„Proszę zobaczyć, ilu ludzi stanie w obronie pana „Maty”: bo gdyby marihuana była zalegalizowana, nic by mu się nie stało. Nieprawda, jest norma prawna i trzeba jej przestrzegać, inaczej wszystko się rozsypie. Jeśli ktoś może więcej i pokazuje młodemu człowiekowi taki przykład, to taki nastolatek powie: Why not? Czemu nie? Warum nicht? Paciemu niet? W ten sposób dajemy im, niestety, przyzwolenie” - mówi portalowi wPolityce.pl prof. Mariusz Jędrzejko, dyrektor naukowy Centrum Profilaktyki Społecznej.
CZYTAJ TAKŻE:
wPolityce.pl: Sławnego rapera „Matę” zatrzymano za posiadanie marihuany. Część komentatorów już broni muzyka, a nawet sugeruje, że lepiej byłoby zmienić prawo. Czy jest to zasadne?
prof. Mariusz Jędrzejko: W tej sytuacji problem jest inny. Zatrzymują rapera - nie ma znaczenia, że jego ojciec jest profesorem. Wie, że jest idolem nastolatków, że jego utwory należą obecnie do kultowych kawałków rapowych. To ktoś, kto wie, jak ogromny jest jego wpływ na młode pokolenie. Co więcej, często krytykuje przemiany dokonujące się obecnie w Polsce. I ten człowiek łamie prawo i zostanie zatrzymany z marihuaną. Proszę mnie dokładnie zacytować - uważam, że jego moralność jest g… warta. Można krytykować, można wnosić o zmianę polityki czy władzy, ale pod warunkiem, że samemu jest się uczciwym.
Zwolennicy legalizacji marihuany podnoszą argumenty, że nie jest to narkotyk, lecz używka czy właśnie - że ktoś posiada przy sobie jej niewielką ilość, wyłącznie na własny użytek
Proces takiej presji na legalizację marihuany trwa już od kilkunastu co najmniej lat. Jest dokonywany na różne sposoby, np. poprzez manipulowanie ludźmi, żeby uczestniczyli w warszawskich marszach na rzecz legalizacji marihuany. Co prawda pandemia to zatrzymała, ale pojawiła się kolejna metoda manipulacji: „odstygmatyzowanie” marihuany ze względu na jej rzekome właściwości medyczne. Tymczasem marihuana nie ma żadnych właściwości medycznych! To jest po prostu mit rzucony w głowy ludzi, ale niemający żadnej podstawy naukowej - nawet jeśli „Gazeta Wyborcza” poświęci temu tematowi dwie kolumny, co miało miejsce w grudniu lub na początku stycznia.
Otóż lecznicze są syntetyczne kannabinoidy, czyli to, co pozyskujemy z konopi indyjskiej - nie z marihuany, tylko z konopi indyjskiej. Następnie wzmacniamy i stosujemy kierunkowo w przypadku konkretnych chorób, ale nie podajemy przecież ludziom jointów.
A co zrobił ten system, w którym uczestniczą znani celebryci i byli politycy? To są fabryki różnego rodzaju rzeczy związanych z marihuaną - np. kosmetyków. Tego rodzaju rzeczy powstają po to, aby marihuanę „destygmatyzować”. Producenci wiedzą, że to będzie biznes wart - tylko w Polsce - miliardy złotych. To nie jest żadne wołanie o wolność, mówienie, że w innych krajach robi się takie rzeczy. To po prostu wycie o miliardy leżące na ulicy. Jeżeli chcemy mówić o legalizacji, to musimy mówić także o tym, jakim interesem kierują się ci ludzie. Nie chodzi o wolność czy prawa człowieka.
