Zachłanność to pierwszy krok do piekła, a pycha kroczy przed upadkiem. Czasy takie, że rozpoznanie swojego powołania życiowego, pokora w uznaniu własnych ograniczeń, są skrajnie niemodne. Starsi panowie udają zatem nastolatków, a reporterzy polityczni biorą się za komentowanie skoków narciarskich.
Wzięła się również za tę robotę stacja TVN, nie wiem, czy bardziej nakręcana zachłannością (bo to od niej najszybciej widz ucieka na platformy streamingowe) czy pożądliwością polityczną (dołożyć TVP za próbę wyegzekwowania unijnego prawa własnościowego także w stosunku do Discovery).
Jakie by nie były intencje, wyszło źle. Bardzo źle.
Jako wierny kibic skoków narciarskich od lat wielu (i długo przed Małyszem) patrzyłem na tę zachłanność ze zdumieniem. Przejęcie królewskiej dyscypliny z marszu, w ekspresowym tempie bez cienia wątpliwości, przekonanie, że widz się po prostu na rozkaz przeniesie, że oni nie zawalą, zadziwiało. A gdy usłyszałem zapowiedzi sugerujące, że oni to zrobią na wesoło, inaczej niż robiono do tej pory, włos zjeżył mi się na głowie.
Czy to możliwe, by byli aż takimi amatorami w tej branży?
Praktyka potwierdziła najgorsze przypuszczenia. Widzowie masowo się pogubili, bo poza kilkoma bladymi plakatami TVN nie zadbał o promocję przenosin. Na billboardach kluczowa informacja o przenosinach skoków ukryta napisana została najmniejszą czcionką:
A jeśli już ktoś mniejszym lub większym przypadkiem włączył skoki w tej stacji, to nie rozpoznawał wydarzenia. Sport ważny i poważny potraktowano infantylnie - jak zapasy w kisielu, galę MMA i marsz KOD w jednym. Szukanie kibiców, by zapewnili, że „fajnie się bawią”, przybijanie „żółwików z zawodnikami”m, ciągły pośpiech, narracyjna czkawka.
Nie zrozumieli, że skoki narciarskie to poważna sprawa, to rywalizacja z klasą, to rytm i przewidywalność, to jak koncert filharmoników wiedeńskich po sylwestrowych szaleństwach. To nie Big Brother, to nie hucpa. Wszystkie zasady wzięli za niepotrzebne staromodne obciążenia, a to one tworzyły niepowtarzalność.
Tego nie wolno tak psuć!
Dane telewizyjne pokazują dramatyczny spadek widowni w stosunku do tego, co było w TVP. Nieliczne imprezy w Polsce pokazywane przez nadawcę publicznego to za mało, by sytuację uratować.
Nasz sondaż potwierdza, że ludzie tracą zainteresowanie: NASZ SONDAŻ. Gwałtowny spadek zainteresowania skokami narciarskimi. Czy to już kryzys tej dyscypliny? Ciekawe wyniki.
Aż 39 proc. pytanych stwierdziło, że „w tym sezonie mniej śledzę relację ze skoków narciarskich niż w przeszłości”. To potężne tąpnięcie.
Owszem, sezon to dla naszych bardzo słaby, ale bywały już w przeszłości dołki formy i nigdy ich efektem nie był aż taki spadek uwagi widzów. Bo w takich momentach ratowała skoki powaga z jaką ten sport był pokazywany, powszechność i wspólność nadawcy publicznego, jakościowa oprawa.
Drogi TVN-ie, dla dobra skoków narciarskich, oddajcie je z powrotem TVP i prezesowi Jackowi Kurskiemu.
Nie umiecie tego robić, nie wierzycie w to, co robicie. Szkoda skoków i naszych skoczków.
PS. Polecam w najnowszy „Sieci”:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/581959-drogie-tvn-dla-dobra-skokow-oddajcie-je-z-powrotem-tvp
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.