Obywatele Polski i innych państw należących do układu z Schengen, a także obywatele krajów nienależących do układu, ale przebywający w którymś z krajów nim objętym, mają prawo przekraczać granice w dowolnych miejscach (poza pewnymi drobnymi wyjątkami). Polska należy do tego układu od 2007 r.
Ze szczególnym zadowoleniem przyjęli ten układ Polacy zamieszkali przy granicy z Niemcami, gdyż mogli odtąd bez żadnej kontroli wchodzić na terytorium niemieckie. Mieszkańcy Świnoujścia i turyści przebywający w tym uzdrowisku chętnie spacerowali plażą nadmorską na niemiecką stronę. Wkrótce atrakcją stała się promenada Świnoujście-Ahlbeck. Dla Niemców jednak napływ Polaków do przygranicznych miejscowości na wyspie Uznam nie był pożądany. Prawie od razu wprowadzili środki administracyjne, aby odstraszyć naszych obywateli i nauczyć ich, że mają trzymać się z daleka od niemieckich kurortów na wyspie Uznam. Wprowadzono bowiem opłatę klimatyczną obowiązująca od razu po przekroczeniu granicy, a wynoszącą w sezonie, od dorosłego 2,7 euro za dzień, a od dziecka w wieku 11-16 lat 1,6 euro. Poza sezonem opłata jest nieco niższa. Tak więc kilkuminutowy spacerek kilkuosobowej rodziny po niemieckiej części plaży na wyspie Uznam może kosztować nawet 60-70 złotych.
Niemcy tłumaczą się, że opłaty dotyczą nie tylko Polaków, ale także obywateli RFN i turystów innych narodowości. Tylko, że dla Niemca owe, 2,7 euro to nadal dużo mniej niż dla Polaka. Poza tym wszyscy wiedzą, że nachalni i niegrzeczni strażnicy sprawdzający bilety, „polują” zwykle wyłącznie na Polaków. Robią to nawet, z ogromną bezczelnością, na piaszczystych plażach w Ahlbecku.
Dla wszystkich w Świnoujściu są też oczywiste motywy dla których wprowadzono ową taksę klimatyczną. Nie chodzi tutaj o zdobycie środków na prowadzenie toalet, sprzątanie i działalność kulturalną, jak tłumaczą niemieckie władze samorządowe. Większość mieszkańców Świnoujścia i polskich turystów odwiedzających to miasto, z którymi rozmawiałem, przekonywała mnie, że chodzi po prostu o odstraszenie Polaków. Opowiadali mi o napisach „Polen raus” na deptaku i przekonywali, że dla miejscowych Niemców jesteśmy często „Untermenschen”, których trzeba trzymać z daleka od niemieckich uzdrowisk.
Oblężenie polskich hipermarketów
Z drugiej strony tysiące Niemców z wyspy Uznam oblega hipermarkety w Świnoujściu, gdzie kupują rozmaite artykuły spożywcze, często tańsze niż w Niemczech. Kierowcy masowo przyjeżdżają po tańszą benzynę. Taksy klimatyczne też w Świnoujściu obowiązują, ale zgodnie z polskim prawem dopiero po jednej dobie, a pobierane są wyłącznie w hotelach, pensjonatach itp. Nikomu w Polsce nie przyszło nawet do głowy „polować” na Niemców na plażach, żeby wydrzeć im ciężko zarobione pieniądze.
Polacy odbierają te opłaty klimatyczne jako przejaw niemieckiej pogardy i ogromnego szowinizmu, dalekich od normalnych europejskich standardów. Żałosne jest, że państwo, które ma ambicje być europejskim liderem (chociaż ostatnio mocno podupadłym) posuwa się do takich metod.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/609325-polacy-niepozadani-w-uzdrowiskach-na-wyspie-uznam