W Polsce dominującą marihuaną jest marihuana silna. Wystarczy, że zadzwoni Pani do GIS-u, potwierdzą tam Pani, że w Polsce nie ma marihuany zalegalizowanej w części amerykańskich stanów, np. Kalifornii, czy np. w Holandii. W Polsce marihuana ma 12-17 proc. THC, na Zachodzie ma 3-4. To jest towar o potężnej sile działania na ośrodkowy układ nerwowy. Dilerzy o tym wiedzą, a ja leczę tych pogubionych chłopców i dziewczynki. To jest po prostu biznes. Miliardy leżące na ulicy i lud polski rzuci się na to, jeśli tylko stanie się legalne.
I proszę wrzucić w sieć mój spór z panią Szulim (obecnie Woźniak-Starak - JJ), gdzie powiedziałem jej na wizji, że jest niemoralne, aby dziennikarka telewizji publicznej paliła marihuanę. Dwadzieścia parę tysięcy ludzi rzuciło się na mnie z hejtem, łącznie z panem Żakowskim. Czemu dziwić się tym młodym ludziom, skoro Wojewódzki mówi, że od czasu do czasu popala, mówi to publicznie, skoro Kora Jackowska pokazywała się z donicą konopi indyjskiej, a pan Sipowicz często to mówi, skoro powstają na ten temat popularne piosenki, to młodzi ludzie mają prawo zgłupieć. I dzisiaj, kiedy przychodzą do nas ci młodzi, rozmawiam z nimi, to oni pytają: Czego pan od nas chce, przecież marihuana leczy? Oni w to wierzą, pani redaktor.
Kosmetyki z konopi też cieszą się obecnie sporą popularnością i przedstawiane są jako nieszkodliwe. Czy mogą być wstępem lub przygotowaniem do zliberalizowania prawa pod kątem takich substancji jak np. marihuana?
Ci, którzy budują dzisiaj te sklepy z tymi kosmetykami z konopi, gotowi są następnego dnia otworzyć coffee shopy. Tu chodzi tylko o pieniądze, nie o wolność. To rynek wart 2 proc. PKB na świecie, ogromny rynek, oni wiedzą, że to się opłaca.
Dziś władza ma się czym zajmować, Białorusią, Rosją, Polskim Ładem, wieloma innymi rzeczami, ale uderzmy to, nakręcajmy to. Nieprzypadkowo utworzyłem ośrodek, bo nie ma gdzie leczyć ludzi, po prostu nie ma. Gdyby nie daj Boże miała pani kogoś bliskiego, kogo musiałaby umieścić w ośrodku, to po prostu nie znajdzie Pani miejsca. Tworzymy pola, aby te dzieciaki po prostu ratować, bo dziś to są dzieciaki, które mają 13-14 lat, a kiedy zaczynałem pracę, w 2006 zgłaszali się do mnie pacjenci 19- czy 20-letni, a dzisiaj, gdy przywożą 13-latkę albo 14-latka po wielu eksperymentach z narkotykami, to już mnie to nie dziwi. Legalizacja marihuany sprawi, że będzie następny krok: zalegalizowaliście marihuanę, to zobaczcie: Czesi zalegalizowali amfetaminę. Rzecz w tym, że nie mówi się o tym, jakie Czesi mają z tym problemy. Albo te wszystkie półprawdy, manipulacje, że inni coś robią: np. Holandia zalegalizowała marihuanę. Nie zalegalizowała, ale zdekryminalizowała, a poza tym 3 lata temu nie dała sobie rady z tzw. turystyką marihuanową i zamknęła granice dla obcokrajowców.
W tworzeniu takich półprawd mistrzem jest „Gazeta Wyborcza”: np. „W Stanach Zjednoczonych trwają badania nad medycznym wykorzystaniem marihuany” - ale nie mówią o tym, że chorym nie podaje się jointów, tylko substytut. Tak samo piszą, że dzieciom ze spastycznością mięśni trzeba podawać marihuanę, podczas gdy w rzeczywistości podaje się jeden z kannabinoidów: CBD, ale tylko jeden, nie daje się przecież do gryzienia kwiatów żeńskiej konopi indyjskiej czyli marihuany.
