Pogrzeby i towarzyszące im zjawiska są ważne. Często mówią nam więcej, niż niektóre środowiska chcą powiedzieć. I tak było w przypadku pożegnania Jerzego Urbana.
Olga Lipińska żegnała „jeden z najświatlejszych umysłów w Polsce”. Waldemar Kuczyński żegnał człowieka „z czołówki polskich dziennikarzy II połowy XX wieku”, „przeciwnika z czasów „Solidarności” i „Jaruzelszczyzny”, ale nigdy wroga”, „kowali roku 1989 i kompaniona ostrej wypitki pewnego wieczoru w jego willi”. Aleksander Kwaśniewski kogoś, w kim była „ludzka dobroć i wrażliwość, co biorąc pod uwagę maskę, którą mu przyklejono, kłóciło się z tym”. Kłóciło, ale on znał „Jurka” jako „szczodrego i wrażliwego [człowieka], który pomógł wielu ludziom”. Jan Hartman przekonywał, że Urban zmazał swoje winy wspaniałą „działalnością antykościelną”. A jezuita ojciec Grzegorz Kramer nakreślił wizję przyjaznego dialogu, który Jerzy Popiełuszko toczy teraz z rzecznikiem stanu wojennego. Ojciec Kramer „ufa, że będą mieli teraz dużo czasu na pogawędki”. Michnik i Turski nic nie mówili, ale zdjęcia z pogrzebu sugerują, że pożegnanie z Urbanem też nimi wstrząsnęło.
Można by mnożyć cytaty, które w sumie składają się na bardzo ciepłe, wręcz serdeczne pożegnanie. Pożegnanie kogoś, z kim było się bardzo blisko do ostatnich chwil. Bo jak trafnie ocenił w tygodniku „Sieci” Maciej Walaszczyk, Urban połączył to, co wielu ludziom w latach 80. wydawało się rozdzielone na zawsze:
Mówił, że czuje się spełniony i zwycięski, ponieważ był prekursorem nurtu, który nabiera znaczenia. Zachęcał nawet do większej wulgarności i brutalizacji walki z Kościołem, która kilka tygodni później wybuchła podczas protestów organizowanych przez Strajk Kobiet. (…) Zdawałoby się, że skutecznie przerzucił pomost między brutalną siłą zwalczającą tradycyjną Polskę w czasach PRL przy pomocy esbeków i propagandy a III Rzecząpospolitą zrodzoną przy okrągłym stole. Może nigdy nie było rozdzielone tak bardzo, jak sądzili wołający o Boga, wolną Polskę i sprawiedliwość robotnicy z „Solidarności”? Bardzo prawdopodobne.
Właściwie wszystko stałe się jasne 10 grudnia 1991 roku, gdy w 10. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w luksusowej limuzynie Urbana rozgościł się Adam Michnik. Tak wyglądało budowanie III RP, tak wyglądał świat za kulisami. To jedno ujęcie, zrealizowane przez Jacka Kurskiego i Piotra Semkę, słusznie przeszło do historii:
I tak już zostało. I żeby było jasne: to urbanoidy inspirują postsolidarnościową część obozu III RP, a nie odwrotnie:
To jest jeden świat, spleciony ściślej niż sądzimy. Dziś szczególnie mocno spleciony, bo zjednoczony misją walki z polskim obozem niepodległościowym, który dzięki talentowi politycznemu Jarosława Kaczyńskiego zdobył władzę, i prowadzi Polskę zgodnie z prawdziwym testamentem „Solidarności”.
Tak, uszy Urbana powinny stać się logo Zjednoczonej Opozycji, a może nawet logo całej III RP. Oni z niego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/617861-uszy-urbana-powinny-stac-sie-logo-zjednoczonej-opozycji