„To jest jakieś antycywilizacyjne szaleństwo, w które się zagłębiamy.(…) Wydaje mi się, że u jego źródeł leży jakaś tajemnicza wrogość, a nawet pogarda, wobec Boga i wobec rozumu. A ja mam pewność, że Bóg i ludzki rozum - to jedyne zapory, które ocalić mogą nas jeszcze przed skutkami naszego własnego szaleństwa - powiedział publicysta Jan Rokita w bardzo osobistym wywiadzie dla „Dziennika Polskiego”. Były poseł wyjaśnił m.in., dlaczego - mimo że niemalże całe życie spędził w Krakowie - zdecydował się na zamieszkać na podbieszczadzkiej wsi. W rozmowie nie brakuje jednak odniesień do bieżącej sytuacji politycznej, m.in. kryzysu na granicy czy sytuacji w Unii Europejskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
„Pod Bieszczadami poczułem, że jestem na swoim miejscu”
Z Marcinem Mamoniem Rokita rozmawiał w swoim mieszkaniu w krakowskiej kamienicy przy Plantach. Jak przy tym wyjaśnił, w tym miejscu nie czuje się już u siebie.
Nie uciekłem [na wieś], tylko się przeniosłem. Zrobiłem tak dlatego, że człowiekowi w wieku starczym bardziej sprzyjają spokojniejsze okoliczności życia, niźli te, jakie mogłem mieć w Krakowie
— podkreślił.
Jak tłumaczył, jego rodzinna kamienica nieopodal Rynku była niegdyś „oazą ciszy, dobrych stosunków sąsiedzkich i świetnym miejscem do mieszkania”, ale w wolnej Polsce stała się jednym z największych hosteli krakowskich.
Więc jak wróciłem z Warszawy do rodzinnego miasta, to okazało się, że mam mieszkać w otoczeniu młodocianych Anglików, przyjeżdżających do Krakowa dla taniej wódki, tanich narkotyków i tanich k… . Wszystkie te usługi miałem na swoim podwórku, choć, jak się możesz domyślić, zupełnie nie nadawałem się na ich klienta. W najlepszym, bardziej swojskim wariancie, miałem za ścianą wycieczki szkolne, które z nauczycielkami śpiewały o trzeciej nad ranem piosenki harcerskie. Pewnie byli przekonani, że są przy ognisku, a to wszystko działo się za cienką ścianą, przy której stało moje łóżko
— wspominał publicysta.
Rozmówca „Dziennika Polskiego” ocenił, że jego rodzinne miasto zostało zdewastowane przez „chciwych kamieniczników i deweloperów, a zwłaszcza ich politycznych patronów z magistratu”. Jan Rokita zarzuca wyżej wymienionym, że zniszczyli tkankę społeczną miasta, przekształcili centrum Krakowa w „prymitywny, niskostandardowy park usług turystycznych dla pijanych nastolatków”.
Jak wyznał nauczyciel akademicki, jego drugą ojczyzną są Włochy. Po odejściu z polityki Jan Rokita zgłębił historię, język, kulturę i sztukę Italii.
Ale mój związek duchowy z Italią wziął się przede wszystkim z religii. Gdyby nie Kościół, gdyby nie ścieżki apostołów Piotra i Pawła prowadzące na ziemię włoską, gdyby nie ta wszechobecność chrześcijaństwa na każdym kroku i w każdej najbardziej zapadłej górskiej dziurze, to pewnie te Włochy nie byłyby mi aż tak duchowo bliskie
— podkreślił.
Rozmówca „Dziennika Polskiego” wyjaśnił, że dopiero na wsi poczuł się - po raz pierwszy w życiu - szczęśliwy.
Najlepsze lata swego życia strawiłem na polityce, zazwyczaj siedem dni w tygodniu, po 16 godzin na dobę. Nie umiałem robić niczego na pół gwizdka, więc spalałem się, z ogromną intensywnością. I tak było przez 18 lat. Dziś jestem pewien, że - tak jak uważali starożytni - polityka to rzecz dla młodych. Ci zgrzybiali starcy, bijący się o swe pozycje, wydają mi się coraz bardziej śmieszni. Pod Bieszczadami poczułem, że jestem na swoim miejscu
— dodał.
