Na łamach czasopisma „Nature” ukazał się niedawno tekst czworga naukowców z Wielkiej Brytanii, Szwecji i Izraela, postulujący wprowadzenie „osobistych uprawnień do emisji dwutlenku węgla” (w skrócie: PCA – Personal Carbon Allowances).
Od człowieka wysokoemisyjnego do niskoemisyjnego
W Unii Europejskiej obowiązuje już system handlu emisjami (w skrócie: ETS – Emissions Trading System), który obejmuje poszczególne gałęzie przemysłu. Polega on na tym, że konkretne zakłady pracy obłożone są rodzajem specjalnego podatku w zależności od tego, ile emitują do atmosfery dwutlenku węgla.
Zdaniem autorów wspomnianego tekstu, istnienie ETS to jednak zbyt mało, by osiągnąć ambitne cele polityki klimatycznej i zrównoważonego rozwoju. Dlatego uznają oni za konieczne nałożenie podobnych ograniczeń emisyjnych na pojedyncze osoby. W tym celu można wykorzystać sztuczną inteligencję, która będzie monitorować naszą emisyjność związaną np. z „podróżami, ogrzewaniem pomieszczeń, podgrzewaniem wody i elektrycznością”. Według czwórki naukowców, system „PCA można przetestować w wybranych, świadomych klimatu, zaawansowanych technologicznie krajach”. Chodzi o „powiązanie osobistych działań z globalnymi celami redukcji emisji dwutlenku węgla”. Oczywiście będzie się to łączyło z całym systemem uprawnień, limitów, rekompensat i handlu osobistymi emisjami.
By osiągnąć upragniony cel niskoemisyjności, autorzy tekstu proponują powiązanie bodźców ekonomicznych z wprowadzeniem nowych norm społecznych oraz edukacją i wzrostem świadomości klimatycznej.
Trzy przeszkody: technologia, pieniądze, człowiek
Ich ambitny program napotyka jednak problemy, które utrudniają jego przyjęcie. Tymi barierami są, według nich, ograniczenia technologiczne, wysokie koszty wdrożenia oraz niska akceptacja społeczna. Z dwoma pierwszymi kłopotami można sobie poradzić dzięki rozwojowi sztucznej inteligencji. Zdaniem wspomnianych naukowców, „polityczna szansa, jaką stworzył kryzys związany z COVID”, dała nowy impuls do rozwoju technologii informacyjno-komunikacyjnych, które mogą być wykorzystywane w polityce klimatycznej.
Znacznie większą barierą jest jednak niska akceptacja społeczna dla programu PCA. Ludzie boją się wzrostu kosztów utrzymania oraz naruszenia ich prywatności (innymi słowy: kontroli i inwigilacji). Dlatego politycy wolą nie podejmować tego tematu, który stanowi dla nich zbyt duże ryzyko wyborcze. To pokazuje, jak wielka jest jeszcze praca przed aktywistami klimatycznymi, by zmienić świadomość społeczeństw.
Uświadomiona konieczność działaczy klimatycznych
Autorzy tekstu w „Nature” nie mają patentu, jak miałby konkretnie wyglądać system PCA. Sami zadają serię pytań:
W jaki sposób można go wdrożyć w praktyce? Jaka technologia jest potrzebna do zarządzania kontami węglowymi? W jaki sposób ludzie będą śledzić swoje uprawnienia do emisji dwutlenku węgla? Jak miałby wyglądać handel uprawnieniami?
Mimo tylu niewiadomych, są oni jednak przekonani, że to najlepsze rozwiązanie. Swój tekst kończą pytaniem:
Chociaż program PCA nie byłby łatwy do zaprojektowania lub wdrożenia, biorąc pod uwagę konieczność wyznaczenia bardzo ambitnych celów w zakresie redukcji, kraje ambitne w dziedzinie klimatu powinny zadać sobie pytanie: jeśli nie PCA, to jaki inny system należy wprowadzić, aby wpłynąć na zachowania wysokoemisyjne, żeby wesprzeć cel zeroemisyjności dwutlenku węgla netto?
