W nieco dowcipny i pouczający sposób odniósł się do prób zdyskredytowania św. Jana Pawła II za rzekome winy związane z pedofilią w polskim Kościele prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak. Na Twitterze podzielił się wspomnieniem, gdy w 80. latach pracował w… Kurii Diecezjalnej w Siedlcach.
Ło di ridi dla młodzieży. Większość lat 80. przepracowałem w Kurii Diecezjalnej w Siedlcach. Była to przykrywka do działalności podziemnej. Oczywiście nie siedziałem z biskupami w „situation room” ale to i owo na korytarzach i na fajku słyszałem
— rozpoczyna opowiastkę w dziewięciu odcinkach wieloletni prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
„Oblężona twierdza, non stop atakowana”
Kaźmierczak z humorem wyjawia kulisy ówczesnej pracy w siedleckiej kurii, nie kryjąc, że z jednym czy drugim księdzem-kurialistą „zdarzało się zrobić 0,5l czy nawet 0,7l. Czasy inne były”.
Generalnie Kuria to była oblężona twierdza, non stop atakowana – dziś powiedzielibyśmy – hybrydowo. Były to serie różnych informacji nt księży, które trafiały do biskupów. Nigdy nie słyszałem o pedofilii (nie wiem może coś było, ale przez lata nie słyszałem)
— opowiada i przedstawia ówczesny „ranking doniesień”: (1) ma kobietę (2) pije [lub/i hazard] (3) homoseksualizm.
„Anonimów Kuria w ogóle nie rozpatrywała”
Anonimów Kuria w ogóle nie rozpatrywała, bo by zwariowali. Część to były ewidentne prowokacje bezpieki. Stosy donosów były na opozycyjnych księży F. z Sokołowa, M. z Siedlec, Ł. Z Łukowa.
Kto przychodził ze skargą na księdza – nie wiadomo było czy to nie prowokacja SB. Biskupi nie mieli możliwości do weryfikacji tego. Reakcja była, jak była, wizyta większej grupy, kilka grup i wizyt.
Kiedyś było normalniej
Wtedy wysyłano kurialistę a nawet Kanclerza na miejsce, żeby to sprawdził. Innej możliwości biskupi nie mieli. Wyjaśnianie trwało to długo. Podobnie jak w sprawie kobiet i wódki, mogło być w niektórych przypadkach pedofilii.
Co w takiej sprawie pedofilskiej na przykład miał zrobić biskup za PRL?
Co w takiej sprawie pedofilskiej na przykład miał zrobić biskup za PRL? Zgłosić to do wyjaśnienia do Prokuratury PRL?
Gdyby tak zrobił w kolejnych miesiącach SB zadbałoby, żeby zgłosił wszystkich niewygodnych księży z całej diecezji na podstawie sfabrykowanych materiałów. Pewnie w diecezji zostaliby tylko księża na usługach SB.
— kontynuuje swoje wspomnienie Kaźmierczak.
Księża agenci
Księża agenci – to oddzielny temat. 99 proc. księży homoseksualistów i pedofilów było na usługach SB. Dla nich to był totalny upadek moralny. Tak radykalne sprzeniewierzenie się powołaniu i wierze, łącznie z łamaniem tajemnicy spowiedzi, spychało tych nieszczęśników na samo dno. Od czytania ich akt robi się niedobrze.
— ocenia Kaźmierczak i kończy kategorycznym stwierdzeniem:
Traktowanie tych biedaków jako świadków czegokolwiek jest całkowicie bezsensowne i nieuprawnione. Są jedynie świadkami swojego bezbrzeżnego upadku. Niech Dobry Bóg im wybaczy.
Czasy inne…
Niby banalna opowiastka, a jak wiele w niej realizmu! I rację ma Cezary Kaźmierczak, że „czasy inne były”. W nienormalnych czasach PRL-u udawało się, by było o wiele normalniej, niż dziś.
Kiedyś, jak dziś, księża do końca święci nie byli, a w kuriach bywało „alkoholowo”. Wtedy także atakowano Kościół, ale nikt nie ukrywał, że walczy z Kościołem. Podobnie, jak dziś, były donosy, prowokacje, delegacje ze skargami do biskupów. Była i ludzka małość, i słabości, grzechy księży, i nie dość wypracowane metody wyjaśniania, kto czym w parafii wiernym zawinił. A dziś?
…ale metody stare albo gorsze
Kiedyś „nie wiadomo było, czy skarga na księdza, to nie prowokacja SB”. Dziś każda skarga z góry musi być uzasadniona, a ksiądz – winny i ukarany.
Kiedyś biskup, który zgłaszał ewentualny przypadek pedofilii do wyjaśnienia do Prokuratury PRL wiedział, że „w kolejnych miesiącach SB zadbałoby, żeby zgłosił wszystkich niewygodnych księży z całej diecezji na podstawie sfabrykowanych materiałów”. Dziś nie dość, że biskup – i dobrze – ma obowiązek zgłaszania przestępstw pedofilii organom ścigania, to jeśli tylko taka informacja jest ujawniana - rozpoczyna się wyścig mediów „kto bardziej dowali” oraz ujawnią się zastępy tych, którzy zadbają, by niewygodni dla nich, a najlepiej wszyscy księża nazwani zostali pedofilami. Dziś nie potrzeba nawet sfabrykowanych materiałów, a „mapę pedofilii w Polsce” w przeważającej mierze tworzy się na podstawie jednej choćby, niesprawdzonej notatki w prasie lokalnej.
Kiedyś traktowanie księży – agentów i donosicieli, którzy ulegli swoim słabościom i się stoczyli „jako świadków czegokolwiek było całkowicie bezsensowne i nieuprawnione. Byli jedynie świadkami swojego bezbrzeżnego upadku”. Dziś kreuje się i tych, o których się dowiadujemy z dawnych teczek UB, i tych, którzy się obecnie zagubili, jako niekwestionowane autorytety, które nie mogłyby „dać fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”.
rdm/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/637738-to-i-owo-na-korytarzach-kurii-wspomnienie-kazmierczaka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.