Wszystko wskazuje na to, że najbliższe, listopadowe wybory do Kongresu USA zdominowane będą przez tematykę aborcyjną. W tej sprawie Ameryka jest mocno podzielona. Do Polski nadchodzą głównie doniesienia o protestach przeciw wyrokowi Sądu Najwyższego, który uchylił decyzję o legalności aborcji w Stanach Zjednoczonych. W związku z tym często pokazywane są zdjęcia z demonstracji, na których widać zwłaszcza młode kobiety, którym reporterzy chętnie oddają głos, co sprawia wrażenie, że to one są główną siłą dążącą do ponownego zalegalizowania tego procederu.
W tym kontekście niezwykle interesująco przedstawia się obszerny raport opublikowany niedawno na łamach „New York Times” – dziennika, który nie ukrywa, że popiera aborcję. Tekst nosi tytuł „Pokolenie pro-life: młode kobiety walczą z prawem do aborcji”.
Od konserwatywnych chrześcijan do lewackich ateistów
Znając poglądy redakcji, mogłoby się wydawać, że bohaterki materiału zostaną przedstawione w negatywnym świetle, a ich poglądy ukazane w karykaturalny sposób. To jednak nie polskie realia. Raport stara się obiektywnie przedstawić tytułowy fenomen, oddając głos wielu działaczkom ruchu pro life, które opowiadają, dlaczego zdecydowały się stanąć w obronie życia przeciwko przemysłowi śmierci.
Materiał dziennikarski przedstawia szereg argumentów, które motywują młode kobiety w Ameryce do czynnego sprzeciwu wobec aborcji: od moralnych i religijnych, poprzez naukowe, do feministycznych. Dla wielu bohaterek tekstu niedawny wyrok Sądu Najwyższego USA to „zwycięstwo praw człowieka a nie przeszkoda dla praw kobiet”.
Wśród bohaterek raportu są zarówno głęboko wierzące dwudziestoparolatki, jak np. Kailey Cornett, dyrektorka Kliniki Nadziei dla Kobiet w Tennessee, która opowiada o miłości Boga do człowieka, jak i Kristin Turner, dyrektorka ds. komunikacji w Progressive Anti-Abortion Uprising, deklarująca się jako ateistka, feministka i lewaczka, która z kolei mówi o tym, jak przemysł aborcyjny wyzyskuje, niszczy i zabija ludzi.
Po właściwej stronie historii
Cytowany przez gazetę historyk Daniel K. Williams uważa, że ruch pro life jest dziś bardzo atrakcyjny dla młodych kobiet, ponieważ opiera się na szeroko rozpowszechnionych w USA przekonaniach o znaczeniu sprawiedliwości i równości dla słabszych, odwołując się przy tym do ruchu praw obywatelskich oraz dziedzictwa sufrażystek z XIX i początku XX wieku.
Z tekstu wynika też, że jednym ze źródeł popularności środowisk pro life jest ich oparcie się na osiągnięciach naukowych i zdobyczach technologicznych. Wiele osób podkreśla, że to wynalazek ultrasonografu oraz możliwość obserwowania życia ludzkiego we wczesnych fazach prenatalnych przekonały je całkowicie, iż już w okresie płodowym mamy do czynienia z ludzką istotą.
Młode kobiety zaangażowane w ruch pro life postrzegają więc siebie jako działaczki na rzecz praw człowieka, mające za sobą autorytet nauki oraz silne racje moralne, a w związku z tym stojące w wojnie kulturowej po właściwej stronie historii. Ich aktywność ma również charakter buntu przeciw systemowi i kontrkulturowej alternatywy dla mainstreamu. Na tym tle zwolenniczki aborcji jawią się jako osoby ignorujące postęp technologiczny i odkrycia naukowe oraz konformistki wysługujące się wielkiemu kapitałowi (to nie przypadek, że najwięksi amerykańscy potentaci finansowi wspierają dziś przemysł aborcyjny)
„Mamy rok 2022, a nie 1962”
Kristan Hawkins, przewodnicząca Students for Life of America, mówi, że współczesny ruch pro life oferuje młodym kobietom znacznie atrakcyjniejszą wizję niż feminizm aborcyjny. Jej młodzieżowa organizacja skupia 1250 grup działających na kampusach uniwersyteckich w całym kraju, a także w wielu szkołach średnich. Znakiem rozpoznawczym tego środowiska są koszulki z napisem „I am the pro-life generation”, wszechobecne na demonstracjach antyaborcyjnych na terenie Ameryki.
W dyskusjach ze swoimi ideowymi przeciwniczkami obrończynie życia często powtarzają: „Mamy rok 2022, a nie 1962”. Dziś, żeby osiągnąć swoje cele edukacyjne i zawodowe, nie trzeba dokonywać aborcji. I kto tu idzie z postępem, a kto mentalnie tkwi w przeszłości?
Raport „New York Timesa” pokazuje, że nie ma determinizmu historycznego i wizja świata zmierzającego nieuchronnie w jednym kierunku, wytyczonym przez lewicowo-liberalne elity, jest mocno uproszczona. Ludzka historia to arena ścierania się różnych racji, a wynik tych zmagań nie jest wcale przesądzony.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/606068-jestem-pokoleniem-pro-life-fenomen-mlodych-kobiet-w-usa