Do sieci trafiły nagrania z fragmentami „wywiadu” z polskim dezerterem, który przeprowadziła białoruska telewizja. Opowieści żołnierza, w których oczernia własną ojczyznę i polskich mundurowych, są wręcz groteskowe!
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Polski żołnierz uciekł na Białoruś? Reżimowe media publikują zdjęcia. Szef MON zabiera głos: „Miał poważne kłopoty z prawem”
Polski żołnierz uciekł na Białoruś
W piątek media poinformowały, że polski żołnierz porzucił służbę i uciekł na Białoruś. Informacja pojawiła się po tym, gdy rano Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK), odpowiednik polskiej Straży Granicznej, poinformował, że polski żołnierz rzekomo poprosił o azyl na Białorusi.
Żołnierz, który zaginął miał problemy z prawem, złożył wypowiedzenie z wojska i nie powinien być skierowany do służby na granicę - podkreślił w piątek szef MON Mariusz Błaszczak. Poinformował, że zażądał wyjaśnień, kto jest odpowiedzialny w tej sprawie.
W mediach społecznościowych pojawiły się najpierw zdjęcia z dezerterem, a następnie fragmenty „wywiadu”, jakiego Polak udzielił propagandowym mediom z Białorusi. Udostępnił je niezależny białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan.
Absurdalne opowieści dla białoruskiej propagandy!
Najprawdopodobniej nie chcą przyznać, że po wszystkich rzeczach, wszystkich zabiegach, które zrobili, żeby żaden żołnierz nie uciekł, żeby zrobić wszystko, żeby zatuszować całą sprawę, nie mogli powiedzieć na koniec jednej rzeczy, że im jeden uciekł. Że im jeden uciekł i powiedział, co się stało
— mówi na udostępnionym nagraniu dezerter, gdy przedstawiono mu wstępne komunikaty polskiej strony, w tym o jego problemach w armii..
Zrobili wszystko, żeby… teraz mogą jedynie co zrobić, to starać się zrobić ze mnie ostatnią… ostatniego najgorszego człowieka, powiedzieć tylko, że stwarzałem problemy w wojsku. I co, i że w ogóle już nie żyję, nie? To nie jest ten człowiek
— dodaje Emil Czeczko. Białoruska strona podała mu bowiem błędnie przetłumaczony komunikat 16. dywizji. Białoruska państwowa agencja prasowa BiełTA przetłumaczyła bowiem „zaginął” w komunikacie jako „zginął” i podaje, że Polacy „próbują ukryć dezercję żołnierza, rozpowszechniając fake newsy o jego śmierci”.
Dziennikarka dopytuje, czy polskie służby strzelają do migrantów.
To jest oczywiste. To jest oczywiste
— odpowiada Polak, który uciekł na stronę reżimu Łukaszenki.
Dezerter oskarża SG o strzelanie do Polaków?!
Na tym jednak nie koniec. Dezerter oskarża polską Straż Graniczną… o strzelanie do polskich aktywistów!
Podjechał gdzieś jakiś wolontariusz i się zaczął pytać, gdzie wy ich [migrantów - red.] prowadzicie. I po prostu gościu ze Straży Granicznej strzelił mu prosto w łeb
— słyszymy.
Widziałem co najmniej… widziałem dwie takie sytuacje
— dodaje, przytakując na pytania dziennikarki, mające „potwierdzić” te oskarżenia.
„Jak można wierzyć choć w jedno słowo z ust tego dezertera?”
Dla przestrogi warto zacytować eksperta ds. wschodnich Grzegorza Kuczyńskiego, by nie dawać wiary słowom, które padają podczas takich „wywiadów”.
Skoro „wywiad” z Pratasewiczem był ustawką, to jak można wierzyć choć w jedno słowo z ust tego dezertera? KGB i pogranicznicy b-ruscy to spadkobiercy sowieckiego KGB. Wiedzą jak skłonić do mówienia tego, co chcą
— podkreśla Kuczyński.
olnk/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/578436-bajki-dezertera-oskarza-sg-o-strzelanie-do-polakow