„Celem edukacji włączającej nie jest to, by wszystkie dzieci uczyły się w szkole ogólnodostępnej. Celem jest to, aby młody człowiek, który skończy szkołę, miał wiedzę i umiejętności potrzebne w dorosłym życiu i mógł być włączony w życie społeczne, zawodowe i rodzinne. I to jest włączenie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceminister edukacji i nauki Marzena Machałek.
Wiceminister Marzena Machałek krytycznie odniosła się w rozmowie z portalem wPolityce.pl do publikacji kurator Barbary Nowak o edukacji włączającej.
„Nikt nie planuje likwidacji szkół specjalnych”
Ubolewam, że tego typu tezy zostały wypowiedziane. Może nie wynika to ze złej woli, ale z niezrozumienia problemu, czy z chęci zaistnienia. Każdy ma prawo do swoich poglądów. Chcę przy tym jasno powiedzieć: nie mówmy tylko o „inkluzji” i „włączeniu”, tylko skupmy się na tym, jaka powinna być szkoła, jakie ma cele i jak powinna odpowiadać na potrzeby dzieci
— powiedziała w rozmowie z portalem wPolityce.pl wiceminister edukacji i nauki.
Dzisiaj jest tak, że 69 proc. dzieci, które posiada orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, uczy się w szkołach ogólnodostępnych - najwięcej w szkołach podstawowych i przedszkolach. Przepisy i podpisane przez Polskę międzynarodowe konwencje dają prawo rodzicom do podejmowania takich decyzji. W związku z tym, że decyzje te są w gestii rodziców, powinny być one podparte opinią i doradztwem mądrych pedagogów, pedagogów specjalnych oraz psychologów
— tłumaczyła dalej.
Jak podkreśliła wiceszefowa MEiN, „nikt nie planuje likwidacji szkół specjalnych”.
To w ogóle jest absurd! Mało tego, udało nam się zdobyć środki w kolejnej perspektywie na wzmocnienie szkół specjalnych, w związku tym, by mogły one nawiązywać współpracę ze szkołami ogólnodostępnymi, a także przekazywać swoje unikatowe doświadczenie pracy z dziećmi ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi
— usłyszeliśmy.
Wiceminister Machałek zwróciła uwagę, że ponad 11 miliardów zł subwencji oświatowej jest przeznaczonych na to, by wesprzeć dzieci ze specjalnymi potrzebami (nie zawsze oznacza to niepełnosprawność).
Dostrzegamy, że nie do końca jest to efektywnie wydatkowane. Dlatego staramy się lepiej przygotować nauczycieli, lepiej stworzyć system, który będzie wspierał wszystkie dzieci, dawał im szanse rozwoju. 1/3 dzieci w Polsce doświadcza różnych problemów psychologiczno-pedagogicznych, dlatego wprowadziliśmy standardy zatrudnienia specjalistów, którzy od września trafili do przedszkoli i szkół ogólnodostępnych
— mówiła dalej wiceminister.
Chcemy stworzyć – w tym mieści się również program „Za życiem” – lepszy system wczesnego wspomagania rozwoju dziecka oraz doradztwa dla rodzin. Ważne jest, by do dziecka i jego rodziny - szczególnie wtedy, gdy okazuje się, że jest problem ze zdrowiem, niepełnosprawnością - trafić z wczesną pomocą tak, by pobudzić rozwój dziecka i - jeśli jest to możliwe – zapobiec niepełnosprawności lub złagodzić jej skutki
— wyjaśniała Marzena Machałek.
Wiceszefowa MEiN zaznaczyła jednocześnie, że edukacja włączająca wynika z przyjętej przez rząd strategii na rzecz osób niepełnosprawnych.
Celem edukacji włączającej nie jest to, by wszystkie dzieci uczyły się w szkole ogólnodostępnej. Celem jest to, aby młody człowiek, który skończy szkołę, miał wiedzę i umiejętności potrzebne w dorosłym życiu i mógł być włączony w życie społeczne, zawodowe i rodzinne. I to jest włączenie. Nie wszyscy jesteśmy tylko mądrzy, piękni i bogaci. Każdy z nas ma swoje indywidualne potrzeby, problemy, ale i unikalne zdolności i możliwości. Szkoła nie może być tylko wyścigiem po najlepsze oceny, ale ma też uczyć człowieczeństwa i wrażliwości, co ma ogromne znaczenie wychowawcze. Ma dostrzec w dziecku jego potencjał i pomóc mu go rozwijać
— mówiła.
Szkołą włączającą może być także szkoła specjalna, jeśli będzie najlepsza dla danego dziecka i przygotuje go do dorosłego życia
— dodała.
