Ofiary eksplozji w Katowicach przy ul. Bednorza w dzielnicy Szopienice wysłały do redakcji programu telewizji Polsat „Interwencja” list, w którym wyjaśniły okoliczności tragedii. Korespondencję nadano w środę - dwa dni przed wybuchem. W liście wskazano na spór między lokatorką a parafią ewangelicko-augsburską, której własnością był budynek - to także jeden z wątków, który zbadają śledczy.
List od ofiar eksplozji w Katowicach
Ofiary poinformowały w liście, że były w ciężkiej sytuacji i zwróciły się o pomoc do pastora. Zamieszkały w budynku należącym do parafii ewangelicko-augsburskiej, gdzie także pracowały. W liście napisano, że w trakcie pracy nie czuły się doceniane przez pastora.
Ofiary napisały również, że starały się o mieszkanie, by móc wyprowadzić się z terenu parafii, a o niepowodzenia w znalezieniu nowego lokum obwiniono pastora.
W liście stwierdzono, że pastor domagał się od nich opłat za media, które miały zostać uregulowane wcześniej. Pastor miał też poinformować ofiary o tym, że zostaną wyrzucone z mieszkania. W piśmie przekazano, że jedynym rozwiązaniem sytuacji wydawało się rozszerzone samobójstwo.
Nie pozostało nam nic innego jak rozszerzone samobójstwo, a tabletki nasenne pozwolą nam odejść skutecznie i po cichu
— napisano - jak informuje Polsat News - w liście.
Konflikt z pastorem
O wydarzeniach w Katowicach w rozmowie z „Faktem” opowiedział wikariusz parafii ewangelicko-augsburskiej Piotr. W eksplozji ranne zostały jego córki - trzylatka i pięciolatka. Wyjaśnił, że ok. godzinę przed wybuchem poczuł ulatniający się w kamienicy gaz, co potwierdził też proboszcz parafii. Wikariusz zapytał o zapach gazu sąsiada spod „trójki”, ale ten go zlekceważył. Proboszcz wezwał na miejsce fachowców, którzy zdążyli zakręcić główny zawór i trochę przewietrzyć budynek. Chwilę później doszło do eksplozji. „Fakt” wskazuje, że w wybuchu zginęły dwie kobiety - mieszkały właśnie pod numerem „trzy”.
Konflikt z proboszczem parafii jako przyczyna wybuchu jest jedną z hipotez stawianych przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach.
Chodzi o Halinę D., która pracowała jako kościelna. Spór trwał ponad sześć lat. Duchowni chcieli, aby po zakończeniu współpracy kobieta wraz z rodziną opuściła zajmowane mieszkanie z powodu nieuiszczania należności za czynsz. Sprawa trafiła do sądu i na mocy ugody kobieta i jej rodzina mieli się wyprowadzić. Halina D. domagała się też na drodze sądowej wypłacenia jej przez parafię zaległych składek emerytalnych.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek powiedziała „Faktowi”, że śledczy przesłuchują świadków i zbierają dowody.
Eksplozja w Katowicach
Do wybuchu - najprawdopodobniej gazu - doszło w piątek około 8.30 rano. Początkowo wydawało się, że siedem osób przebywających w budynku w chwili eksplozji wyszło z katastrofy cało, niektóre z obrażeniami niezagrażającymi życiu. Potem ustalono, że na probostwie mieszkały jeszcze dwie osoby: matka i córka w wieku (rocznikowo) 69 i 41 lat. Na ciało pierwszej z kobiet ratownicy natrafili w gruzowisku około 12.30, ciało drugiej odnaleźli ponad dwie godziny później.
Ceglany budynek, w którym doszło do wybuchu, zbudowano na przełomie XIX i XX wieku. Był podłączony do gazu z miejskiej sieci (służącego do ogrzewania i gotowania). Najprawdopodobniej to wybuch gazu był przyczyną piątkowej katastrofy. Frontowa część trzypiętrowego domu została całkowicie zniszczona. Cały budynek trzeba będzie rozebrać.
CZYTAJ TEŻ:
wkt/Polsat News/”Fakt”/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/632214-nowe-informacje-ws-wybuchu-w-katowicachofiary-wyslaly-list