Uchodźcy z Czeczenii a migranci przy granicy z polsko-białoruskiej
Dziennikarz zauważył, że Rokita, kiedy w 2007 r. ogłosił swoje odejście z polityki, mówił również o uchodźcach z Czeczenii.
Przez lata byłem wstrząśnięty rosyjskim okrucieństwem w dwóch wojnach czeczeńskich. Te wojny działy się przecież w czasie, kiedy panowała atmosfera ostatecznego triumfu liberalnego konceptu wolności. I wydawało się, że to Fukuyama ma rację, obwieszczając koniec historii, że świat już będzie zawsze pokojowy i szczęśliwy. Wojna w Czeczenii zaprzeczała temu, a na mnie zrobiło straszliwe wrażenie to, co się stało z Groznym. Że można było współcześnie po prostu zburzyć w Europie wielkie miasto, dokładnie tak samo jak Niemcy zburzyli Warszawę
— powiedział.
Publicysta wspominał również, że czeczeńscy emigranci polityczni są wdzięczni Polakom za udzielenie im schronienia. Jak ocenił, ówczesna sytuacja diametralnie różni się od dzisiejszych wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej.
Tam był mały naród brutalnie podbity i prześladowany przez Rosjan. Teraz żyjemy w czasie, gdy Europa stoi w obliczu groźby zalania przez miliony ludzi maszerujących z Azji i Afryki. Mało kto pamięta, że nawet papież Franciszek powiedział kiedyś, iż może to wszystko wyglądać jak inwazja
— podkreślił Jan Rokita.
Były polityk ocenił, że tej wędrówki ludów nie da się już zatrzymać i są tylko dwie strategie: Bizancjum lub Rzym.
Strategia Rzymu przypominała logikę kanclerz Merkel: trzeba ich wpuszczać i za wszelką cenę próbować inkulturować. To się wtedy nie udało. Strategią Bizancjum było budowanie potężnych murów - jak Orban i Morawiecki. Z historii wiemy, że Bizancjum obroniło się jeszcze na całe tysiąc lat po upadku Rzymu. I to jest dobra lekcja dla współczesności
— wskazał.
Wracając do Czeczenów, zastrzegł, że nie było ich aż tak wielu, byli emigrantami politycznymi, prześladowanymi przez Rosję, a co więcej - nie byli ludźmi wysyłanymi do Polski przez Putina czy Łukaszenkę.
W każdym razie zawsze fala imigrantów na granicach musi być trudną próbą moralną. Bo nieuchronnie stawia nas przed diabelskim wyborem: ulec presji i poddać się temu najazdowi czy też zamknąć się, ryzykując cierpienie i śmierć tych ludzi, z naszą wiedzą, że mogliśmy temu zapobiec, lecz nie zrobiliśmy tego. Brrr… zimno mi się robi na plecach, jak myślę o takich wyborach. To są wybory tragiczne, przed którymi stają politycy
— wskazał. Jak dodał, ma wiele wyrozumiałości dla polityków, ponieważ w takich momentach, jak obecnie, zawód, który wybrali, wydaje się „w ostateczności jakoś tragiczny”.
Inną sprawą jest to, że Sejm jest zaludniony przez trutniów i nicponiów, od których nic nie zależy, o niczym nie muszą decydować i żyją zadowoleni z siebie, jak pączki w maśle
— dodał.
„Antycywilizacyjne szaleństwo”
Jan Rokita podkreślił, że obecnie na świecie liczy się już inny kierunek niż „czysta polityka”, sprawy podatkowe, programy czy reformy.
Toczy się wielki spór o rozumienie kultury, prawa, moralności, rodziny, religii. Czyli tego wszystkiego, co w ogóle określa nasze człowieczeństwo. Politycy wyraźnie podzielili się na tych, którzy chcą bronić świata, jaki istniał tu w Europie od dwóch tysięcy lat, i tych, którzy forsują jakąś totalną rewolucję kulturalną. Wiesz dobrze, że ja nie chcę tej rewolucji. A już na pewno nie chcę polityków, którzy starają się ją przyspieszać, dawać jej napęd
— powiedział.
