„Pewnie w organizacjach skautowych zachodniej Europy jest w dziedzinie religijności różnie, niemniej odejście od odwołania do Boga jest pozbawieniem moralnego kompasu, który ma wskazywać na realizację harcerskich ideałów. Bez Boga takie wartości jak prawda, dobro, piękno tracą swoje uniwersalistyczne znaczenie” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. dr Tomasz Kostecki, diecezjalny duszpasterz Harcerek i Harcerzy Diecezji Siedleckiej, związany z harcerstwem od 14. roku życia (ponad 32 lata). Ks. dr Kostecki jest też prefektem młodzieży w siedleckim Technikum przy ZSP w Siedlcach. Rozmawialiśmy z nim o zmianach w słowach przysięgi harcerskiej i wprowadzeniu do statutu ZHP alternatywnej roty przyrzeczenia harcerskiego, niezawierającej słowa „Bóg”.
CZYTAJ TAKŻE: Bóg wyrzucony z przysięgi harcerskiej! Związek Harcerstwa Polskiego dopuszcza nową „laicką” rotę przyrzeczenia
wPolityce.pl: Jak ksiądz komentuje zmiany w słowach przysięgi harcerskiej wprowadzone przez ZHP? Czy wyrzucenie odniesienia do Boga było konieczne?
Ks. dr Tomasz Kostecki: Wydaje się, że część środowiska ZHP (mająca większość wśród instruktorów) sukcesywnie odchodzi od korzeni i tradycji polskiego harcerstwa. Już wcześniej, w 2017 roku na 39. Zjeździe Nadzwyczajnym ZHP podjęto decyzję o zmianie brzmienia dziesiątego punktu prawa harcerskiego, który dotychczas brzmiał następująco: „Harcerz jest czysty w myśli, w mowie i uczynkach; nie pali tytoniu i nie pije napojów alkoholowych” (treść tego punktu obowiązywała w harcerstwie od 1912 roku – pierwsze drużyny harcerskie powstały we Lwowie w 1911 roku. Nawet w przedwojennym Czerwonym Harcerstwie obowiązywał punkt: „Jest czysty w myśli, słowach i uczynkach, nie pali, zwalcza alkohol i gry hazardowe”).
Od tej pory dziesiąty punkt prawa obowiązujący w ZHP brzmi: „Harcerz pracuje nad sobą, jest czysty w myśli, mowie i uczynkach; jest wolny od nałogów”.
Nietrudno zauważyć, że powyższa zmiana oraz ostatnia zmiana roty Przyrzeczenia (ta w dotychczasowym brzmieniu, z odwołaniem się do Boga obowiązywała w harcerstwie od 1914 roku) podąża w kierunku liberalizmu w dziedzinie wychowania harcerskiego. Uczciwie mówiąc również przed wojną wokół harcerstwa i jego wychowania ścierały się różne poglądy i polityczne stronnictwa. Niemniej wypracowany konsensus z niewielkimi zmianami przetrwał do wybuchu II wojny światowej i był również obecny w harcerstwie powojennym, zanim nie zostało ono zawłaszczone przez system komunistyczny.
Czy to znaczy, że chodzi o odejście od własnych korzeni?
Trudo to inaczej interpretować. Tym bardziej, gdy wspomni się słowa gen. Roberta Baden-Powella skierowane do Edmunda Naganowskiego: „Jeśliby wasze skautostwo miało być bez Boga, lepiej żeby go wcale nie było” (pisze o tym twórca harcerstwa polskiego Andrzej Małkowski w książce: „O wychowanie skautowe”, Chicago 1915 rok).
ZHP wyjaśnia, że chodzi o osoby, które nie są gotowe na określenie swojego wyznania i ciągle go poszukują. Czy taki pluralizm jest potrzebny w szeregach ZHP?
Zacytuję jeszcze jeden fragment z książki Małkowskiego. Zauważa: „Wśród nienormalnych, więziennych, warunków życia narodowego pod nadzorem trzech zaborców, razem z wszelkiemi chorobliwemi dążnościami rozszerzyły się wśród inteligencji naszej światowe prądy ateistyczne. Pod ich wpływem skauci czescy oraz jedna z organizacyi francuskich wyrzuciły wzmiankę o Bogu z roty przyrzeczenia skautowego. Wyodrębnili się wskutek tego od ogółu pozostałych skautów i nie mogą być uważani za skautów baden-powellowskich”.
