiczną Agory, to gdy za 10 lat osiągniemy dzisiejszy poziom Francji to jej pracownicy będą na rękę mieli Smic - 6300 zł czyli 3600 ziemniaczanych pisanek.
Obecnie płaca minimalna netto w Polsce to 2700 zł, a ziemniaki są po złotówce. To fatalna wiadomość dla pracowników Agory, bo oznacza, iż zarabiający minimalne Polak może kupić 2,7 tony ziemniaków z czego wyjdzie mu 13 500 kartoflanych pisanek - 3,7 razy więcej niż teraz Francuzowi. Jeśli więc tę Francję dogonimy i te same proporcje cen osiągniemy (na szczęście prawdopodobnie nie, bo nie jesteśmy na tyle głupi, by przyjąć euro), to pracownicy Agory będą stratni. Im się nie opłaca gonić Francję i być może dlatego tak to zwalczają. Na święta majonezu 2033 będą mieli minimum 4 razy mniej ziemniaczanych pisanek niż mogą mieć dziś.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Czy polityka idzie w parze z etyką? Prof. Legutko: UE zbudowała system, w który wpisana została demoralizacja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/641911-sluchajcie-media-swieta-nie-sa-drogie-swieta-sa-za-darmo