Musimy działać bardzo ostrożnie, absolutnie nie wpuszczać osób próbujących przekroczyć naszą granicę nielegalnie, pociągać je do odpowiedzialności karnej, a w ośrodkach minimalizować wszelkie napięcia, kontrolować sytuację i każde próby działań noszących znamiona agresji powinny skutkować natychmiastowym wydaleniem z ośrodka - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Jacek Wrona, były komisarz CBŚP, odnosząc się do buntu w ośrodku dla migrantów w Wędrzynie.
CZYTAJ TAKŻE:
Bunt w Wędrzynie
O próbie ucieczki kilkuset migrantów ze strzeżonego ośrodka jako pierwszy poinformował portal wPolityce.pl. Nasze ustalenia potwierdzili m.in. rzecznik Straży Granicznej por. Anna Michalska oraz wiceszef MSWiA Maciej Wąsik.
Choć polskim służbom udało się opanować sytuację w ośrodku, to z nagrań ujawnionych przez lubuską policję wyłania się bardzo drastyczny obraz wydarzeń w Wędrzynie.
W czwartek 25.11 grupa najbardziej agresywnych migrantów wyszła przed budynek, w którym mieszkają. Domagali się wypuszczenia, próbowali sforsować ogrodzenie oraz zabezpieczenia obiektów. Wybite zostały niektóre szyby, cudzoziemcy niszczyli także wyposażenie pomieszczeń.
W czasie buntu dochodziło do różnych form agresji przejawiających się niszczeniem przedmiotów będących na wyposażeniu ośrodka. Imigranci podpalali różne przedmioty, rzucali krzesłami, niszczyli kamery monitoringu
— informował w rozmowie z PAP rzecznik lubuskiej policji Marcin Maludy.
Będą kolejne prowokacje?
Z Jackiem Wroną, byłym komisarzem CBŚ, rozmawialiśmy o tym, jak w przyszłości zapobiegać tego rodzaju sytuacjom oraz czy bunty w ośrodkach mogą się powtarzać. Nasz rozmówca przyznał, że po raz pierwszy mamy do czynienia z taką eskalacją.
Wcześniej w Polsce zdarzały się bunty w ośrodkach dla uchodźców z Czeczenii, jednak na pewno nie na taką skalę jak obecnie, tym bardziej, że to inna sytuacja. Obecnie stałe napięcie, czyli wojna hybrydowa na Wschodzie, pokazała, że polski rząd i nasze służby w sposób jednoznaczny realizują swoje deklaracje o przeciwdziałaniu jakimkolwiek nielegalnym próbom przedostania się do Polski
— zaznaczył były policjant.
Te osoby, które z różnych względów trafiły do ośrodków, deklarowały zazwyczaj, że ich celem są przede wszystkim Niemcy i inne kraje Europy Zachodniej. Ta procedura nie odpowiada im z wielu względów, ale ona musi trwać. Sprawdzenie tych osób jest bardzo trudne, bo większość z nich pochodzi z krajów, gdzie administracja jest albo upadła, albo bardzo niewydolna. Czynności sprawdzające, formalne, niestety, zazwyczaj nie mogą szybko się zakończyć
— wskazał.
Trzeba mieć również świadomość, że wśród migrantów mogą znajdować się ludzie przeszkoleni przez służby białoruskie - ale przede wszystkim rosyjskie – bo przecież prowodyrem tego buntu był obywatel Rosji – w tego rodzaju prowokacjach
— dodał.
„Mieszanka wybuchowa”
W ocenie Jacka Wrony, mamy tu do czynienia z „mieszanką wybuchową” i tego rodzaju działania mogą się nasilać.
Nakłada się tu wiele rzeczy: począwszy od wojny hybrydowej, poprzez dążność tych osób do jak najszybszej chęci dostania się do krajów Europy Zachodniej, prowokacje, działania osób, które mogły być przeszkolone, uczestniczyć w różnego rodzaju walkach czy działaniach terrorystycznych. Do tego dochodzą trudności z weryfikacją tych osób i – jak podejrzewam – to mogło być przyczyną buntu w ośrodku w Wędrzynie
—stwierdził nasz rozmówca.
Czy sytuacja w Wędrzynie jest dobitnym potwierdzeniem, że część polityków opozycji czy różnego rodzaju autorytetów i celebrytów myliła się, wygłaszając stwierdzenia w rodzaju „Wpuśćcie tych ludzi - kim są, ustali się później”?
