Przedmiot szkolny – Historia i Teraźniejszość. Program – zatwierdzony przez MEiN. Wydawnictwa i autorzy rozpoczynają pracę nad podręcznikami do nauczania nowego przedmiotu. Do tej pory było niemal normalnie, choć przedmiot i program - z natury rzeczy - budził popiskiwania lewej strony politycznej i usłużnych mediów jako „kontrowersyjny”; jak wszystko, co z gruntu polskie i patriotyczne. Wkrótce jedno z wydawnictw składa gotowy podręcznik do aprobaty autorstwa historyka, prof. Wojciecha Roszkowskiego. Zostaje uruchomiona stała i realizowana od lat procedura zatwierdzania podręczników szkolnych w MEiN.
Nagonka
I teraz rozpoczyna się zorganizowana eskalacja histerycznego absurdu. Historia zostaje zastąpiona przez posthistorię, prawda – przez postprawdę, normalność – przez postnormalność. Postlogika okazuje się logiczna, a lewicowy przekaz medialny doprowadzony zostaje do wciąż podtrzymywanych paroksyzmów. Trwa nagonka na autora, fakty historyczne są obracane wniwecz, zdjęcia dokumentalne z lat 40-tych mają być groźniejsze dla psychiki dziecka od bieżących drastycznych doniesienia z frontu, ideologizacja sięga zenitu. Głos zabierają psychologowie troszczący się o dobro dziecka, jakoby zagrożone prawdą historyczną.
Pierwszy z opracowanych podręczników do HiT uzyskuje aprobatę i zostaje dopuszczony do użytku szkolnego: Numer ewidencyjny w wykazie: 1145/1/2O22
Teraz – wszystkie ręce specjalistów od manipulacji na pokład! Każdy z nich i pseudoekspertów już świetnie zna podręcznik – choć nie można go zdobyć, gdyż jest prawdziwym „hitem” wydawniczym. Każdy ma gotową i jak w minionym systemie „jedynie słuszną” opinię na jego temat.
Naciski na pracowników oświaty
Obserwujemy drugi akt zaaranżowanego spektaklu. Zgodnie rezonują zaufani włodarze samorządowi w swoich listach do – niestety – podległych im w pewnym zakresie dyrektorów szkół. Wprawdzie samorządowcy faryzejsko sugerują, iż wolność wyboru pomocy edukacyjnych jest pod stronie placówek szkolnych, ale … czemu służą w takim razie np. obrady pewnej Komisji Edukacji Rady Miejskiej? Czy przypadkiem nie zastraszaniu dyrektorów placówek i tworzeniu nacisku poprzez środowiskowy ostracyzm, wbrew ustawie oświatowej, według której samorząd ma się zajmować budynkiem i ogrzewaniem, a nie programem nauczania i podręcznikami?
Dlaczego jesteśmy świadkami tak zajadłej i zmasowanej kampanii? Co jest takiego w programie do HiT, podręczniku lub może osobie Autora, iż rozbudza się perfidnie emocje i nastawia dyrektorów i nauczycieli najpierw przeciw przedmiotowi, a teraz – przeciw tej konkretnej pomocy do realizacji programu HiT?
Skąd taki atak?
Otóż profesor - niekwestionowany autorytet, naukowiec, nauczyciel akademicki i myśliciel - trafił w czuły punkt, proponując tak aktualny, i nowatorski program nauczania, a następnie tak celny i atrakcyjny metodycznie podręcznik, iż HiT stał się prawdziwym zagrożeniem dla pseudoedukatorów XXI w. Ich celem jest wychowanie wynarodowionego indywidualisty z dość ograniczonymi możliwościami krytycznej oceny rzeczywistości, idącego w życie na pasku LGBT. A tu? HiT z jego świadomym kształceniem myślącego młodego człowieka z kręgosłupem i otwartą głową, wyposażonego w argumenty i fakty? Doprawdy groźne!
Co - pośrednio – obnaża podręcznik, a poprzez swoje dotychczasowe znakomite publikacje – bezpośrednio – jego Autor? W pierwszym rzędzie - szkodliwość relatywizmu i subiektywizmu w nauce oraz toksyczność metody nauczania „dialogującej” z uczniem, która unieważnia jednoznaczny przekaz. Ponadto - zagrożenie, jakim jest tzw. szkoła „demokratyczna” promowana przez miłośników „równości” i „edukacji wysokiej jakości”, a której celem jest enigmatyczny, dowolny i nieweryfikowalny „rozwój każdego”, i gdzie grzechem największym jest przekazanie obiektywnej wiedzy i [o grozo!] poddanie jej obiektywnej ocenie.
Tego – i jeszcze odwagi stanięcia w obronie szkoły opartej na jasno zdefiniowanych WARTOŚCIACH I AUTORYTECIE – nie mogą darować Profesorowi dyktatorzy ideologicznego projektu, jakim jest upowszechniania na świecie „edukacja zrównoważonego rozwoju”. I nie darują, tak jak wcześniej między innymi prof. Aleksandrowi Nalaskowskiemu. Zdaniem tych totalitarnych komisarzy postnauki, naukowcy mogą wyłącznie wypowiadać się przeciw homofobii i autorytaryzmowi oraz realizować antydyskryminacyjne granty. Inni - zostają wykluczeni z kółka, które mieni się być światem akademickim, a faktycznie jest dziś dekadenckim blichtrem dla niedouczonych „swoich” i nieświadomego manipulacji społeczeństwa.
Tylko, czy to powinno być przedmiotem naszej uwagi? Raczej – domaga się merytorycznej reakcji ze strony MEiN i Kuratoriów oświaty z prostym przekazem do dyrektorów i nauczycieli oraz do samorządów z przypomnieniem zasad sprawowania nadzoru pedagogicznego i ich kompetencji oraz o prawnych konsekwencjach naruszeń obowiązków i działań na szkodę ucznia i systemu szkolnego.
A my - czekamy niecierpliwie na drugą część fascynującego podręcznika. Może treści w nim zawartych obawiają się najbardziej ukryci inspiratorzy obecnej nagonki? Wszak drugi tom obejmie lata 1980–2015….
Hanna Dobrowolska - ekspert oświatowy
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/612002-nie-o-podrecznik-do-hit-chodzi