„Odeszła absolutnie wielka Polka - na wielu poziomach. Przyszło nam się spotkać z człowiekiem absolutnie wyjątkowym, który ma realne zasługi dla pilnowania naszej niepodległości. Niewielu komendantów przeżyło II wojnę światową, a w czasach sowieckiej okupacji wszystkich wymordowano. Pani Maria Mirecka-Loryś była jedynym żyjącym jeszcze komendantem z okresu II wojny światowej” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Arkadiusz Gołębiewski wspominając zmarłą mjr Marię Mirecką-Loryś.
Kiedy przyjechała do Polski po 55 latach emigracji w Stanach Zjednoczonych, nie tylko przypomniała nam o swojej postaci i zasługach, ale przede wszystkim potrafiła pokazywać swój patriotyzm w dzieleniu się świadectwem niesienia pomocy innym
– mówi Gołębiewski.
Zamieszkała w domku pod Mielcem i mimo swoich stu lat, to jeździła i niosła pomoc na Ukrainie. To był fenomen. Swoje pieniądze przeznaczała na zakup produktów, przede wszystkim żywnościowych i wiozła je rejsowym autobusem, albo z kimś, wynajętym samochodem. Ona tak postrzegała życie - jako pomoc innemu
– dodaje reżyser w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
Gołębiewski zwraca uwagę na działalność polonijną zmarłej.
W Stanach Zjednoczonych była bardzo aktywną działaczką polonijną. Przedwojenna harcerka w czasie wojny stała się żołnierzem, a potem kiedy była na emigracji, zakładała tam harcerstwo, bardzo je pielęgnowała, była wiceszefową Kongresu Polonii Amerykańskiej. Zakładała również szkółki językowe - bardzo tej polskości pilnowała. W okresie PRL organizowała różne akcje humanitarne, niosąc pomoc dla Polaków. Jak przyjechała do Polski, było dla niej oczywiste, że trzeba w najróżniejszy sposób dzielić się i energią i pieniędzmi, które miała
– opowiada.
Miałem zaszczyt kilkukrotnie gościć ją na festiwalu Niepokorni Niezłomni Wyklęci i za każdym razem wnosiła do niego dużo życia i pozytywnej energii. Mimo swojego stuletniego wieku, zawsze to była dama: korale, fryzura, klipsy, szal, maniery - jakby przyszło obcować z II Rzeczpospolitą w takim dobrym wydaniu. Nie szczędziła czasu na rozmowę z innymi. Chętnie dzieliła się swoimi wspomnieniami.
– dodaje.
Reżyser przypomina też ciekawe zdarzenie z ostatniego festiwalu Niepokorni-Niezłomni-Wyklęci.
Na ostatnim festiwalu, we wrześniu ubiegłego roku, podczas kolacji dla większej liczby osób, o godzinie 1 w nocy, kiedy wybrzmiały bardziej skoczne rytmy i były tańce, pani Maria przy Bregoviću tańczyła, a w pewnym momencie zapytała „Dlaczego nie śpiewamy?”. I cała sala zaczęła intonować i śpiewać różne harcerskie pieśni. Mimo swojego wieku tryskała radością, energią, śpiewem, świeżością umysłu
– mówi.
2 maja z artystą plastykiem Markiem Zalewskim pobraliśmy jej odcisk dłoni. Zbierałem się do tego bardzo długo, a pani Maria zawsze była ciągle rozchwytywana, bardzo zajęta i bałem się, że nie jest coraz młodsza, tylko starsza, i nie zdążę pobrać dla potomnych tego odcisku dłoni. 2 maja spiąłem się i to zrobiliśmy. Nie spodziewałem się, że tak szybko odejdzie. Te 107 lat to piękny wiek, chociaż wydawało się, że pani Maria będzie nam żyła o wiele dłużej, bo jej sprawność fizyczna i intelektualna nie wróżyła, że może przyjść jakaś zapaść. Niemniej całym swoim życiem, również kiedy była w Polsce, nam bardzo dużo przekazała
– dodaje.
Mjr Maria Mirecką-Loryś ostatnie lata życia spędziła w Warszawie. Do końca pomagała innym.
Niemniej całym swoim życiem, również kiedy była w Polsce, nam bardzo dużo przekazała. Ostatnie dwa lata spędziła w Warszawie, więc w ciągu dnia byłą ciągle zabiegana, ciężko było ją zastać. Pandemia też nie pozwalała, aby ją odwiedzać, dopiero kiedy zadzwoniło się wieczorem, to można było przeprowadzić z nią długie pogawędki. Pamiętam, że obiecałem jej, że jak się skończy pandemia, to założy kapelusz i zabiorę ją na obiad do restauracji, a wtedy ona odpowiedziała: „Jaki kapelusz? Ja jestem harcerka!”. Całe życie służyła i zaszczepiała wszystkim wokoło miłość do naszej ojczyzny. Myślę, że możemy absolutnie czuć się wyróżnieni, że mogliśmy na naszej drodze życia ją spotkać
– mówi Arkadiusz Gołębiewski.
Przygotowała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/600503-golebiewski-mirecka-lorys-zaszczepiala-milosc-do-ojczyzny