Jak państwo radzi sobie z problemem uzależnień od narkotyków?
Jesteśmy w takim mętliku, mam wielki żal do instytucji państwowych, np. Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii, że nie mamy polityki informacyjnej wobec społeczeństwa polskiego, dotyczącej marihuany. Oni robią raporty, liczą słupki, jeżdżą po konferencjach, ale żeby to była polityka skierowana na profilaktykę, to tego po prostu nie widać. Biorą od państwa polskiego pieniądze, a nie widzę żadnej poprawy sytuacji. Żeby w ogóle zostać terapeutą, trzeba wchodzić w ich programy, podczas gdy państwo polskie powinno wybrać 8 największych uniwersytetów, kilka uczelni prywatnych i powiedzieć: dajemy wam pieniądze, macie wykształcić terapeutów uzależnień, robić 1,5-roczne studia podyplomowe. A oni zrobili sobie z tego biznes, żeby zostać terapeutą, to trzeba wydać 60 tys. zł z własnej kieszeni.
Czy rzeczywiście zasadne jest rozróżnienie „narkotyki miękkie” - „narkotyki twarde”? Marihuana jest przedstawiana jako ten „miękki”, zwolennicy jej legalizacji przekonują, że groźniejsze są te powszechnie dostępne, jak np. alkohol
Miękcy to są ludzie - nie ma miękkich narkotyków. jeżeli marihuanę pali dorosła osoba, to ona po jednym, drugim czy nawet po piątym joincie nie uzależni się. Ale u nastolatków mechanizm uzależnienia jest wielokrotnie szybszy i silniejszy. Jeśli ten 14-15-latek, nawet 18-latek, dostanie jointa, który ma 15 czy 12 proc. THC, to mechanizm uzależnienia nastąpi szybko. Gdybyśmy mieli tę marihuanę 3-4 procentową, to nawet powiedziałbym: a czemu nie, legalizujcie? Tylko że jej nie ma, na naszym rynku jest coś silniejszego.
Co więcej - marihuana to przepustkowy narkotyk do substancji silniejszych. Następuje mechanizm uzależnienia, mózg woła o to pobudzenie, za chwileczkę ono już mu nie wystarcza, więc pali częściej, potem mówi: to nie wystarcza i po co sięga? Po coś silniejszego. I wtedy otwieramy sobie kolejne wrota do kolejnego piekła.
I trzeba mówić młodym ludziom nie o narkotykach twardych czy miękkich, ale tłumaczyć, że nie ma miękkich narkotyków, tylko to są substancje, od których młodzież uzależnia się szybciej i mocniej.
Potrzebujemy nie zamykania ludzi do więzień, ale potężnych programów edukacyjnych. Edukacji młodego pokolenia, a nie mówienia o legalizacji. Nikt nie przekona mnie do tego, że legalizacja marihuany zmniejszy używanie tzw. „twardych” narkotyków. To taka sama bajka, mit, jak z rzekomymi właściwościami zdrowotnymi marihuany.
W powszechnej świadomości, o ile takie substancje jak heroina, amfetamina, nawet „dopalacze” mają wyłącznie negatywne skojarzenia, to marihuana kojarzy się z czymś pozytywnym: wyciszeniem, uspokojeniem, poprawą nastroju. Jaka jest druga strona medalu?
Ona utrudnia działanie pamięci krótkotrwałej, ma bardzo silny wpływ na ośrodek motywacyjny. Młodzież paląca marihuanę ma jazdę w dół z wynikami edukacyjnymi. Dlaczego? Bo kiedy jestem „na luzie”, to po co mam sobie utrudniać życie? Tak, jest „fajnie”, jest „luźnie”, jestem rozweselony, ale ta druga strona medalu to: zaburzenia procesu widzenia, wpływ na postrzeganie rzeczywistości, motorykę, działanie błędnika. Człowiek nie umrze po wypaleniu jointa, ale może wypaść z okna, utopić się, wpaść pod samochód, bo nigdy nie wie, z jaką prędkością jedzie samochód i w jakiej jest odległości. Ona nie zaburza jak heroina, mefedron, ale chodzi o to, aby w ogóle nie zaburzało. Nie możemy posługiwać się jakąś kategorią wolności nieograniczonej.
