„Dziś najważniejszą kwestią jest ograniczenie śmiertelności przypisywanej zakażeniom koronawirusem, bo ona jest w Polsce nieakceptowalnie wysoka” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak.
CZYTAJ TAKŻE: Prof. Kuna krytycznie o statystyce zgonów na COVID-19 w Polsce: Czas powrócić do prawidłowych standardów, ujednolicić je
wPolityce.pl: Obserwujemy spadek zakażeń koronawirusem. Z czym jest związany i czy należy przywiązywać jeszcze wagę do tej statystyki?
Gen. dyw. prof. dr hab. n. med. Grzegorz Gielerak: Już od dawna (zwłaszcza w dobie zbliżającego się wariantu Omikron, który cechuje się większą zakaźnością, ale odpowiada za znacznie mniej najcięższych powikłań związanych z zakażeniem) postuluję, abyśmy myśląc o przyszłości nie myśleli już kategoriami ilości osób zakażonych. Biorąc pod uwagę ewolucję wirusa, która na naszych oczach się dokonuje, jest naturalna. Jeżeli sięgniemy choćby do najlepiej opisanych czasów epidemii hiszpanki, to przebiegała właśnie w ten sposób, że mieliśmy szczep bardzo zjadliwy, który odpowiadał za wysoką śmiertelność, a następnie ewoluował w stronę wariantu o większej zakaźności i mniejszej zjadliwości, przechodząc w postać wywołującą sezonowe zakażenia górnych dróg oddechowych. I tak samo będzie z koronawirusem. Omikron jest pierwszym wariantem ewoluującym w stronę – większa zakaźność, mniejsza zjadliwość, sezonowość, jeśli chodzi o skutki kliniczne. Zatem, nie myślałbym i nie fetyszyzowałbym informacji nt. liczby osób zakażonych, a przede wszystkim skupiłbym się na skutkach klinicznych zakażeń, czyli ilości pacjentów w szpitalach pod respiratorami oraz umierających. To dzisiaj powinno być priorytetem naszej oceny skuteczności walki z epidemią.
Czy w obliczu nadchodzącego wariantu Omikron grozi nam kolejny lockdown?
Sytuacja jest dynamiczna. Nie ma dzisiaj osoby, która arbitralnie mogłaby powiedzieć, że lockdown bez względu na rozwój sytuacji jest rzeczą, którą definitywnie odrzucamy. Podobnie jak nie ma osoby, która mogłaby udowodnić i uargumentować to, że postępowanie typu lockdown w każdym przypadku zwiększającej się liczby zakażeń jest sytuacją naturalną, wymuszoną i konieczną. Dysponujemy już naprawdę bardzo szeroką wiedzą, przykładami z różnych rejonów świata, państw, które stosowały mocno restrykcyjne działania typu lockdown. Można tu wymienić Melbourne w Australii, które jest miastem o najdłużej na świecie trwającym lockdownie. Dane pokazują, że owszem jest to sposób na ograniczenie skutków zakażenia, czy zdolności przenoszenia się wirusa pomiędzy osobami podatnymi, natomiast w żadnej mierze nie rozwiązuje to problemu zakażeń w dłuższej perspektywie. Za każdym razem, gdy Australijczycy wychodzili z lockdownu, ich społeczeństwo, które nie budowało odporności (tylko poprzez szczepienia, ale nie wszyscy się szczepią), notowało gwałtowne wzrosty zakażeń. I tu wracamy do punktu wyjścia - podstawowej wiedzy o epidemii, o tym w jaki sposób przenosi się wirus, jakie wywołuje skutki czy reakcje układów immunologicznych. Jeżeli wirus wywołuje minimalne skutki zdrowotne w jakiejś części populacji (tą częścią akurat wiemy dziś, że są dzieci), to powinniśmy też myśleć kategoriami, aby zagwarantować mu możliwość krążenia w społeczeństwie. Natomiast przede wszystkim i za wszelką cenę chronić osoby, wobec których skutki zakażenia tym wirusem będą niosły największe powikłania i ryzyka zdrowotne. To jest dzisiaj fundament walki z tą epidemią. Kierując się tymi wyznacznikami i wykładnikami, które są najistotniejsze, a dziś najważniejszą kwestią jest ograniczenie śmiertelności przypisywanej zakażeniom koronawirusem, bo ona jest w Polsce nieakceptowalnie wysoka i ma swoje wytłumaczenie.
W takim razie jakie jest wytłumaczenie wysokiej śmiertelności w Polsce?
Wytłumaczenie jest proste i oczywiste. Nie powinniśmy, o czym mówiłem już wcześniej, fetyszyzować informacją nt. liczby osób zakażonych. Należy skupić się na najistotniejszych elementach z punktu widzenia bezpieczeństwa zdrowotnego. A jest nim liczba osób hospitalizowanych, czyli również pośrednio wskaźnik zaangażowania systemu ochrony zdrowia, tzn. jego wydolności. Drugim wskaźnikiem jest liczba osób umierających z powodu zakażenia. Trzeba zastanowić się, jakie działania podjąć na tym kluczowym polu. Dla mnie dzisiaj, jeżeli można by to zawrzeć w jednym zdaniu, myślą przewodnią i nadrzędną w walce z epidemią jest krótkie zdanie: przestańmy izolować ludzi, a zacznijmy ich leczyć.
Z wielką radością przyjąłem wytyczne, które ukazały się pod auspicjami konsultanta krajowego w dziedziny medycy rodzinnej, dotyczące postępowania z osobami z objawami COVID-19 w warunkach ambulatoryjnych. To jest kierunek, którym powinniśmy podążać. Każda placówka zdrowia i medyk w kraju powinni dysponować jasnymi wytycznymi. Nie przeglądem wyników badań naukowych, tak jak to bywało najczęściej, ale klarownymi wytycznymi postępowania dot. sytuacji klinicznej, w której np. pacjent ma saturację powyżej i poniżej 94 proc. Powinno być wiadome, w którym momencie skierować go do szpitala, jakie leki w okresie przedszpitalnym (jeśli ma dobrą saturację) należy u niego stosować. Te wytyczne są podstawą, które bez względu na miejsce w Polsce , czy to będzie POZ, AOS w Warszawie, czy w małej miejscowości, powinny być stosowane, a ich stosowanie bardzo skrupulatnie weryfikowane, bo od tego zależy skuteczność walki z epidemią i w ograniczaniu liczby osób umierających. W Polsce dysponujemy dziś pokaźnym zasobem systemu ochrony zdrowia. Oczywiście ograniczenia dotyczą zasobu kadrowego, ale dysponujemy niezłym zasobem infrastruktury technicznej. Natomiast nie potrafimy skutecznie łączyć tych różnych sektorów ochrony zdrowia po to, by zagwarantować pacjentowi sprawne, bezpieczne przemieszczanie się w tym systemie. Począwszy od POZ-u, poprzez ścieżkę związaną z hospitalizacją. Diagnozę postawiliśmy już dawno: Polacy za późno trafiają do szpitali. Pytanie, dlaczego za późno, gdzie jest popełniany błąd. Te elementy trzeba naprawić, uzdrowić, a nie skupiać się na liczbie osób zakażonych. Proszę mi wierzyć, że to za chwilę nie będzie miało większego znaczenia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/581170-nasz-wywiad-prof-gielerak-przestanmy-izolowac-ludzi