„W ciągu dyskusji można by różne rzeczy sobie wyjaśnić, ale jak widać panowie wybrali inną drogę, taką, która na dobrą sprawę nie odpowiada na żadne z ich wątpliwości” - mówi portalowi wPolityce.pl wiceminister klimatu i środowiska Edward Siarka. Pełnomocnik Rządu ds. Leśnictwa i Łowiectwa zapowiedział, że resort odniesie się do apelu naukowców, którzy domagają się od Komisji Europejskiej natychmiastowego wstrzymania budowy zapory na polsko-białoruskiej granicy.
CZYTAJ TAKŻE:
List grupy naukowców ws. budowy zapory na granicy
Grupa naukowców chce, aby Komisja Europejska wstrzymała budowę ogrodzenia do momentu, aż przeprowadzona zostanie ocena działania tego przedsięwzięcia na spójność sieci Natura 2000 oraz zaprojektowania inwestycji tak, by w jak najmniejszym stopniu wpływała na cenne gatunki i siedliska przyrodnicze.
Wcześniej zaskarżenia budowy zapory do TSUE chciała partia Zieloni, wchodząca w skład Koalicji Obywatelskiej.
Portal wPolityce.pl pyta o wątpliwości i zarzuty naukowców sekretarza stanu w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, Edwarda Siarkę, który odpowiada w resorcie za leśnictwo i łowiectwo.
Jako ministerstwo przygotowujemy stanowisko w tej sprawie
— mówi nasz rozmówca.
Co do samego listu, nasuwa się pytanie, dlaczego panowie profesorowie podpisani pod tym listem nie zwracają się w tej sprawie do MkiŚ, pana premiera czy innych polskich organów, tylko organów zagranicznych, które nic w tej kwestii nie mają do powiedzenia, i jakie intencje przyświecają im w tej inicjatywie
— dodaje.
Jak podkreśla, „za chwilę będziemy mieć wiedzę dokładną, ile z tych podmiotów naukowych, które podpisały się pod apelem, jest polskich, a ile z nich realizuje zupełnie obce interesy”. Dodatkową informacją, na którą zwraca uwagę wiceminister, jest fakt, że pod listem podpisało się 122 naukowców z Niemiec.
W piątek byłem na granicy, postępy prac nad budową ogrodzenia są duże i mam nadzieję, że zapora szybko powstanie
— wskazuje Siarka.
Zagrożenie dla zwierząt?
Właściwie odkąd tylko nasiliły się migracje, sztucznie napędzane przez białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenkę, ze strony środowisk lewicowo-liberalnych czy ściślej - ekologicznych - pojawiają się zarzuty dotyczące bądź to concertiny, bądź powstającej zapory i jej wpływu na środowisko. Według części polityków i aktywistów, zabezpieczenia na granicy polsko-białoruskiej mogą stanowić zagrożenie dla zwierząt.
Od strony merytorycznej, gdyby wystąpienie tych panów było w takim duchu, że chcą zasięgnąć wiedzy, informacji, to wiedzieliby, że przewidziana jest tam budowa 22 przejść dla zwierząt. Co więcej, po stronie białoruskiej od wielu lat jest ogrodzenie i zwierzyna radzi sobie, przechodzi
— zauważa sekretarz stanu w MKiŚ.
Gdyby panowie zasięgnęli informacji u organów państwa, wiedzieliby, że we wszystkich takich miejscach, gdzie są np. cieki wodne, nie są w ogóle przewidziane jakiekolwiek działania związane z budową ogrodzenia. Te korytarze będą bardzo szerokie, dlatego nie widzę tu zagrożenia dla migrującej zwierzyny
— dodaje.
W ciągu dyskusji można by różne rzeczy sobie wyjaśnić, ale jak widać panowie wybrali inną drogę, taką, która na dobrą sprawę nie odpowiada na żadne z ich wątpliwości
— wskazuje nasz rozmówca.
„Chodzi o to, aby siać zamęt”
Budowa zapory czy też w ogóle jakiekolwiek wzmocnienie zabezpieczenia granicy polsko-białoruskiej jest krytykowane przez większą część opozycji właściwie od początku. Może podnoszenie tych wątpliwości natury ekologicznej jest tylko kolejną próbą doprowadzenia do tego, aby zapora nie powstała?
Chodzi o to, aby siać zamęt, budować narrację, że oto ktoś troszczy się o nasze sprawy. Jeśli my sami się o nie nie zatroszczymy, nikt inny się o nie nie zatroszczy
— zauważa minister Edward Siarka.
W każdym razie będziemy odnosili się do apelu naukowców i ich wątpliwości, badamy tę sprawę
— zapewnia raz jeszcze.
Not. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/583954-tylko-u-nas-mkis-odniesie-sie-do-apelu-ws-budowy-zapory