Nie ma dnia, by z Zachodu wciąż nie dochodziły do nas kolejne informacje o „postępach postępu”. Najczęściej wieści te płyną z krajów anglosaskich, takich jak Stany Zjednoczone, Kanada, Wielka Brytania czy Australia. Jak zauważyła czeska publicystka konserwatywna Lenka Zlámalová, rzadko natomiast ostatnimi czasy można natknąć się na tego typu wieści dochodzące z Francji.
Nielegalna imigracja
Francja, choć oficjalnie nie sprzeciwiła się przymusowemu mechanizmowi kwotowej relokacji uchodźców, to jednak nie przyjęła przypadającej na nią liczby 9 tysięcy nielegalnych imigrantów. Wprowadziła też jedno z najostrzejszych praw antyimigracyjnych w Europie, przewidujące nawet karę roku więzienia za nielegalne przekroczenie granicy. Tak surowi nie byli nawet Viktor Orbán i Matteo Salvini.
Nowy Zielony Ład
Przedstawiciele francuskiego obozu władzy skrytykowali też Nowy Zielony Ład przygotowany przez Komisję Europejską. Najmocniej zrobił to Pascal Canfin, europoseł z partii prezydenta Emmanuela Macrona a zarazem jego ambasador ds. klimatu. Canfin, który jest w europarlamencie przewodniczącym komisji ochrony środowiska naturalnego, zdrowia publicznego i bezpieczeństwa żywności nie zostawił suchej nitki na wspomnianym projekcie przygotowanym przez Fransa Timmermansa. Sprzeciwił się rozwiązaniom uderzającym w kieszenie zwykłych obywateli, m.in. pomysłowi dopłat nakładanych na samochody spalinowe i ogrzewanie domów.
Energia atomowa
Francja, wbrew naciskom płynącym z Berlina, odmawia także wycofania się z energii atomowej. Co prawda na początku swego urzędowania Emmanuel Macron ogłosił, że zamierza wyłączyć 17 z istniejących 58 reaktorów jądrowych, ale de facto zamknął tylko jeden przestarzały reaktor w Fassenheim, by zastąpić go nowym we Flamanville. Prezydent wyraźnie zdystansował się od Niemców, zauważając, że po rezygnacji z atomu musieli oni, by zaspokoić zapotrzebowanie na energię, powrócić do węgla, co jest gorsze dla środowiska naturalnego niż elektrownie jądrowe.
Kultura unieważniania
Podczas gdy kraje anglosaskie ogarnęła istna mania obalania pomników, Francję ominęło to zjawisko. Pojawiły się co prawda pomysły, by np. usunąć ciało Napoleona z grobowca w Kościele Inwalidów, ale nie spotkały się one z większym odzewem. Prezydent Emmanuel Macron oświadczył zresztą wprost: „My we Francji nie zburzymy żadnych posągów”.
Krytyczna teoria rasowa
Nie rozpowszechniło się też we Francji tropienie na każdym kroku rasizmu. Takiemu podejściu sprzeciwił się zresztą sam Macron, który w wywiadzie dla magazynu „Elle” powiedział, iż nie po to odrzuciliśmy w przeszłości rasizm, by teraz dzielić ludzi na podstawie koloru skóry. Jego zdaniem najważniejsze problemy społeczne nie wynikają ani z różnicy płci, ani z różnicy ras, lecz z nierówności społecznych.
Kampania MeToo
Nie przyjęła się również we Francji kampania MeToo. Sto znanych Francuzek na czele z Catherine Deneuve opublikowało w lewicowym dzienniku „Le Monde” protest przeciwko tej akcji. Ich zdaniem cała operacja zamiast uderzać w sprawców prawdziwych gwałtów, obracała się przeciwko niewinnym mężczyznom, których największym grzechem było flirtowanie z kobietami.
Odporni na progresywizm
Podobne przykłady można mnożyć. Czym zatem wytłumaczyć ową odporność Francuzów na niektóre postępowe ideologie i to w sytuacji, gdy prezydentem nie jest żaden konserwatysta, lecz nowoczesny liberał Emmanuel Macron? Zdaniem wspomnianej Lenki Zlámalovej decydującą rolę odgrywa niechęć Francuzów do wszystkiego co anglosaskie, a zwłaszcza do tego, co przychodzi zza oceanu. Czeska publicystka pisze:
Jeśli ktokolwiek był zawsze odporny na miękką kulturową siłę Ameryki, to była to Francja. Kraj przekonany o własnej wyjątkowości, za którym wszyscy powinni podążać. Nie na odwrót. Niektórzy mogą uznać to za zdrową pewność siebie, bez potrzeby polegania na cudzych wzorcach i podążania za nimi. Inni za osławioną francuską arogancję i nadęcie. W każdym razie prezentuje ona obecnie jedną z najwyższych odporności na progresywizm w Europie. Żaden duży kraj nie ma jej tak rozwiniętej.
Prawdę mówiąc, jest to dość zaskakujące spostrzeżenie, jeśli weźmie się pod uwagę, ile szaleństw miało swoje źródło w umysłach oświeconych francuskich postępowców, począwszy od Rousseau i Robespierre’a, poprzez Proudhona i Fouriera, aż po Sartre’a i Foucaulta. Warto jednak obserwować sytuację nad Sekwaną, zwłaszcza w kontekście obecnych zawirowań geopolitycznych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/578029-czy-francuzi-sa-odporni-na-postepowe-ideologie