„Wielu dziennikarzy – udzielałem teraz wywiadu dla francuskich i niemieckich mediów – nie jest w stanie pojąć, jak to się stało, że ci wredni Polacy, bo taki nasz obraz był kształtowany niestety również przez polskich polityków zagranicą, którzy nie pomagają uchodźcom, nie przyjmują u siebie imigrantów ekonomicznych, nagle przyjęli ponad 2 mln ludzi i nie krzyczą o pomoc” – mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl ks. prof. Waldemar Cisło, przewodniczący polskiej sekcji Pomocy Kościołowi w Potrzebie, w kontekście rekordowej sumy pieniędzy zebranej przez Caritas na pomoc dla uchodźców.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Kościół nic nie robi”? Rekordowa zbiórka Caritas Polska! „Biskupi robią, proboszczowie robią, wszyscy księża starają się pomagać”
wPolityce.pl: W przestrzeni medialnej padało bardzo dużo oskarżeń pod adresem Kościoła i instytucji kościelnych. Zarzucano im, że nie pomagają uciekającym przed wojną, tymczasem pomoc idzie przez wszystkie parafie, a Caritas zebrała 85 mln zł na pomoc uchodźcom z Ukrainy. To chyba o czymś świadczy w tym momencie. Jak Ksiądz Profesor to ocenia?
Ks. prof. Waldemar Cisło: Jeśli ktoś chce zaklinać rzeczywistość i tworzyć czarny obraz Kościoła, a takich osób mamy wiele, to zawsze będzie to czynił. Najczęściej czynią to ludzie, którzy nie mają zielonego pojęcia o Kościele, o jego funkcjonowaniu, bo z liczbami trudno polemizować. Tak jak pani zaznaczyła, Caritas zebrał rekordową sumę jeśli chodzi o zbiórki, akcje charytatywne, czy jakieś akcje pomocowe, więc to świadczy o zaangażowaniu i księży, i sióstr i wszystkich zakonów w to wszystko, co się dzieje. Myślę, że warto też tym osobom, które tak chętnie robią rachunek sumienia, zadać pytanie, co one zrobiły. Może robiąc rachunek sumienia komuś innemu, zawsze warto zacząć od siebie. Dziwię się tutaj postawie pani Ochojskiej, która jest założycielką tej Polskiej Akcji Humanitarnej, więc myślę, że powinna troszkę znać sposoby działania organizacji charytatywnych i zanim napisze głupoty, to powinna się troszkę zastanowić nad tym, co robi i jak szkodzi nie tylko PAH-owi, ale też innym organizacjom charytatywnym budując czarny pijar. Najłatwiej pojechać do Brukseli, żyć za judaszowe srebrniki, a potem wszystkim innym robić wyrzuty sumienia. Zwłaszcza, że samemu warto by sobie zrobić rachunek sumienia, jak postępował PAH w Syrii i w innych miejscach, ale to już zostawmy.
Natomiast proszę zauważyć, ile parafii, ile klasztorów, ile osób indywidualnych jest w to zaangażowanych – niemalże w każdej parafii jest jakaś komórka, grupa charytatywna, która albo koordynuje pomoc, albo zbiera żywność, albo przyjmuje uchodźców, czy pomaga tym osobom, które dają schronienie uchodźcom. To jest więc taki powszechny ruch. Druga rzecz, którą myślę, że warto podkreślić – to nie dotyczy tylko Kościoła, ale myślę nas wszystkich – zresztą tu ani rząd, ani samorządy, ani Kościół sam nie dadzą sobie rady. Natomiast ta współpraca, która dzisiaj jest, ona daje taką wypadkową, że w Polsce przy tak wielkim napływie uchodźców – bo mamy ponad 2 mln i proszę zauważyć, że nie mamy do tej pory obozów dla uchodźców. Dla porównania w 2014 roku, kiedy wypędzono chrześcijan z okolic Mosulu – to było 100 tys. - to wokół Erbilu były obozy dla uchodźców. Proszę porównać sobie liczby. Tam było 100 tys., tu mamy ponad 2 mln, więc to tylko świadczy o tym, jak wielkie zaangażowanie, jak wielka życzliwość Polaków i to we wszystkich sferach – i tej kościelnej, i samorządowej, i rządowej – jest widoczna. Ale to trzeba być tylko obiektywnym, a nie złośliwym obserwatorem.