Jak wskazał publicysta, to właśnie ta rewolucja w ostatnich latach motywuje jego decyzje wyborcze.
Moja obawa, z grubsza biorąc, jest taka, że ta rewolucja zmierza do odebrania człowiekowi jego wykraczającego poza ten świat powołania, do zredukowania go do poziomu biologii i postawienia na równi ze światem zwierząt. To jest jakieś antycywilizacyjne szaleństwo, w które się zagłębiamy
— ocenił Rokita. Były polityk podkreślił, że u źródeł tego szaleństwa leży „jakaś tajemnicza wrogość, a nawet pogarda, wobec Boga i wobec rozumu”.
A ja mam pewność, że Bóg i ludzki rozum - to jedyne zapory, które ocalić mogą nas jeszcze przed skutkami naszego własnego szaleństwa. Przeczytałem kiedyś taki specjalny naukowy dodatek do „Gazety Wyborczej”, który poświęcono entuzjastycznemu ogłoszeniu jakichś wyników badań naukowych, dowodzących, że moralność - to atawizm, który bierze się z biologii i jakichś tam procesów chemicznych w naszym organizmie. To właśnie nazywam współczesnym szaleństwem
— dodał.
Nauczyciel akademicki ocenił, że szaleństwem jest również to, że w życiu publicznym „prawo obywatelstwa zyskał bezrozumny wrzask, eksplozja wulgarności, jakiś budzący moją odrazę facebookowy ekshibicjonizm”.
Czy każda krytyka UE czyni z nas „ruskich agentów”?
Odnosząc się do przemowy Władimira Putina w klubie wałdajskim, Rokita wskazał, że odrzuca kategorycznie zarówno konserwatyzm w wydaniu Putina, jak i rewolucję Zachodu.
Spójrz na nasz problem z Europą i Zachodem. Od setek lat Polska jest jego częścią, choć zawsze nieco peryferyjną. Ale jedno jest pewne: ani wstępując do Unii, ani zawierając sojusz z Ameryką, nie zobowiązywaliśmy się do mechanicznego kopiowania u nas każdej, nawet najgłupszej ideologii, która akurat tam staje się modna. Nie jesteśmy jakimś fircykiem Europy, żebyśmy mieli ich we wszystkim bezmyślnie kopiować, niczym ten żałosny Papkin z „Zemsty” Fredry. Zasada jest prosta: w polityce nie ma żadnych pakietów. Możesz być nacjonalistą i nie znosić tyranii Putina. I równie dobrze możesz być lewakiem i nie cierpieć brukselskich eurokratów
— ocenił.
Jak przy tym przyznał, obecnie w Polsce panuje „swoisty terror kretynów” polegający na tym, że jakakolwiek krytyka pod adresem UE czyni nas z miejsca „sympatykami Putina” czy „ruskimi agentami”. Pytany o sytuację Gruzji, która aspiruje dopiero do Unii Europejskiej, a front walki ideologicznej pokrywa się tam ze sprzeciwem wobec okupacji przez Rosję części republik. „Albo jesteś za UE i gejowskimi paradami i przeciw okupacji, albo za tradycyjną rodzinną Gruzją, cerkwią i okupującą Abchazję i Osetię Rosją. Przecież to nie jest wybór” - zauważa Mamoń.
Rokita w odpowiedzi ocenił, że tego rodzaju „pakiety” tylko ogłupiają ludzi, ale problem Gruzji jest także doskonałą okazją do rozpropagowania „polskiego pakietu”.
Te wszystkie szykany ze strony instytucji unijnych, jakich Polska ostatnio doświadcza, dobrze posłużyły rozpropagowaniu polskiego punktu widzenia. Coraz wyraźniej można to obserwować w zachodniej debacie publicznej, w której pogląd, że „Polska ma rację”, jeszcze parę miesięcy temu był w zasadzie niedopuszczalny, a teraz powoli staje się czymś coraz częstszym i zwyczajnym
— zauważył.
aja/dziennikpolski24.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/575882-rokita-swiat-zaglebia-sie-w-antycywilizacyjnym-szalenstwie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.