„Stworzyliśmy innowacyjny projekt, jakiego nie ma w Polsce, czy w Europie, gdzie będzie można nie tylko przywozić chorych, ale część tych chorych będzie mogła mieć towarzystwo rodziny. Będzie 12 domów dla chorego z rodziną, plus główny dom - hospicjum stacjonarne. W ciągu roku skorzysta z opieki i pomocy od 600 do 800 osób chorych. Dochodzą do tego gabinety zabiegowe i poradnie obecnie nieistniejące w południowym Mazowszu. Będzie też pomoc matkom, rodzicom w ramach hospicjum perinatalnego” - opowiada w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. Marek Kujawski SAC, przedstawiając budowę wioski hospicyjnej pod Radomiem. Dzieło to potrzebuje jednak ogromnego wsparcia. „Nie wystarczy już tylko mówić. W tej sprawie trzeba zagrzmieć!” - podkreśla pallotyn.
CZYTAJ WIĘCEJ: W „Zamiast czekać, zacznij żyć” ks. Kaczkowski trafia w sedno spraw najważniejszych. „Nasze życie nie zamyka się tu i teraz”
Rozmawiamy z księdzem Markiem Kujawskim, pallotynem, założycielem i duszpasterzem radomskiego Hospicjum Królowej Apostołów. Jak czytamy na stronie placówki, ks. Marek do Radomia przybył w 2003 roku ze Szczecina, gdzie od 1987 r. był duszpasterzem szczecińskiego hospicjum i zarazem jego założycielem a także wspólnie z wolontariuszami, budowniczym Domu Hospicyjnego.
Zanim ks. Marek przybył do Radomia, w kwietniu 2003 r. powołał z Wolontariuszami Hospicjum Królowej Apostołów w Szczecinie, które obrało siedzibę w Policach i w tej gminie jako hospicjum domowe wybudowało wiejskie Hospicjum Stacjonarne w Tanowie w 2019 r.
Hospicjum ks. Dutkiewicza
Czym jest Hospicjum Królowej Apostołów w Radomiu i dlaczego warto o nim pisać? Ks. Marek Kujawski SAC opowiada nam o „modelu”, który zainicjował ks. Eugeniusz Dutkiewicz SAC jeszcze w latach 80.
Jest to model hospicjum z mocnym akcentem położonym na duchowość. Staramy się, jak to uczył nas ksiądz Eugeniusz, patrzeć na chorego w całości, a także razem z rodziną, bo nie może być mowy o rozdzieleniu tej rzeczywistości. Pojawienie się chorego w domu również jest chorobą dla całej rodziny. Pojawienie się cierpienia i bólu również jest bólem i cierpieniem całej rodziny, wszystkich związanych więzami krwi i przyjaźni.
— słyszymy.
Pierwsze hospicjum założył w Gdańsku w 1983 roku i dzięki niemu ten model hospicjum domowego, właściwie jedyny w swoim rodzaju, model czysto polski, rozlał się na różne miasta i miejscowości w Polsce. W 2000 roku takich hospicjów było ponad 120, które organizowano jako wspólnoty osób zarówno medycznych – lekarzy, pielęgniarek, rehabilitantów, jak i niemedycznych – zwykłych „zjadaczy chleba”, np. gospodyń domowych, rzemieślników, czy innych osób, które miały taką potrzebę pomagania, które czuły, że muszą coś z siebie dać, nie tylko to co robią normalnie w życiu, spełniając się zawodowo, ale także dodatkowo, bezinteresownie, służyć tym, którzy cierpią. Dlatego cieszę się, że mogę uczestniczyć w tym modelu ks. Eugeniusza
— podkreśla pallotyn z Radomia.
Zaczęliśmy w pewnym momencie myśleć o tym, by w Radomiu wybudować hospicjum stacjonarne. Niestety w 2011 roku ówczesny prezydent Radomia na prośbę hospicjum o działkę pod budowę odpisał, że nie ma dla nas ziemi w mieście. Zwróciliśmy się więc do sąsiednich gmin. Udało nam się po 12 latach zabiegów uzyskać takie miejsce w gminie Skaryszew, w miejscowości Sołtyków
— słyszymy.
Budowa wioski hospicyjnej
Tak rozpoczęła się budowa nowatorskiego i wielkiego projektu wioski hospicyjnej. Czym ma być to dzieło?
W październiku 2020 roku rozpoczęliśmy budowę wioski hospicyjnej. Stworzyliśmy innowacyjny projekt, jakiego nie ma w Polsce, czy w Europie, gdzie będzie można nie tylko przywozić chorych, ale część tych chorych będzie mogła mieć towarzystwo rodziny. Będzie 12 domów dla chorego z rodziną, plus główny dom - hospicjum stacjonarne. W ciągu roku skorzysta z opieki i pomocy od 600 do 800 osób chorych. Dochodzą do tego gabinety zabiegowe i poradnie obecnie nieistniejące w południowym Mazowszu. Będzie też pomoc matkom, rodzicom w ramach hospicjum perinatalnego
— wymienia ks. Kujawski
Będzie to też miejsce dla studentów medycyny i pielęgniarstwa, którzy dzisiaj muszą odbywać praktyki jeżdżąc z Radomia do Łodzi, Warszawy, Lublina ponad 100 km. A uniwersytet, w którym uczą się ci ludzie, nie pomyślał, żeby zorganizować im coś na miejscu. My w tym miejscu to zrobimy
— dodaje.