Patrząc na tę niesamowitą mobilizację polskiego społeczeństwa i polskich katolików można odnieść wrażenie, że wraz z tym kryzysem uchodźczym przeżywamy tak naprawdę w ten Wielki Post wielkie narodowe rekolekcje. Czy Ksiądz Profesor podziela to wrażenie?
Tak. Wielu dziennikarzy – udzielałem teraz wywiadu dla francuskich i niemieckich mediów – nie jest w stanie pojąć, jak to się stało, że ci wredni Polacy, bo taki nasz obraz był kształtowany niestety również przez polskich polityków zagranicą, którzy nie pomagają uchodźcom, nie przyjmują u siebie imigrantów ekonomicznych, nagle przyjęli ponad 2 mln ludzi i nie krzyczą o pomoc. Proszę zauważyć, nikt Polsce do tej pory, jeśli się dobrze orientuję, nie pomógł. Nie dostaliśmy tych milionów euro z funduszy unijnych na pomoc w geście jakiejś solidarności, ale ciągle wręcz jest szkodzenie Polsce. Nawet „Die Welt” musiało napisać „Dość grillowania Polski”, bo ci ludzie, którzy rozsądnie myślą, to widzą, że trzeba przestać się wygłupiać – stosować te liberalne wygłupy – tylko wziąć i obiektywnie ocenić sytuację, która jest poważna. W tej chwili już nie ma żartów, bo nikt z nas nie wie, czy Ukraina to koniec czy początek pewnego procesu, który nas wszystkich niepokoi, bo on się może rozlać na całą Europę a przynajmniej na nasz kraj. Stąd taka silna modlitwa. Natomiast ta narracja, że Polacy są niedobrzy i nie przyjmują upadła zupełnie. Zachodnie media nie wiedzą, jak sobie z tym poradzić, jak to się mogło stać. Mówię: tak, bo Polacy są wrażliwi, ale na ludzi, którzy są w autentycznej potrzebie. Jeśli widzimy dzieci i kobiety, które uciekają przed bombami, są wypędzane ze swoich domów, bo te domy są ostrzeliwane czy bombardowane, to nam nie trzeba powtarzać, że takim ludziom trzeba pomóc.
To dobro, które wypłynęło z serc Polaków również owocuje wśród Ukraińców, którzy – dowodzą tego badania opinii publicznej – zdecydowanie zmienili stosunek do Polaków i wizerunek Polaka na Ukrainie również uległ zmianie.
Oczywiście, tak jak pani redaktor wspomniała, jest to szansa dla obydwu narodów, bo dobrze wiemy, że łączy nas pewna trudna historia i tego nie zmienimy. Są pewne bolesne fragmenty i zdarzenia po jednej i po drugiej stronie, o które nawzajem nasze narody mają do siebie pretensje, ale to nie czas na to, żeby rozdrapywać te rany. Chociaż zdarzają się coraz częściej takie sytuacje i niestety mamy jednostkowe przypadki – też musimy być tego świadomi – że widzimy ten hejt, który powoli się pokazuje. Przykładowo, że matka Ukrainka z dwójką dzieci dostaje większą pomoc niż matka Polka z trójką dzieci. Mamy partię Korwin-Mikkego, która rozsiewa te różne wątpliwości. Jest takie niegodne zachowanie, ale myślę, że w 99 proc. mamy olbrzymią szansę, bo po pierwsze to, co pani redaktor zauważyła – jest to potężny kapitał dobra, który nas zjednoczył bez względu na przynależność partyjną, religijną itd. czy na wyznawaną religię. Jako naród złączyła nas pewna idea dobra – jest szansa troszkę ten naród posklejać, ale widzimy takie głosy jak pana Tuska, jak Korwin-Mikkego, które niestety nawet w takiej sytuacji, jak mówił klasyk, nie korzystają z okazji, żeby zamilknąć.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/591003-ks-prof-cislo-za-granica-sa-zdumieni-skala-pomocy-polakow