Byli w Polsce podczas II wojny światowej ludzie, którzy głęboko w sercu wpisane mieli ideały człowieczeństwa, szacunku dla życia, miłości bliźniego - mówił prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości w Markowej w Narodowym Dniu Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
24 marca obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Data święta nie jest przypadkowa - 24 marca 1944 r. niemieccy okupanci rozstrzelali polską rodzinę z podkarpackiej wsi Markowa – Józefa i Wiktorię Ulmów wraz z siedmiorgiem ich małych dzieci, w tym jednym nienarodzonym. Rodzina Ulmów została zamordowana, ponieważ ukrywała w swoim domu ośmioro Żydów, którzy także zginęli tego samego dnia.
Prezydent w Markowej
Podczas uroczystości, zorganizowanej w Markowej w woj. podkarpackim, prezydent podkreślił, że minęło siedem lat od momentu otwarcia tutejszego Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów.
To niezwykle ważne muzeum. Muzeum upamiętniające rodzinę, która w tym miejscu żyła i zginęła, w istocie oddając życie za pomoc drugiemu człowiekowi, swoim współobywatelom, Polakom narodowości żydowskiej, którzy na tej ziemi wraz z nimi mieszkali w czasie, kiedy przyszedł tutaj niemiecki najeźdźca, zajął tę ziemię i zaczął prowadzić swoją zaplanowaną akcję niszczenia narodu żydowskiego, jego eliminacji w sposób bezwzględny, brutalny
— stwierdził.
Dodał, że „byli w tamtym czasie w Polsce ludzie, którzy mieli niezwykłą odwagę, którzy głęboko w sercu wpisane mieli ideały człowieczeństwa, szacunku dla życia, dla drugiego człowieka, miłości bliźniego tej chrześcijańskiej, wielkiego etosu Rzeczypospolitej, tej Rzeczypospolitej wielu narodów, którą razem przez lata po odzyskaniu przez nią niepodległości w 1918 r. współtworzyli wolną, niepodległą, suwerenną Polskę”.
Przesiąknięci tymi ideałami tak głęboko, że się nie bali. Nie bali się udzielić pomocy, schronienia mimo potwornego zagrożenia, którego wszyscy mieli wtedy świadomość
— zwrócił uwagę Duda.
Prezydent zaznaczył, że „w Polsce za pomoc Żydom pod okupacją niemiecką w czasie II wojny światowej ze strony niemieckich okupantów, oprawców groziła kara śmierci”.
Nie więzienia, nie deportacji, nie jakakolwiek kara, nawet nie obóz koncentracyjny. Groziła kara śmierci, brutalnie i bezwzględnie wykonywana. Praktycznie rzecz biorąc, bez sądu, bez jakiegokolwiek aktu oskarżenia, bez rozpoznania sprawy, bez jakichkolwiek zasad. Tysiące Polaków - spośród, jak szacujemy, miliona, który udzielał pomocy wówczas ukrywającym się Żydom - zostało w ten sposób zamordowanych najczęściej wraz ze swoimi żydowskimi sąsiadami, podopiecznymi
— powiedział.
Jak mówił, „o bardzo wielu zbrodniach wtedy popełnionych do dzisiaj nie wiemy, bo wiele z nich pozostaje nieznanych”.
Nie ma archiwów, nie ma dokumentów, nie ma świadków. Ta, do której doszło tutaj, w Markowej, przetrwała w pamięci, w dokumentach i należy do jednej z najbardziej potwornych, jakich wtedy dopuszczono się. Zamordowano wielodzietną rodzinę, rodziców Józefa i Wiktorię Ulmów wraz z sześciorgiem dzieci i siódmym dzieckiem nienarodzonym, w łonie matki
— wspomniał.
Hołd premiera
Dziś obchodzimy Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. To szczególna data, która przypomina nam o ogromnej odwadze i bohaterstwie Polaków, którzy w czasie II wojny światowej, ryzykując życie swoje i swoich rodzin, ratowali współobywateli Rzeczypospolitej - Żydów
— napisał premier na Facebooku.
Podkreślił, że „jeden z najbardziej symbolicznych aktów odwagi tamtych czasów prezentuje historia rodziny Ulmów z Markowej”.
Józef i Wiktoria Ulmowie mieli pięcioro dzieci i mieszkali w małej wiosce Markowa na Podkarpaciu. Kiedy niemieckie oddziały okupacyjne zaczęły przeprowadzać masowe deportacje i mordy na Żydach, Ulmowie postanowili pomóc swoim sąsiadom - żydowskiej rodzinie Goldmanów z Łańcuta. Zapłacili za to najwyższą cenę
— zaznaczył Morawiecki.
Dodał, że „24 marca 1944 roku z rąk Niemców zginęli wszyscy członkowie rodziny: Józef Ulma, jego żona Wiktoria będąca w zaawansowanej ciąży, ich sześcioro dzieci oraz wszyscy ukrywający się Żydzi”
Za swoją postawę i męczeńską śmierć, zgodnie z decyzją Papieża Franciszka, Rodzina Ulmów zostanie beatyfikowana 10 września 2023 roku. Jest to pierwszy przypadek, gdy Kościół katolicki uznaje za świętych nie tylko małżonków, ale również ich dzieci, w tym dziecko nienarodzone
— napisał szef rządu.
Zwrócił uwagę, że „takich aktów odwagi były tysiące”.
Jedne zakończyły się śmiercią pomagających, inne miały szczęśliwy finał. Wiele z nich wciąż pozostaje nieodkrytych, ale przypomina o nich Instytut Pileckiego swoim programem „Zawołani Po Imieniu”
— podkreślił Mateusz Morawiecki.
Zaznaczył, że „nigdzie na świecie i okupowanej Europie za zwykły akt dobroci serca, jakim jest pomoc drugiemu człowiekowi, nie groziła rozszerzona kara śmierci”.
A w okupowanej przez nazistowskie Niemcy Polsce groziła. Polacy ginęli, bo „zachowali się jak trzeba”. Mimo to - nie bali się masowo pomagać. Musimy o tym pamiętać, przypominać - i apelować o zadośćuczynienie za tamte zbrodnie!
— zaznaczył premier.
Jednocześnie - podkreślił - „patrząc na historię, musimy wywnioskować kilka ważnych lekcji na przyszłość”.
Nigdy więcej nie wolno pozwolić, aby naród czy grupa ludzi była nękana i prześladowana z powodu swojego pochodzenia, wyznania, języka, religii czy przekonań. Nigdy więcej nie wolno pozwolić, aby ludzka nienawiść, faszyzm, imperializm, nacjonalizm i nietolerancja doprowadziły do ludobójstwa
— napisał szef rządu.
Cześć i chwała Bohaterom, wieczna pamięć Ofiarom, a hańba katom i oprawcom
— dodał.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/639698-prezydent-w-okupowanej-polsce-za-pomoc-zydom-grozila-smierc