Nie wolno nam było czegoś takiego zrobić, przepisy mówią o tym wyraźnie. Wciąż są przecież otwarte ścieżki legalnego ubiegania się o ochronę czy azyl, a łamanie przez władze przepisów byłoby absurdem. Bo przecież nie tylko polskie, ale i unijne przepisy zakazują tego rodzaju praktyk. Wszystko musi odbywać się zgodnie z prawem. I o ile zweryfikowanie kilkudziesięciu czy nawet kilkuset osób byłoby może w jakiś sposób możliwe, choć też nie do końca, to przyjęcie kilku tysięcy migrantów w dalszym ciągu przebywających na Białorusi spowodowałoby pojawienie się za chwilę kolejnej, znacznie liczniejszej grupy, na przykład czterdziestotysięcznej
— wskazał.
Według naszego rozmówcy, pojawiłyby się wówczas wyzwania polegające na rozmieszczeniu cudzoziemców w ośrodkach, weryfikacji ich danych czy zapewnieniu utrzymania, nawet na określony czas. Z tymi wyzwaniami, jak zauważył komisarz Wrona, nie poradziły sobie nawet bogatsze od nas czy bardziej doświadczone w kwestii imigrantów kraje, jak Niemcy czy Francja.
Nie ustrzegły się przed przebywaniem na ich terenie osób z przeszłością kryminalną, terrorystyczną czy niezbyt jasny udział w różnego rodzaju konfliktach. Te problemy nie znikną z dnia na dzień, będą się nawarstwiały. Jeżeli migranci znajdą pewnego rodzaju furtki czy możliwości, to one z całą pewnością zostaną wykorzystane
— przestrzegł były policjant.
Wrona wskazał, że obecnie wciąż trwa napór na południowe granice Unii, a jako przykład, że kraje Europy Zachodniej, nawet bardziej doświadczone i bogatsze od Polski, nie radzą sobie z tym naporem, podał niedawną tragedię na Kanale La Manche, gdzie utonęło ostatnio ponad 30 osób.
Nie wypracowano żadnego modelu, który pozwoliłby w sposób legalny przyjmować jakąś liczbę osób, nawet czasowo czy rotacyjnie, odpowiednio je sprawdzając, a robienie czegoś tak „spontanicznie”, nigdzie nie zda egzaminu
— zauważył.
Tego rodzaju historie pokazują, że migracja wymknęła się spod kontroli, że nawet kraje, które mają doświadczenie w tej kwestii, nie poradziły sobie. Nie sprawdzą się również wszelkie próby przeniesienia tego na teren Polski, spowodują jedynie kolejne tragedie
— ocenił.
Musimy działać bardzo ostrożnie, absolutnie nie wpuszczać osób próbujących przekroczyć naszą granicę nielegalnie, pociągać je do odpowiedzialności karnej, a w ośrodkach minimalizować wszelkie napięcia, kontrolować sytuację i każde próby działań noszących znamiona agresji powinny skutkować natychmiastowym wydaleniem z ośrodka
— powiedział.
„Pozorne działania UE”
Pytany o to, czy - mimo napięć, prowokacji, buntów w ośrodkach i kolejnych prób sforsowania granicy - zbliża się koniec kryzysu, nasz rozmówca ocenił, że „I tak, i nie”.
Jest na to jakaś szansa, ale pamiętajmy, że jest to jedno z narzędzi nacisku Putina na Unię Europejską. W sytuacji zmiany rządu w Niemczech jest to narzędzie bardzo skuteczne, ponieważ zastępy „pożytecznych idiotów” na Zachodzie zajmują się rzeczami podsyłanymi przez propagandę Łukaszenki i Putina, zamiast rzeczywistymi problemami. Mając na uwadze fakt, że jakieś działania są prowadzone również w stosunku do Ukrainy, opinia publiczna wciąż zajmuje się tymi wrzutkami z granicy, rzekomym łamaniem praw człowieka, jakimiś informacjami o dzieciach czy kobietach. A w tym czasie Moskwa rozgrywa Europę, gromadzi wojska na granicy z Ukrainą, a przy okazji prowadzi też wojnę energetyczną
— stwierdził komisarz.
To jedna wielka geopolityka i pamiętajmy, że nic nie dzieje się tutaj przypadkiem. To doskonałe narzędzie do wprowadzania zamieszania w sytuacji różnego rodzaju pozornych działań ze strony Unii
— ocenił
Mamy nawet zmianę taktyki – nie ma już na granicy kobiet i dzieci, tylko małe grupy migrantów, z doświadczeniem bojowym czy militarnym. Wczorajsza wizyta Łukaszenki w tym centrum logistycznym pokazuje, że sytuacja nie ulega zmianie. Zmieniają się wyłącznie metody prowadzenia działań
— podsumował.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/575693-co-moglo-byc-przyczyna-buntu-migrantow-wrona-wyjasnia