„Ten Lwów, do którego zawsze chętnie się jechało, miejsce przyjazne, wesołe, jest dziś miejscem smutnym, przygotowanym na wojnę, otoczonym zasiekami, workami z piaskiem, zabezpieczona Katedra Lwowska - cały ten widok jest bardzo smutno, ale myślę, że ta iskierka nadziei, którą przekazują Polacy, goszcząc Ukraińców w naszym kraju, ale również pomagają tu, na miejscu, pomoże pokonać zło” - mówi portalowi wPolityce.pl była szefowa KPRM, obecnie eurodeputowana PiS, Beata Kempa.
CZYTAJ WIĘCEJ:
-RELACJA z wojny dzień po dniu
Wizyta europoseł Kempy na Ukrainie
Kiedy agresja Putina na Ukrainę trwa już od ponad miesiąca, wielu z nas - mimo iż nieustannie pomaga, przekazując uchodźcom dary, goszcząc ich w swoich domach, przesyłając pieniądze na zbiórki - zastanawia się, jak jeszcze może wesprzeć Ukraińców. Co z osobami, które z różnych powodów pozostały w Ukrainie? Dlaczego warto pomagać również na miejscu i czego najbardziej potrzebują ci, którzy pozostali w ogarniętym wojną kraju?
Na te pytania odpowiada w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł Beata Kempa. Była szefowa KPRM przygotowała akcję pomocową dla Ukrainy. Odwiedziła m.in. Centrum Logistyczne Diecezji Lwowskiej, dostarczyła potrzebującym dary, spotkała się z osobami, które - choć nie opuściły Ukrainy - zostały przesiedlone z takich miejsc jak Kijów czy Mariupol.
W rozmowie z naszym portalem Beata Kempa podkreśla, że zawsze ważna dla niej była pomoc potrzebującym także na miejscu.
Oczywiście ci, którzy do Polski, szukając u nas schronienia przed wojną, są przyjmowani przez Polaków w sposób naprawdę piękny i wzorcowy. Zresztą granicę przekraczają kolejne grupy uchodźców - głównie matek z dziećmi, miałam okazję porozmawiać z tymi osobami. Postanowiłam jednak spotkać się także z osobami, które udzielają pomocy na miejscu, w samej Ukrainie. Chciałam zobaczyć, jak to wygląda, rozeznać się jeszcze w skali potrzeb, może w potrzebach szczególnych, porozmawiać, ale również udzielić wsparcia. Bo wiele dla nich znaczy także taka podpora psychologiczna
— podkreśla.
Przede wszystkim zawieźliśmy też dary. Spotkałam się w centrum logistycznym Diecezji Lwowskiej, które powstało dzięki księdzu arcybiskupowi Mieczysławowi Mokrzyckiemu, byłemu sekretarzowi Ojca Świętego Jana Pawła II, a obecnie przewodniczącemu Episkopatu Ukrainy.
— dodaje.
Do tego centrum są przywożone dary, a stamtąd pomoc rozdysponowana jest na teren całej Ukrainy. Przyjeżdżają po tę pomoc przedstawiciele zakonów, parafii, ale również świeccy potrzebujący. Udało mi się porozmawiać przede wszystkim z wolontariuszami, to jest dla mnie cenne doświadczenie, którym zamierzam też podzielić się z ministrem Szefernakerem
— podkreśla nasza rozmówczyni.
„Ukraińcy są świadomi naszego wsparcia”
Minister podkreśla, że ważnym przeżyciem była dla niej także rozmowa z osobami wewnętrznie przesiedlonymi, m.in. z Kijowa czy Mariupola.
Mówię oczywiście o ludziach, którym udało się zbiec, bo jak wiemy, Mariupol jest miastem oblężonym. Spotkałam się m.in. z dziećmi i wolontariuszami, bardzo chętnie opowiadali o tych wszystkich sprawach tak trudnych, płakali, zwierzali się. I - co ważne - bardzo dziękują Polakom za pomoc. Są świadomi naszego wsparcia, jest to pokazywane w ukraińskich mediach, ale też na co dzień czują naszą pomoc, wsparcie
— wskazuje.
Przekazaliśmy pomoc również siostrom elżbietankom, służebniczkom, które postanowiły przekazać całe przedszkole, aby tam prowadzić pracę z wewnętrznie przesiedlonymi. Oczywiście, bardzo ważnym punktem było spotkanie z ekscelencją abp. Mieczysławem Mokrzyckim, kompleksowa rozmowa o sprawach strategicznych związanych z potrzebami, w zakresie pomocy tutaj bezpośrednio na samej Ukrainie
— dodaje nasza rozmówczyni.
Co jest najbardziej potrzebne?
Zapytaliśmy europoseł Kempę także o to, co jest najbardziej potrzebne tym, którzy pozostali na Ukrainie i znajdują schronienie w Centrum Logistycznym Diecezji Lwowskiej i podobnych miejscach.
Najbardziej potrzebna jest w tej chwili żywność - oczywiście taka, jaką można przetworzyć: makarony, ryż, cukier, mąka, myślę, że również konserwy. Odżywki, kaszki, mleko w proszku dla dzieci. Również pożywienie energetyczne, myślę, że przyda się panom, którzy walczą na froncie. Jest zresztą wiele checkpointów, gdzie wojska mają warty, stacjonują i myślę, że też przekazują tym chłopakom żywność czy energetyczne odżywki
— mówi polityk.
