„Od wczorajszego wieczora do popołudnia męczyła mnie gorączka, odbierająca siły. Leży się jak kłoda, zdanym na innych. Pocieszają, że gdyby nie szczepienie sprzed pół roku, to mógłbym być pod respiratorem i walka byłaby o każdy oddech. Na szczęście saturacja jest dobra” - napisał na swoim Facebooku Jan Perkowski, starosta białostocki, opisując swój pobyt w szpitalu po zakażeniu się koronawirusem.
CZYTAJ TAKŻE:
— RAPORT. IV fala pandemii w Polsce. 23 764 nowe zakażenia koronawirusem, zmarło 486 osób z COVID-19
Starosta białostocki w drastyczny sposób przedstawia sytuację na oddziale zakaźnym.
Cierpienia nie trzeba wypatrywać. Widać je i słychać wokół. Jęczenie, wzywanie Boga, kaszel rozrywający płuca… W tle charakterystyczny szelest. To przechodzą pracownicy oddziału w kombinezonach. Szczelnie zabezpieczeni, by chronić siebie, aby nas leczyć, byśmy mogli przetrwać, przeżyć. Zdarzają się reanimacje, średnio jedna dziennie. Pomimo reanimacji niektórzy umierają. Czuje się, że śmierć jest tuż tuż. Niektórzy zabierani są pod respirator. To jak ciemna droga w nieznane, bo nie wszyscy powracają żywi. Raczej niewielu. Zwłaszcza z tych, którzy bardzo późno zgłosili się do lekarza, do szpitala
— zaznacza.
„Chyba nie muszę tłumaczyć, że trzeba się szczepić”
Chyba nie muszę tłumaczyć, że trzeba się szczepić. I taka to choroba, ze są potrzebne dawki przypominające. I nie wolno czekać z objawami, ale jak najszybciej poddać się testom. I zachowywać środki bezpieczeństwa, zwłaszcza dystans, dezynfekcja, maseczka. Tu każdy to już wie
— pisze Jan Perkowski.
tkwl/Facebook Jan Bolesław Perkowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/577630-wstrzasajaca-relacja-starosty-bialostockiego-ze-szpitala