„Pandemia koronawirusa i ortodoksyjna polityka klimatyczna wywołały globalny kryzys gospodarczy. Jednak nie każdy na nim ucierpiał. Kryzys dotyka głównie średniaków i mniej zamożnych. W tym samym czasie majątki najbogatszych wystrzeliły w kosmos. Wygląda więc na to, że nasze portfele są po prostu drenowane z pieniędzy, które wartkim strumieniem przepływają do kieszeni nielicznych” - pisze na łamach tygodnika „Sieci” Konrad Kołodziejski.
Autor przytacza dane z opublikowanego pod koniec ubiegłego roku raportu World Inequality Lab (WIL) – zespołu naukowców działającego przy Paris School of Economics, który potwierdza lawinowy wzrost nierówności majątkowych na świecie.
Okazuje się bowiem, że najbogatszy 1 proc. ludzkości posiada dziś aż 38 proc. całego światowego majątku, podczas gdy 50 proc. dorosłej populacji świata ma do dyspozycji zaledwie 2 proc. Co charakterystyczne, bogacenie się nielicznych gwałtownie przyspieszyło w 2020 r., a więc w czasie, gdy świat zaczął się zmagać z pandemią. Trudno więc nie wyciągnąć z tego wniosku, że miliarderzy po prostu świetnie zarabiają na kryzysie. Ilość bogactwa w światowym obiegu jest ograniczona, więc nic dziwnego, że jeśli ktoś się bogaci, to siłą rzeczy inni biednieją. Pieniądze przepływają zatem niepostrzeżenie z jednej kieszeni do drugiej
— czytamy.
Publicysta wskazuje, że w rankingach najbogatszych królują miliarderzy z branży technologicznej, lecz - jak zaznacza - istotna jest „nie tyle kolejność ich miejsc na podium – która ciągle się zmienia w zależności od rankingu i metodologii – ile skok ich zarobków w ostatnich czasie”. Jako finansowych beneficjentów pandemii wymienia też koncerny farmaceutyczne, właścicieli marek z towarami luksusowymi, a także rynek żywnościowy.
Na naszych oczach zachodzą poważne zmiany. Nie chodzi tu bynajmniej o przebudowę świata w myśl lewicowych ideologii, lecz o redystrybucję środków. Najbogatsze elity chcą zarabiać jeszcze więcej niż dotąd, a lewicowa ideologia jest dla nich wygodnym narzędziem do osiągnięcia tego celu. Walka o klimat to przecież świetny pretekst do zmonopolizowania rynku przez kilka największych koncernów. A pomogą w tym wielkie pieniądze zarobione podczas pandemii. To nie jest teoria spiskowa, to prostu dość logiczny wniosek z obserwacji tego, co się wokół nas dzieje. Przepompowywanie pieniędzy do kieszeni najbogatszych jest przecież faktem. Najbardziej tracą średniacy, dzięki którym wszystko się dotąd jakoś kręciło, a zachodni świat był w miarę stabilny finansowo i politycznie. Bo choć średniacy nie byli bogaci, to ich zarobki były na tyle wysokie, że mogli sobie pozwolić na różne wydatki. Dziś coraz częściej brakuje im pieniędzy, co prowadzi do ich deklasacji i może zagrozić społecznymi wstrząsami
— stwierdza Kołodziejski, naświetlając czytelnikom jeszcze jeden, bardzo istotny aspekt…
Oczywiście krezusi są świadomi zagrożeń. Nie przypadkiem przecież tak zaprzyjaźnili się z lewicowymi radykałami, aby odwracać w ten sposób uwagę ludzi od ich pogarszającej się sytuacji materialnej. Liberalna propaganda, hojnie finansowana konkretnych inicjatyw przez najbogatszych, fokusuje społeczeństwa na wojnie kulturowej i przemianach cywilizacyjnych. Dzięki temu ludzkie emocje znajdują upust w potyczkach o aborcję, klimat czy prawa LGBT i skutecznie omijają kluczowe dla przyszłości każdego z nas kwestie ekonomiczne. To trochę tak jak z zamieszaniem wywoływanym przez złodziejaszków: ktoś krzyczy, że jest pożar, wszyscy się odwracają i w tym czasie tracą swoje portfele. Wystarczy zresztą przejść się ulicami Warszawy lub innego dużego miasta i spojrzeć w okna mijanych budynków. Wystawiane w nich tęczowe flagi i pioruny potwierdzają tylko tezę, że ludzie, zwłaszcza ci mający najwięcej do stracenia średniacy, bardzo łatwo dają się ogłupić
— czytamy.
Jaką przyszłość prognozuje autor?
Świat, w którym powszechne dotąd towary i usługi będą mało dostępne dla przeciętnego człowieka, stanie się trudny do życia. Garstkę bogatych będzie stać i na mięso, i na lekarza, i na podróże elektrycznymi samolotami, i na edukację. Rzesze zniewolonego pospólstwa będą za to pracować na nowych panów, przywiązane jak chłopi pańszczyźniani do swojego miejsca zamieszkania oraz pozbawione dostępu do wiedzy i rzetelnej informacji. Historia zatacza na naszych oczach koło. Chyba że ktoś lub coś to w końcu zatrzyma
— puentuje Konrad Kołodziejski.
Więcej w aktualnym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 10 stycznia br., także w formie e-wydania – polecamy tę formę lektury, wystarczy kliknąć TUTAJ.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/581892-kolodziejski-w-tygodniku-sieci-pandemia-dla-bogaczy