Portal wPolityce.pl przedstawił skargę pani Alony, która zarzucała, że została w sposób nieodpowiedni potraktowana przez lekarza w Punkcie Pomocy Doraźnej, a sam lekarz wedle jej relacji miał „powtarzać tezy rosyjskiej propagandy”. W tekście zawarto też stanowisko spółki COPERNICUS zarządzającej punktem, w którym zawarto zaprzeczenie wszystkim zarzutom pani Alony. Już po pojawieniu się tekstu na stronie spółka COPERNICUS wysłała portalowi wPolityce.pl stanowisko odnośnie publikacji. Poniżej przedstawiamy je w całości z omówieniem.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Rosyjska propaganda w gdańskiej lecznicy? Mocne zarzuty ukraińskiej pacjentki. Placówka zaprzecza
COPERNICUS Podmiot Leczniczy Sp. z o.o., odnosząc się do pojawiających się w ostatnich dniach publikacji, dotyczących rzekomego zachowania lekarza w Punkcie Pomocy Doraźnej, stanowczo dementuje opisany w mediach przebieg wydarzeń
— pisze w wysłanym portalowi wPolityce.pl stanowisku spółka COPERNICUS.
Spółka przedstawia działania na rzecz uchodźców, które podjęła po agresji Rosji na Ukrainę. Wśród nich są m.in. nieodpłatne zakwaterowanie 25 uchodźców w jednym z gdańskich hosteli, zabezpieczenie medyczne kilku punktów noclegowych, przeprowadzenie zbiórki na rzecz uchodźców, nieodpłatne leczenie operacyjne rannych dzieci ewakuowanych z Ukrainy.
W stanowisku COPERNICUS wyjaśnia, dlaczego zatrudniła do pracy lekarza pochodzenia ukraińskiego.
W celu ułatwienia kontaktu osobom zgłaszającym się do Punktu, Spółka skierowała tam do pracy lekarza pochodzenia ukraińskiego (nie jest prawdą, jakoby miał to być Rosjanin) który od wielu lat mieszka w Polsce. Lekarz Arkadii P. komunikuje się z pacjentami w języku polskim, rosyjskim i ukraińskim. Warto zwrócić uwagę, że na terenie Krymu, Donbasu i Zaporoża język rosyjski jest bardziej rozpowszechniony niż ukraiński
— wyjaśnia COPERNICUS.
„Zdarzenie przebiegało wręcz odwrotnie”
Spółka przedstawia swoją wersję przebiegu wizyty pani Alony w Punkcie Pomocy Doraźnej.
Odnosząc się bezpośrednio do zgłoszonego zdarzenia, należy przede wszystkim podkreślić, że podczas wizyty w gabinecie obecne były dodatkowo inne osoby spośród personelu Spółki, które stanowczo zaprzeczają, by wizyta miała taki przebieg, jaki opisano w publikacjach prasowych. Odnosi się to zarówno do badania dolegliwości pacjentki (dane chronione), jak i przebiegu rozmowy. Lekarz nie kierował do niej żadnych uwag, zarówno natury politycznej, jak i osobistej. Dopytywał się wyłącznie o objawy kliniczne. Zdarzenie przebiegało wręcz odwrotnie, to znaczy pacjentka (Alona P.) była żywo zainteresowana przeszłością zawodową i osobistą lekarza udzielającego jej porady
— zaznacza COPERNICUS.
Jak wskazano powyżej celem Punktu jest m.in. właściwe pokierowanie zgłaszających się osób. W sytuacji zaistnienia nagłego zagrożenia zdrowotnego, pacjenci są kierowani na znajdujący się tuż obok Szpitalny Oddział Ratunkowy. Niezrozumiałe jest zatem udanie się pacjentki do SOR innego szpitala COPERNICUS PL Sp. z o.o, a opis hospitalizacji zawarty w publikacjach nie jest precyzyjny. Wobec powyższego Spółka żąda sprostowania publikacji, która w sposób krzywdzący i odbiegający od prawdy przedstawia działanie naszego personelu
— tak kończy się stanowisko spółki. W tym miejscu podkreślamy, że w naszej publikacji przedstawiliśmy po prostu treść skargi pani Alony oraz stanowisko spółki w tej sprawie. Nie wyrażaliśmy żadnej oceny co do tego, która ze stron ma rację.
AS
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/606742-gdanska-lecznica-odpowiada-na-publikacje-wpolitycepl