Są bardzo głośni, gdy trzeba zablokować inwestycję infrastrukturalną, wyrazić sprzeciw wobec ratowania Puszczy Białowieskiej przed kornikiem czy też by kolejny raz zaprotestować przeciwko wydobyciu węgla. Zwłaszcza w Polsce (w Niemczech działają mniej agresywnie i mniej chętnie). Teraz, gdy na Ukrainie giną tysiące ludzi, gdy armia Putina wygnała miliony na tułaczkę, organizacje ekologiczne jakoś przycichły. Nie widać, by coś robiły, by protestowały, piętnowały, wzywały do bojkotu Rosji. Nawet jeśli wydają jakieś oświadczenia, to nie ma w tym zwyczajowej pasji, choć przecież giną ludzie, ale także niszczone jest również środowisko naturalne, a światu grozi okres potężnej niestabilności, w tym zachwianie na rynku żywności. Czyżby „bezkompromisowe” organizacje wyczuwały, że wejście w zderzenie z Rosją może okazać się kosztowne, bolesne? Czy też niechęć do cywilizacji zachodniej przesłania zdolność do właściwej oceny sytuacji?
Ale nie tylko o hipokryzję tu chodzi. Sprawa jest poważniejsza, i dotyczy faktycznej współodpowiedzialności za tę wojnę, za rosyjską agresję na Ukrainę. To przecież histeria w sferze paliw kopalnych, presja na rezygnację z pozyskiwania gazu, węgla i ropy w krajach zachodnich umożliwiła Rosji szantażowanie połowy Zachodu oraz dała jej potężne źródła dochodów. To agresywne organizacje ekologiczne blokowały rozwój przemysłu wydobywczego w Stanach Zjednoczonych. To one doprowadziły do sytuacji, w której Niemcy wygasiły dużą część swojego potencjału energetyki atomowej. Powstała atmosfera, w której rządy miały tylko jedno wyjście: oparcie się na imporcie, zwłaszcza gazu - paliwa przejściowego w procesie transformacji energetycznej.
Rosja zbijała fortunę, zbroiła się, nabierała przekonania, że może wszystko. I mogła: Niemcy niemal jawnie oddały Ukrainę Rosji jako kolejny łup, budując oba NordStreamy. Moskwie wybaczano kolejne akty agresji, łamanie praw człowieka, zatruwanie życia publicznego na Zachodzie także dlatego, że bez niej, bez jej surowców, klimatyzm nie mógłby tak bardzo lewitować, musiałby twardziej stąpać po ziemi.
Dziś świat idzie w drugą stronę; bardzo prawdopodobna jest całkowita rezygnacja Zachodu z rosyjskiej ropy, co wydaje się nie tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Zachód spróbuje także - mimo wszystko - ograniczyć konsumpcję rosyjskiego gazu (być może nie będzie miał innego wyjścia). To procesy kosztowne, ale niezbędne, jeśli kolejne pokolenia mają żyć w pokoju, a nie w strachu.
O jednym warto w przyszłości pamiętać: histeryczna retoryka ekologów może prowadzić do nieszczęść. W sferze troski o planetę też trzeba myśleć, też należy działać roztropnie i rozważnie, uwzględniając także szerszy kontekst sytuacji.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/588983-histeryczny-ekologizmklimatyzm-a-odpowiedzialnosc-za-wojne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.