Hitem internetu jest ostatnio porównanie zdjęć kieleckiego Rynku sprzed lat (tonącego w zieleni) i obecnie (gdy zieleni jest tam mało). Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego ta dyskusja toczy się teraz, bo rewitalizacja odbyła się lata temu, ale chętnie się do niej włączę.
Kielce 1970 vs. Kielce 2022. Cóż ma wynikać z tego porównania? Chodzi o to, że zielony obrazek ma być piękny, a teraz wszystko zabetonowane i obrzydliwe.
Otóż, szanowni państwo, ja się w Kielcach urodziłem (rocznik 1976) i mieszkałem tam przez wiele lat. Myślę, że w domu u mojej mamy gdzieś by się jeszcze znalazła widokówka, na której Rynek wygląda jeszcze piękniej ze spacerującymi ludźmi i bawiącymi się tam dziećmi. Sielsko, anielsko, zielono… Ja mam inne wspomnienia, już nie tam wspaniałe. Kilka lat później niż w roku 1970 to było miejsce okropne i dziadziało z roku na rok. Fontanna zazwyczaj nie działała, a to bajoro, które kiedyś było ładnym basenikiem fontannowym służyło miejscowym menelom za umywalnię i toaletę. W tych bujnych krzakach nie było dzieci, ani matek, byli natomiast nieprzyjemni ludzi spożywający alkohol, co we mnie, dziecku budziło strach. To nie było fajne miejsce, więc go nie bronię.
Gdy odbyła się już „rewitalizacja”, gdzieś w okolicach roku 2001, jej efekt nieco mnie zdumiał. Zieleń rzeczywiście zniknęła, pojawił się beton i modna w dzisiejszych czasach fontanna tryskająca wprost z zabetonowanej ziemi. Tak, brakuje mi tutaj drzew. Myślę, że zmianę można by jakoś wypośrodkować. Wtedy to porównanie zdjęć nie byłoby tak szokujące dla kogoś z zewnątrz. Bo dla Kielczan nie jest. Oni wiedzą jak było, jak jest i, przede wszystkim, po co to jest.
Najważniejsze kiedyś uroczystości miejskie czy państwowe odbywały się na pl. Obrońców Stalingradu. Dzisiaj to pl. Wolności, góruje nad nim ciekawy pomnik marszałka Piłsudskiego na Kasztanie. Nie byłem tam ostatnio, ale pamiętam, że przestrzenią zawładnęli handlarze stawiając tam swoje budki (mimo, że kieleckie bazary są dosłownie o krok), a ostatnio był tam też parking. Nie było to więc miejsce do wykorzystania w sensie reprezentacyjnym.
W toku obecnej dyskusji ważny wydaje mi się głos kieleckiego dziennikarza Pawła Kotwicy, który zaprezentował (myślę, że losowe wybrane) fotografie z uroczystości, które dzisiaj dzieją się na kieleckim rynku.
To m. in. miejski Sylwester czy feta z okazji sukcesów piłkarzy ręcznych (to wydarzenie w zasadzie cykliczne). Gromadzą się wówczas na Rynku tysiące mieszkańców. Nie brnąłbym więc dalej w tę jałową dyskusję, jak bardzo zieleni tam brakuje. Dołóżmy tam parę drzew, będzie przyjemniej, to fakt i zostawmy to miejsce takim, jakie jest. Bo jest po prostu potrzebne i jest dla mieszkańców, a chyba najbardziej o to chodzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/613035-bardzo-ciekawa-dyskusja-o-zieleni-na-kieleckim-rynku