Bardzo potrzebne są środki opatrunkowe, medyczne, przeciwbólowe i po oparzeniach. Ludzie, którzy pozostali na Ukrainie potrzebują także środków czystości, zwłaszcza dla tych wewnętrznie przesiedlonych, różnego rodzaju mydła, płyny, zwłaszcza że wciąż jest to czas pandemii. Środki do prania, do higieny osobistej, pieluchy dla dzieci - każda ilość jest bardzo potrzebna
— dodaje.
Oprócz tego, co niezbędne dla ciała, czyli pożywienia, środków medycznych i artykułów higienicznych, nasza rozmówczyni zwraca uwagę, że - dzięki pomocy polskich parafii - udało się dostarczyć potrzebującym również tego, co niezbędne dla duszy.
Akurat wczoraj była 17. rocznica odejścia św. Jana Pawła II do Domu Ojca i otrzymaliśmy informację, że brakuje także komunikantów - a są one potrzebne do udzielania Komunii Świętej. Postaraliśmy się o ok. ćwierć miliona komunikantów, które przekazaliśmy dla parafii, aby mogły sprawować Najświętszą Ofiarę w takiej regule, w jakiej jest to przepisane. Dziękuję parafiom i dobrym ludziom z Polski za przekazanie dla parafii ukraińskich tych komunikantów, w tym właśnie wczorajszym dniu było to bardzo ważne i symboliczne
— mówi Beata Kempa.
Iskierka nadziei, która pomoże pokonać zło?
Europoseł opowiada portalowi wPolityce.pl o osobach spotkanych na Ukrainie (które zobaczą Państwo również na zdjęciach) - m.in. babci, która wraz z trójką wnucząt uciekła z Mariupola.
Przekazuję też w imieniu osób, z którymi rozmawiałam, prosiły mnie o to dzieci, prosiła mnie też babcia, która przyjechała z trójką wnucząt. Ta rodzina uciekła z Mariupola, matkę dzieci wywieziono. Babcia powiedziała mi, że będzie opiekować się wnukami do końca życia, że nie jest w stanie jechać do Polski, ponieważ nie ma już na to siły. Mówiła, że chce przetrzymać wojnę i modli się codziennie o to, aby nie zburzono jej domu, żeby mogła wrócić do siebie i tam opiekować się wnukami. Prosiła o to, aby bardzo podziękować wszystkim Polakom
— wspomina.
Niestety, podczas obecności w Kościele Świętego Michała Archanioła zarządzono alarm, byliśmy więc w pomieszczeniu przygotowanym specjalnie po to, aby ludzie mogli się tam schronić w czasie alarmu. Wszystkie osoby, które tam były, prosiły mnie, aby bardzo podziękować wszystkim Polakom
— dodaje.
Myślę, że nasze wsparcie polskie, poprzez opiekę nad tymi, którzy schronili się u nas przed wojną, to pierwsza, podstawowa kwestia. Ale ważne jest również to, że możemy pomóc tym, którzy z różnych powodów nie mogli opuścić Ukrainy. Wszyscy są zalęknieni, z utęsknieniem czekają na koniec tej wojny, każda wiadomość jest dla nich niezwykle ważna
— podkreśla.
Ten Lwów, do którego zawsze chętnie się jechało, miejsce przyjazne, wesołe, jest dziś miejscem smutnym, przygotowanym na wojnę, otoczonym zasiekami, workami z piaskiem, zabezpieczona Katedra Lwowska - cały ten widok jest bardzo smutno, ale myślę, że ta iskierka nadziei, którą przekazują Polacy, goszcząc Ukraińców w naszym kraju, ale również pomagają tu, na miejscu, pomoże pokonać zło
— mówi europoseł Kempa.
Morale jest bardzo wysokie, jeśli idzie o kwestię obrony Ukrainy. Na każdym kroku mamy flagi, patriotyczne billboardy. Widać, że ta wola walki, wzajemnej mobilizacji, jest bardzo wysoka. Naprawdę jestem pod wrażeniem. Myślę, że teraz szczególnie potrzebna jest im pomoc w przetrwaniu tego trudnego czasu
— podkreśla.
Jak pomagać na miejscu?
Na koniec nasza rozmówczyni wskazuje, w jaki sposób możemy pomóc tym, którzy pozostali na miejscu.
Przede wszystkim pomóc można poprzez Caritas. Caritas może zgłosić pomoc do Centrum Logistycznego, przewieźć dary. Można też zorganizować taki przewóz, nawet przez zwykły Caritas parafialny. Można też wpłacić pieniądze na Caritas. Bardzo potrzebne są również karetki i w tej chwili myślę nad tym, w jaki sposób tę kwestię zorganizować
— mówi europoseł Kempa.
Jest też kwestia wyposażenia, także zorganizowania, wyłonienia jakiegoś konkretnego miejsca, gdzie mogliby w sposób godny przetrwać ten czas. Można też zorganizować transport darów do Centrum Logistycznego Diecezji Lwowskiej. W każdym razie także wpłaty na Caritas czy na zgromadzenia, które posługują na Ukrainie, jak siostry elżbietanki, służebniczki, urszulanki. Każda złotówka znaczy tam rzeczywiście bardzo wiele
— podsumowuje.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/592813-tylko-u-nas-misja-pomocowa-europosel-kempy-na-ukrainie