27-letnia Iga Krefft, pochodząca z kaszubskiej wsi, miała więcej szans na popularność, karierę, dostatnie życie i powodzenie niż setki tysięcy jej rówieśniczek.
Mając zaledwie 12 lat zagrała w musicalu w Teatrze Muzycznym „Roma” w Warszawie. Jako dwunastolatka zagrała także w bardzo popularnym serialu „M jak miłość”. Jako piętnastolatka grała w serialu Disneya. Jako nastolatka występowała w telewizyjnych programach muzycznych i nagrywała płyty. Mając lat 21 koncertowała w Nowym Jorku, a jako 23-latka na znanym festiwalu Open’er. W tym wieku była też reporterką w hicie TVP2 „The Voice of Poland”. Teraz ma 27 lat.
Można by powiedzieć, że to nieważna sprawa, co sobie wyobraża jakaś serialowa aktorka i piosenkarka, o której wielu mogło nawet nie słyszeć. Tylko tu nie sama Iga Krefft jest ważna, lecz pewien typ myślenia, postawy, pewna filozofia życia. Dość typowa nie tylko dla pokolenia urodzonego w latach 90. Ci ludzie myślą o polskości jako swego rodzaju towarze o określonej wartości wymiennej. A wtedy Polska jest rodzajem banku albo giełdy i ważne jest, na co bycie Polką (Polakiem) można wymienić.
27-letnia Iga Krefft, pochodząca z kaszubskiej wsi, miała w swoim życiu więcej szans na popularność, karierę, dostatnie życie i powodzenie niż setki tysięcy jej rówieśniczek. I ogromną większość tych szans wykorzystała. Jednak uznała:
„Polska mi nic nie dała. (…) Ja się nie czuję Polką. Nie czuję przynależności do tego miejsca. (…) Nie widzę swojej przyszłości tutaj. Będę robić wszystko, żeby tej przyszłości tutaj nie budować, bo nie widzę tutaj miejsca dla siebie”.
Wcześniej w mediach mówiła o swojej karierze:
„Miejsce dziecka jest na placu zabaw, z rówieśnikami. Moje upłynęło na planach filmowych wśród 30-40 latków. Dziś wiem, że praca na planie to nie było miejsce przystosowane dla dzieci”.
Jasne. Ale zaraz dodała:
„Chciałam grać, nikt mnie nie zmuszał, to był mój wybór. Akceptowałam i przyjmowałam wszystko, nie zadawałam pytań, czy tak powinno być, czy tak musi być”.
W porządku, dziecko nie musi być świadome wszystkiego, ale od tego ma rodziców.
Nic nie wskazuje na to, żeby 12-letnia Iga robiła karierę w telewizji i na scenie, w dodatku w stolicy, konspiracyjnie, bez wiedzy rodziców. A nawet można przypuszczać, że rodzice i krewni byli z niej dumni. Podobnie jak cała okolica, gdzie się urodziła i wychowywała. I, jak sama mówiła, chciała właśnie to robić. Co Polska miała jeszcze dać Idze Krefft (i wszystkim tym, którzy myślą podobnie jak ona), skoro o takim życiu jak ona zapewne marzą miliony dziewcząt?
Można oczywiście powiedzieć, że to nie Polska jej dała, a sama sobie dała. No, ale panna Iga nie występowała przecież w niemieckiej czy francuskiej telewizji, nie mówiąc o amerykańskiej (jak w wypadku nastoletniej Sary James ze Słubic, która dzięki sukcesom w Polsce i TVP, weszła do finału „America’s Got Talent”), tylko w polskiej. W Polsce miała te wszystkie szanse, polski paszport (do 182 państw można z nim wjechać bez wizy) dawał jej możliwość prowadzenia światowego życia. Starszym od niej Polska absolutnie tego nie dała, ale nie mówią z tego powodu, że nie czują się Polakami.
