Marsz Niepodległości przebiegł bezpiecznie; incydenty były pojedyncze, ale należy je potępić - podkreślił rzecznik KGP insp. Mariusz Ciarka. Zaznaczył, że policjanci analizują m.in. spalenie zdjęcia b. premiera, szefa PO Donalda Tuska. Jak podał, marsz zabezpieczało kilka tysięcy funkcjonariuszy.
CZYTAJ TAKŻE:
MN bez „poważniejszych incydentów”
Marsz Niepodległości w czwartek z ronda Dmowskiego przeszedł na błonia Stadionu PGE Narodowego. Za organizację marszu odpowiadają środowiska narodowe, jednak w tym roku - aby umożliwić jego legalne przejście – nadano mu status formalnego zgromadzenia organizowanego przez władze publiczne.
Rzecznik komendanta głównego Policji w TVN 24 ocenił w piątek rano, że uroczystości przebiegły bezpiecznie, „bez żadnych poważniejszych incydentów”. Marsz, jak poinformował, zabezpieczało kilka tysięcy funkcjonariuszy.
Pytany, ile osób zatrzymano w Warszawie w czwartek, odparł, że nie zna dokładnej liczby, ale było ich kilka.
Te osoby były zatrzymane jeszcze tuż przed różnego rodzaju uroczystościami, głównie za posiadanie narkotyków
— przekazał.
Trwa analiza zdarzeń i nagrań
Insp. Ciarka zaznaczył też, że na bieżąco są analizowane wszystkie zdarzenia związane z czwartkowym pochodem w stolicy, również te, z których nagrania krążą w sieci, i które dotyczą spalenia niemieckiej flagi i zdjęcia Donalda Tuska.
Według policjanta w tej sytuacji miało miejsce naruszenie dóbr osobistych Donalda Tuska.
W tym zakresie może on podejmować kroki prawne, natomiast my jeszcze dokonujemy tej analizy prawno-karnej wspólnie z prokuraturą pod kątem ewentualnego wyciągnięcia konsekwencji za wykroczenie lub za przestępstwo
— powiedział.
Jak dodał rzecznik KGP, organizatorzy podają, że udział w marszu wzięło 150 tys. osób, więc można powiedzieć, że incydenty były pojedyncze. Podkreślił przy tym, że można już je potępić.
Nie powinny nawet takie zdarzenia mieć miejsca
— zaznaczył.
Kontrmanifestacja Obywateli RP
Rzecznik KGP zapytany też został o interwencję wobec kontrmanifestacji zorganizowanej przez Obywateli RP. Funkcjonariusze wynieśli uczestników zgromadzenia z tego miejsca.
Nazwałbym tę sytuację ewakuacją
— zaznaczył policjant.
Tam sytuacja zaczęła się robić niebezpieczna. Osoby, które tam przebywały, rzeczywiście wchodziły w tłum i próbowały zaczepiać inne osoby
— dodał.
Jak zapewnił, było to motywowane względami bezpieczeństwa i zostało poprzedzone rozmowami zespołu antykonfliktowego.
wkt/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/573713-incydenty-na-mn-policja-analizuje-spalenie-zdjecia-tuska