Krótko i na temat. Małkowski nie odmawia praw nazywania ich skautami, ale zauważa, że bez odwołania się do osobowego Boga tracą oni jedność z rodziną ruchu skautowego założonego przez Baden-Powella. Przedwojenne Czerwone Harcerstwo również nie odwoływało się do Boga, choć pozostawało przy swojej nazwie. Jest to chyba dzisiaj zjawisko niemalże powszechne, że dopasowujemy pojęcia, idee do własnych oczekiwań i roszczeń. Tymczasem wypadałoby bardziej zmieniać życie. Pewnie w organizacjach skautowych zachodniej Europy jest w dziedzinie religijności różnie, niemniej odejście od odwołania do Boga jest pozbawieniem moralnego kompasu, który ma wskazywać na realizację harcerskich ideałów. Bez Boga takie wartości jak prawda, dobro, piękno tracą swoje uniwersalistyczne znaczenie. Zostają wydane na ludzki osąd większości – to oni decydują co jest dobre, prawdziwe i piękne. Codzienność przekonuje o marności takiego rozwiązania. Człowiek się gubi. Jak Boga wyrzuci się z Roty i Przyrzeczenia to jak wówczas, zgodnie z zapewnieniem władz ZHP będzie wyglądało poszukiwanie i dojrzewanie do wyznania. I żeby było jasne: nie chodzi o ideę Boga chrześcijańskiego (skauting działa również wśród Żydów czy muzułmanów), ale chodzi w ogóle o odejście od idei Boga, jako Absolutu, Bytu Nadprzyrodzonego. To również rzutuje na jakość kształtowania młodego człowieka – czy harcerstwo to jedynie stopnie i sprawności, czy również wartości (prawda, dobro – służba, piękno). Co wówczas jest ich fundamentem? Czym je określać? Lubię określenie człowieka jako DDC – jedność Ducha, Duszy i Ciała (Duch i ciało to to, co w człowieku ziemskie, biologiczne, wynikające z natury) - bardzo chrześcijańskie a zarazem bardzo harcerskie! Bez odniesienia do nadprzyrodzoności człowiek karłowacieje – w niczym ostatecznie nie przekracza świata zwierząt (Brzmi to mocno!).
Co taki ruch mówi nam o sytuacji polskiego skautingu i społeczeństwa generalnie?
Ściśle mówiąc harcerstwo to nie skauting. Skauting jest głównym źródłem jego powstania, ale są w nim obecne wpływy przedwojennego Sokoła i Zarzewia (silny akcent na patriotyzm – mniej akcentowany w skautingu) oraz Eleusis i Eleuterii (postulaty moralne, w tym całkowita abstynencja – w skautingu po osiągnięciu dorosłości jest mowa o trzeźwości. W tym kierunku poszło do 2017 roku ZHP).
Odpowiadając na pytanie: pomijanie Boga w przestrzeni publicznej – coraz częściej postulowane w naszej ojczyźnie (działania ZHP są tego przykładem) wskazują na postępującą laicyzację naszego społeczeństwa. Coraz brutalniej i konsekwentniej spycha się wiarę do przestrzeni prywatnej, co ma rzekomo być prawidłowym sposobem funkcjonowania obywateli w państwie.
Postuluje się „neutralność światopoglądową”, ale w samej rzeczy czym ona jest? Wiara nie jest sprawą prywatną, choć opisuje osobistą relację z Bogiem. Żyję tak, jak wierzę. W przeciwnym wypadku wierzę tak, jak żyję – a to z wiarą ma niewiele wspólnego. Bóg jest jakiś, konkretny, jest Osobą, która zaprasza do relacji. To nie jest moc, energia, pozytywne naładowanie… Problemem jest, że wierzący żyją na co dzień jak niewierzący. Przekonanie o istnieniu Boga to zbyt mało, by wierzyć. Nie chodzi o polityczny związek ołtarza z tronem – w historii nie przynosiło to dobrych owoców dla Kościoła, ale chodzi o możliwość publicznego świadczenia o swojej wierze. Bóg do żadnego zła nie namawia, skąd zatem taki opór wobec wiary? Teologicznie mówiąc – nic nowego, człowiek chce zająć miejsce Boga –chce decydować, co jest dobre a co złe. Na dłuższą metę nigdy to człowiekowi na dobre nie wychodziło. W tych wszystkich zmianach zachodzących w naszym świecie, w naszej ojczyźnie (w tym i w tych ostatnich w ZHP) zawsze się pytam piewców zmian: co dacie w zamian? Co w miejsce Boga? Bez odpowiedzi.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/600088-ks-dr-kostecki-ta-zmiana-odchodzimy-od-korzeni-harcerstwa