Czucie się Polką nie zależy od tego, co Polska dała. A jeśli zależy, to jest to transakcja handlowa. Polskością się nie handluje, choć w przeszłości znajdowali się tacy, którzy handlowali. Polskość to tradycja i los wspólnoty. Albo chcemy je dzielić, albo nie. Polska dała Idze Krefft polskość, polską kulturę, język, tradycję, a poza tym wspomniany już silny paszport, silnego i w pełni wymienialnego złotego. A gdyby jej tego było za mało, Polska dała jej możliwość uzupełnienia tego wszystkiego o dowolne inne doświadczenie, język, tradycję itp.
Inne państwa nic poza tym, co może dać Polska swoim obywatelom nie dają, choć z powodu naszej dramatycznej historii pewne sprawy (głównie materialne) są u nas trudniejsze niż na Zachodzie niemającym tak koszmarnych i materialnie dyskryminujących skutków tego, co się zdarzyło w przeszłości. Inne państwa nie obdarowują swoich obywateli pałacami czy choćby penthouse’ami, nie dają aut, sprzętów, modnych ciuchów. Nie przydzielają im wielkich ról filmowych, śpiewanych przebojów, Oscarów czy nagród Grammy. W demokracji liczy się tylko równość szans, choć oczywiście pewne rzeczy się dziedziczy.
Iga Krefft powiedziała:
„Polska mi nic nie dała. Ziemia polska mi dała, mamy piękny kraj. Tylko ludzie, którzy w nim żyją… Jak to jest, takie coś było. To jest brzydkie, ale to jest to …”.
Wspomógł ją prowadzący rozmowę Grzegorz Betlej, przypominając głośne powiedzenie Józefa Piłsudskiego: „Naród wspaniały, tylko ludzie k…y”. „To jest to!” - potwierdziła Iga Krefft. Co jest to? Czy takie powiedzenie nie dotyczy też współczesnych Niemców, Francuzów, Włochów, Austriaków, tym bardziej w czasie pokoju i dostatku?
Marszałek Piłsudski oceniał niesprawiedliwie, ale on przynajmniej wiele poświęcił, wiele ryzykował, wiele stracił (także z powodu konkretnych ludzi), żeby takie opinie były jakoś tam wytłumaczalne. Ale co wspólnego z losem kogoś takiego jak Piłsudski ma Iga Krefft? Czyżby miała za sobą jakieś odpowiedniki pobytu na Syberii, tułaczki po Europie, konspiracji, uwięzienia, internowania, walk na froncie, bycia naczelnym wodzem podczas wojny, gdy wróg stał pod Warszawą? To czysty nonsens w wypadku osoby, która wybiera między jedną formą (drogą) kariery a inną. Między wakacjami we Włoszech a we własnym domku (małym, ale własnym) pośród malowniczej przyrody. Sama zresztą mówiła, o swoim „dramacie” z domkiem:
„Musiałam mega szybko się zdecydować, bo było już kilkoro innych chętnych, ale jakoś los tak chciał, że pyk, padło na mnie i po jakichś dwóch tygodniach od obejrzenia domku już był mój”.
Skoro Iga Krefft nie chce wiązać swojej przyszłości z Polską, to pozostaje tylko czekać na to, że poza Polską błyskawicznie zrobi oszałamiającą, światową karierę. Piosenkarską na miarę Billie Eilish, Ariany Grande, Lany del Rey, Hilary Duff, Miley Cyrus czy Anny Margaret, zaś aktorską nie gorszą od Margot Robbie, Anyi Taylor-Joy, Alicii Vikander, Isabel Lucas, Cary Delevingne, Zendaii Coleman, Florence Pugh, Millie Bobby Brown. Czekamy na Oscary, Grammy, Złote Globy, Emmy itp. Tak na pewno będzie, gdy tylko Iga Krefft uwolni się od polskości i Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/626597-przypadek-igi-krefft-co-polska-powinna-dac-celebrytce