Jak podkreśliła wiceminister edukacji, „niczego nie wolno robić na siłę”.
Ale każdy rodzic ma prawo do szkoły w zasięgu ręki, szkoły wysokiej jakości, i dla dziecka zdrowego, i dla chorego. Dziecko niepełnosprawne też może być bardzo zdolne
— stwierdziła.
Dla jednego dziecka z niepełnosprawnością będzie lepsza szkoła specjalna, a inne osiągnie sukces w szkole ogólnodostępnej. Chcemy, aby każdy znalazł swoją ścieżkę w życiu i odniósł sukces na miarę swoich możliwości. To kwestia mądrego wsparcia, mądrego wyboru i decyzji
— dodała.
„Nie jest potrzebne straszenie rodziców i dzieci”
Wiceminister Machałek zapytaliśmy także o pojawiający się zarzut wobec zbyt szerokiego wydawania orzeczeń dla dzieci z problemami psychologicznymi i pedagogicznymi.
Dzisiaj dzieci, które mają jakieś problemy, żeby uzyskać realne wsparcie, muszą posiadać orzeczenie. A przecież czasami to są przejściowe problemy, które mogłyby zostać szybko rozwiązane, bez konieczności długotrwałej diagnozy w poradni. Dlatego też, powtórzę, od tego roku wprowadziliśmy w przedszkolach i szkołach standardy zatrudnienia specjalistów. By dziecko mogło otrzymać wcześniej pomoc w szkole, przeznaczyliśmy w tym roku 1,8 mld zł dodatkowych środków w subwencji oświatowej
— odpowiedziała Marzena Machałek.
To jest oczywiście proces, jesteśmy na tej drodze
— dodała.
Zmiana systemu orzecznictwa to jest kwestia przyszłości. Dzisiaj chodzi o to, by to dziecko, które jest w szkole, blisko swojego rodzica, mogło otrzymać jak najlepsze wsparcie i dobrą edukację. Wszystkie dzieci na tym zyskują
— mówiła.
Absolutnie nie jest potrzebne straszenie rodziców i dzieci. Dzisiaj nikt nie wie, czy jego dziecko, które jest w szkole ogólnodostępnej, za chwilę nie będzie potrzebowało jakiegoś specjalistycznego wsparcia. Nie wolno jednych przeciwstawiać drugim. To jest nieetyczne
— podkreśliła wiceminister.
„Głęboko chrześcijańskie jest dostrzeganie każdego dziecka”
Wiceszefowa MEiN odpowiedziała także na inny zarzut, który pojawia się wśród krytyków tzw. edukacji włączającej.
Widzenie każdego dziecka i jego zróżnicowanych potrzeb edukacyjnych jest absolutnie chrześcijańskie. Jestem przekonana, że dobra szkoła to taka, która potrafi dostrzec każdego ucznia. Ale nie można widzieć tego wąsko. Potrzebne są szkoły specjalne, szkoły integracyjne i szkoły ogólnodostępne. Dzisiaj fakty są takie, że dzieci z różnymi potrzebami uczęszczają do szkół i wspólnie się uczą. Także w szkołach specjalnych, na co zwracają nam uwagę nauczyciele z tych szkół. To, co trzeba robić, to korzystać z tego jak rozwija się pedagogika i psychologia, metody nauczania, nowe technologie, by uczyć skuteczniej
— powiedziała.
W tych kwestiach nie ma łatwych rozwiązań. Musimy, w dyskusji, budować jak najlepszy system, który będzie wspierał rozwój każdego dziecka, będzie dawał szansę na godne życie w dorosłości
— dodała.
Uważam więc, że głęboko chrześcijańskie jest dostrzeganie każdego dziecka i odpowiadanie na jego potrzeby
— stwierdziła.
Wiceminister wspomniała też o wadze rozwijania systemu wczesnego wspomagania rozwoju dziecka i wsparcia rodziny w sytuacji, gdy ta rodzina oczekuje przyjścia na świat dziecka zagrożonego niepełnosprawnością lub wychowuje dziecko z niepełnosprawnością.
Jesteśmy orędownikami nienaruszalności życia od poczęcia, dlatego też wspieramy rodzinę w momencie, gdy przeżywa trudności
— zaznaczyła.
CZYTAJ WIĘCEJ: Premier Morawiecki w Oławie: „Kładziemy ogromny nacisk na to, aby wsparcie dzieci i młodzieży było całościowe”
Not.ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/631760-wiceminister-machalek-nie-trzeba-straszyc-rodzicow-i-dzieci