Zaplanowano również tzw. dzienny pobyt, gdzie będzie można przywieźć chorego rano, otrzyma on potrzebną opiekę, a wieczorem rodzina będzie mogła zabrać go z powrotem do domu. Ponieważ wielu ludzi nie ma możliwości z różnych powodów, by opiekować się swoimi bliskimi chorymi przez całą dobę, będzie to dla nich wielka pomoc
— mówi dalej.
Wolontariusze
Nasz rozmówca podkreśla wielokrotnie, że w modelu hospicjum ks. Dutkiewicza to wolontariusze stanowią trzon opieki, leczenia i pielęgnowania. To oni z ogromnym zaangażowaniem i oddaniem poświęcają się dla chorych, ich rodzin i osieroconych.
Ksiądz Eugeniusz założył, że hospicjum będą tworzyć wolontariusze, służący bezinteresownie, że będą to robić od poniedziałku do niedzieli. Dlatego jest to ogromna różnica w porównaniu do założeń powstałej w latach 70. XX w. opieki paliatywnej, która zajmuje się chorym od poniedziałku do piątku, tak jak oficjalna służba zdrowia. A to, że w umowie z NFZ ma dostępność całodobową, to nie znaczy, że w weekend ci leczący są u chorych w ich domach. A chorzy często właśnie w sobotę i niedzielę a wielokrotnie o różnych porach nocy potrzebują pomocy, cierpią straszne męczarnie, nie ma komu przepisać im leków. Dlatego jest to poważna różnica
— opowiada.
Mamy w hospicjum ludzi, którzy jako wolontariusze są dozgonnie oddani chorym. Nie mówię, że osoby służące w opiece paliatywnej nie są oddane, ale myślę, że poświęcenie naszych wolontariuszy, którzy są ludźmi wiary i sakramentów, tworzy tę różnicę w posłudze wobec chorych, ich rodzin i osieroconych.
— dodaje. Jak zaznacza pallotyn, to nie jest wspomniana „dostępność”, ale „obecność” (!) wolontariuszy przy chorym. Ważna także w przypadku agonii, trwającej niekiedy wiele godzin.
Opieka paliatywna nie zajmuje się do końca rodzinami, które straciły bliskich, nie zajmuje się sierotami; nie wspiera tych ludzi, kiedy po śmierci chorych zostają sami, często w dołku psychicznym, wycofani z życia. Hospicjum w modelu ks. Dutkiewicza robi to od początku!
— mówi ks. Kujawski.
Potrzebna pomoc!
Problem, przed którym stoją budowniczowie podradomskiej wioski hospicyjnej, to potrzeba ogromnego wsparcia finansowego na to dzieło. Jak opowiada nam ks. Kujawski, z prośbami i wołaniem o pomoc odbija się od drzwi urzędników, samorządowców i gabinetów polityków najwyższego szczebla.
Wojewoda przez godzinę tłumaczy wolontariuszom, że budują sobie prywatne hospicjum? Nie jest to żadne nasze prywatne hospicjum. MILION ludzi oczekuje na to miejsce. Czyżby przedstawiciel państwa na Mazowszu był głuchy i niewidomy? My żebraliśmy na budowę od ludzi z naszego regionu, z Polski a nawet z zagranicy, którzy wrzucali do puszki przez 12 lata, jednocześnie bez wynagrodzenia pełniąc posługę całodobową wśród chorych terminalnie dzieci, młodocianych i dorosłych w 200-tysięcznym mieście Radomiu i w pięciu okolicznych powiatach. To wolontariusze wspierają państwo i samorządy, które są w tej materii niewydolne. Poświęcają swój czas, robią to wielokrotnie kosztem własnego życia i rodzin, wracają z wizyt od chorych późnymi nocami.
— mówi duszpasterz Hospicjum Królowej Apostołów.
Dziwi mnie taka postawa urzędników i polityków. Jest milczenie, milczenie, milczenie. A przecież pomagamy ich rodzinom, przyjaciołom i znajomym. Ci cierpiący to są nasi rodacy, którzy płacili podatki przez tyle lat. Dlaczego dzisiaj nie można zbudować dla nich miejsca, gdzie mogliby wygodnie żyć do końca swoich dni, a dziś muszą żyć w swoich domach dosłownie jak Łazarze? Jest to niesamowite, że państwo nie widzi tutaj potrzeby pomocy i wsparcia. Jedyne takie miejsce dla miliona mieszkańców południowego Mazowsza
— podkreśla ks. Marek
Nie wystarczy już tylko mówić. W tej sprawie trzeba zagrzmieć!
— puentuje pallotyn.
Na koniec publikujemy przesłanie ks. Marka Kujawskiego skierowane do Darczyńców i Przyjaciół:
Dziękuję w imieniu radomskiej Rodziny Hospicyjnej wszystkim Darczyńcom i Przyjaciołom, za zrozumienie i każdy DAR SERCA. „Rzecz nie w wielkości czynu, ale w wielkiej miłości jaką w najdrobniejszy czyn wkładamy” - Matka Teresa z Kalkuty. Wszystkich Was, Drodzy, nasza wspólnota Wolontariuszy ogarnia modlitwą nieustająca. Niech narodzony w Betlejem EMMANUEL Wam Błogosławi każdego dnia i w Nowym Roku Pańskim 2023.
Not. ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/627742-tylko-u-nas-budowa-wioski-hospicyjnej-trzeba-zagrzmiec