„Teoria szturchania” i „architektura wyboru”
Okazuje się, że są jednak tacy, którzy już myślą nad wprowadzeniem rozwiązań przybliżających wdrożenie PCA. Na przykład szwedzki startup Doconomy wspólnie z Mastercard wypuścił na rynek pierwszą na świecie kartę kredytową (o nazwie DO Black), która blokuje transakcje, jeśli system uzna, że zakup jest niepoprawny klimatycznie. Sztuczna inteligencja, mająca dostęp do danych bankowych klienta, weryfikuje, czy dokonując kupna nie ryzykuje on zbyt dużej emisji dwutlenku węgla do atmosfery.
Do nieco innych metod odwołuje się kanadyjski bank Vancity z Vancouver, który z kolei oferuje w systemie Visa kartę monitorującą ślad węglowy klienta. Każdy zakup jest związany z uruchomieniem licznika węglowego, pokazującego nie tylko zużycie CO2 przez właściciela karty, lecz także porównującego je ze średnią krajową i docelowym limitem.
Bank Vancity – w odróżnieniu od Doconomy – nie stosuje przymusu w formie blokady zakupów, lecz odwołuje się do ekonomii behawioralnej, a zwłaszcza „teorii szturchania” (nudge theory), za którą w 2017 roku dwaj amerykańscy ekonomiści Richard Thaler i Cass Sunstein dostali Nagrodę Nobla. Chodzi o stałe sugerowanie ludziom, by podejmowali decyzje lepsze niż te, które podjęliby sami spontanicznie. Rodzi się oczywiście pytanie: dla kogo lepsze? Ludzie spontanicznie podejmują zazwyczaj decyzje, które uważają za dobre dla siebie. Praktycy „teorii szturchania” uważają jednak, że ludzie powinni podejmować decyzje lepsze dla społeczeństwa, decyzje, które są lepsze także dla nich samych, choć nie zdają oni sobie z tego sprawy. Dlatego należy ludziom te rozwiązania podsuwać poprzez stworzenie odpowiedniej „architektury wyboru”. Celem jest to, by ludzie podejmowali decyzje przekonani, że jest to ich własny wybór, podczas gdy w rzeczywistości jest on im podsuwany.
Oczywiście można zawsze zapytać, czy sugerowany wybór jest naprawdę lepszy dla społeczeństwa, czy też może lepszy dla władzy albo wielkiego biznesu, który w ten sposób wychowuje konsumentów dla swoich towarów i usług. Można także zastanowić się, czy podsunięty wybór jest rzeczywiście lepszy dla jednostki, bo przecież równie dobrze może być sprzeczny z jej interesami. Wszystko zależy więc od prawdziwych intencji tego, kto tworzy system i konstruuje „architekturę wyboru”.
Epidemia COVID jako szansa
Autorzy tekstu w „Nature” nieprzypadkowo epidemię COVID nazwali szansą. Pewne środki, jakie przedsięwzięto w związku z pojawieniem się koronawirusa, są bowiem tymi samymi środkami, które postulują aktywiści klimatyczni. Z dnia na dzień wstrzymano loty samolotowe, które generują największą emisję dwutlenku węgla. Ograniczono działalność wysokoemisyjnych branż przemysłu. Zamknięto wiele lokali gastronomicznych, rozrywkowych i kulturalnych, napędzających konsumpcję, która nie jest niezbędna dla życia, a generuje wielkie koszty środowiskowe etc. etc.
To wszystko nie jest jeszcze rzeczywistością dnia dzisiejszego, ale jutro – kto wie? Wspomniany tekst w „Nature” przedstawia zarys pewnego programu przyszłościowego. Opisane produkty Mastercard i Visa mają charakter pilotażowy. Wiele różnych projektów, wdrożonych później w życie, zaczynało się jednak od teoretycznych artykułów w czasopismach naukowych oraz od pilotażowych programów na małych grupach.
W każdym razie możemy spać spokojnie, świadomi, że ludzie, którzy wiedzą, co jest dla nas lepsze, już projektują nam przyszłość.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/624230-czlowiek-jako-istota-niskoemisyjna
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.