Są też badania, z których wynika, że marihuana może być szkodliwa szczególnie dla osób z zaburzeniami psychicznymi, np. zaostrzać objawy.
To jest dobrze opracowane w literaturze, że jeśli ktoś ma predykatory schizofrenii, to palenie marihuany nasila schizofrenię. Niestety, znam taki przypadek, gdzie marihuana nasiliła schizofrenię do takiego stopnia, że młoda dziewczyna bardzo długo przebywała w szpitalu psychiatrycznym.
W przypadku nastolatków kluczową rzeczą jest obszar motywacji. Motywujemy ich: uczcie się, rozwijajcie, uprawiajcie sport, bądźcie sprawni, przygotowujcie się do dorosłego życia. A to jest coś, co daje przyjemność, ale wycina potrzebę rozwoju.
Znałem przypadek jednej z dziewczynek, której koleżanka podała jointa z marihuaną. Nastolatka nie wiedziała, że do tych jointów dosypywano mefedron. Kiedy „odleciała”, nakręcili z nią film pornograficzny. Musieliśmy, za zgodą rodziców, wyciągnąć tę dziewczynkę z naturalnego środowiska, wywieźć 400 km dalej. Nie może wrócić do swojej miejscowości, bo jest tam skończona. Wszystko zaczęło się od „niewinnej” marihuany. Tego nie powie pan „Mata”, pan Palikot, pan Wojewódzki czy pan Sipowicz.
Dla niektórych wyżej wymienione osoby są idolami czy wręcz autorytetami. Czy nie powinno się zatem wymagać od nich więcej?
To jest oburzające, że ktoś, kto mówi o wolności, demokracji, normach - i gwarantuje mu to prawo - sam łamie to prawo. Mówimy o ludziach przez setki tysięcy Polaków odbierani jako kształtujący sposób myślenia czy postępowania, podczas gdy nierzadko są zepsuci do cna. Myślę, że bardzo wielu ludzi nawet w ogóle nie wie, co oni robią. Wielu ludzi przyzwoitych, mogliby powiedzieć, że im to nie odpowiada. My mamy przestrzegać norm, a wielu ludzi uważa, że oni tych norm przestrzegać nie muszą. Będąc na pewnym szczeblu rzeczywistości społecznej, gospodarczej, ekonomicznej, uznają, że wolno im więcej. To nieprawda. Wolno im mniej. Panu Macie wolno mniej. Dlaczego? Bo obserwują go setki tysięcy ludzi. Panu Palikotowi, gdy zasiadał w Sejmie, wolno było mniej. Mam zresztą ogromny żal także do pana marszałka Terleckiego za to, jak odnosi się do oponentów politycznych. Jest profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i nie może schodzić do poziomu Hartmana czy pani Środy. Jest na piedestale rzeczywistości politycznej. Jeśli możemy więcej, to wolno nam mniej. Prezydent Andrzej Duda też mógłby powiedzieć do dziennikarza: spadaj pan, a nie mówi, zachowuje jakąś klasę. A proszę zobaczyć, ilu ludzi stanie w obronie pana „Maty”: bo gdyby marihuana była zalegalizowana, nic by mu się nie stało. Nieprawda, jest norma prawna i trzeba jej przestrzegać, inaczej wszystko się rozsypie. Jeśli ktoś może więcej i pokazuje młodemu człowiekowi taki przykład, to taki nastolatek powie: Why not? Czemu nie? Warum nicht? Paciemu niet? W ten sposób dajemy im, niestety, przyzwolenie.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/583551-prof-jedrzejko-obala-mity-zwolennikow-legalizacji-marihuany