O istnieniu biur rzeczy znalezionych człowiek nic nie wie, dopóki czegoś nie zgubi. Okazuje się, że te wciąż są, a uczciwych znalazców nie brakuje.
Kto chciałby czerpać wiedzę o Polakach wyłącznie z mediów, i to jeszcze tych liberalnych, mógłby wpaść w kiepski nastrój. Bo przecież według szeregu publikacji Polacy, zwłaszcza ci wielodzietni, to głównie piją i biją, nie wiedzą jak wydawać pieniądze, a ich dzieci załatwiają się głównie na wydmach i zabierają świeże nadmorskie powietrze wszelkiej maści celebrytom. Właściwie wszyscy, jak tylko nadarzy się okazja kradną, podróżni śmierdzą jajkiem i kurczakiem, a w ogóle za granicą lepiej nie mówić po polsku, bo można najeść się wstydu. To taki skrótowy obraz z paru publikacji, które mam w pamięci. Generalnie łatwiej pisze się o różnych przywarach Polaków – tych prawdziwych lub całkiem wyimaginowanych, a trudniej o zaletach – takich jak uczciwość, której chcę poświęcić kilka zdań.
Czytaj także:
O chorobliwej niechęci „Newsweeka” do Polaków. Nie tylko tych 500 +
W weekend moja córka jechała z przyjaciółmi SKM-ką do Otwocka. Miała przy sobie plecak i torebkę, na ramieniu kurtkę, czyli sporo rzeczy do pilnowania. Była cała w emocjach, bo właśnie wracała z urodzinowego przyjęcia. W całym zamieszaniu zgubiła portfel. A w nim kartę biblioteczną, kartę do bankomatu i kartę upoważniającą do odbioru siostry ze świetlicy. W portfelu była też gotówka – urodzinowe prezenty od babć, którą córka już w głowie prawie wydała. Trudno się więc dziwić, że gdy następnego dnia zorientowała się, że portfela nie ma, cała zalała się łzami. Znajomi podpowiedzieli: „zadzwońcie do Biura Rzeczy znalezionych SKM. Nasze dzieci wciąż coś gubią i tam się wszystko znajduje.”
Zadzwoniliśmy bez wielkich nadziei na sukces – a tam niespodzianka. Jest portfel z całą zawartością. Zgubę odebrałam w biurze. Niczego nie brakowało. Nie mam pojęcia czy portfel córki znalazł konduktor, czy może ktoś inny, kto mógłby za jego zawartość urządzić imprezę lub po prostu zrobić zakupy. Zamiast tego uczciwy znalazca oddał portfel, a zguba wróciła do właścicielki, która pewnie następnym razem będzie bardziej pilnować swoich rzeczy. Ale to nie jedyna dla niej lekcja z tego zdarzenia. Inna to wiara w ludzką, zupełnie bezinteresowną, uczciwość. Nie mam wątpliwości, że córka zrobiłaby to samo bez względu na zawartość portfela.
Nie wiem czy uczciwy znalazca będzie miał okazję to przeczytać, ale bardzo dziękuję za ten prosty odruch. Dziękuję też, że takie biura, jak to SKM, wciąż działają i wciąż mają ręce pełne roboty. Przecież „ludzi dobrej woli jest więcej”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/620536-biura-rzeczy-znalezionych-maja-sie-swietnie-uczciwosc-tez