„Potrzebna była wnikliwa obserwacja stanu chorej matki, wyciąganie w porę odpowiednich wniosków i właściwe postępowanie kliniczne Aborcja to zabijanie dziecka, działanie bezpośrednio wymierzone w życie dziecka. Jedno z drugim nie ma tu nic wspólnego. Ten związek buduje się w sposób sztuczny, żeby na tej ogromnej tragedii matki, dziecka i rodziny, wstrząsu i smutku personelu medycznego szpitala zbić kapitał polityczny” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Bogdan Chazan, ginekolog-położnik, komentując sytuację wokół sprawy ciężarnej kobiety z Pszczyny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Tusk gra tragedią z Pszczyny. Szef PO: „Religijna sekta pani Godek”; „Fanatyczni ideolodzy”; „Nie mam wątpliwości, kto za to odpowiada”
wPolityce.pl: Pojawiają się zarzuty, że to brak przesłanki eugenicznej w polskim prawie jest odpowiedzialny za śmierć kobiety z Pszczyny. Czy rzeczywiście?
Prof. Bogdan Chazan: To jest jakaś zadziwiająca sytuacja, że lobby proaborcyjne chce koniecznie skojarzyć te dwa fakty. To skojarzenie jest sztuczne i nielogiczne, ale głodnemu chleb na myśli, a zafiksowanemu na zadawaniu śmierci nienarodzonym dzieciom ciągle na myśli słowo „aborcja”.
Odpowiadając wprost na Pani pytanie – nie ma żadnego związku pomiędzy brakiem przesłanki eugenicznej w polskim prawie a tragiczną śmiercią tej matki. Potrzebna była wnikliwa obserwacja stanu chorej matki, wyciąganie w porę odpowiednich wniosków i właściwe postępowanie kliniczne Aborcja to zabijanie dziecka, działanie bezpośrednio wymierzone w życie dziecka. Jedno z drugim nie ma tu nic wspólnego. Ten związek buduje się w sposób sztuczny, żeby na tej ogromnej tragedii matki, dziecka i rodziny, wstrząsu i smutku personelu medycznego szpitala zbić kapitał polityczny, coś ugrać dla cywilizacji śmierci, w jakiś sposób uzasadnić żądania liberalizacji aborcji.
Czy to, co wystąpiło u tej pacjentki, czyli bezwodzie, stanowi zagrożenie dla życia matki?
Nie bezpośrednie. Sytuacja ta zdarza się w praktyce położniczo-ginekologicznej nie tak rzadko. Najczęściej to ma miejsce w końcowej fazie ciąży. Wtedy dochodzi do porodu. Jeżeli to ma miejsce we wcześniejszej fazie ciąży, dochodzi po pewnym czasie do porodu przedwczesnego. Jeżeli do pęknięcia pęcherza płodowego dochodzi przed 22 tygodniem ciąży to prawie zawsze występuje samoistne poronienie. W tej sytuacji istnieje zagrożenie zakażeniem, płyn owodniowy ma pewne właściwości bakteriobójcze jest ciągle wytwarzany w macicy i odpływa na zewnątrz. Odpowiednie postępowanie medyczne pozwala uniknąć zagrożenia dla zdrowia i życia matki. Czasami otwór w błonach płodowych się niespodziewanie zamyka. Znam pacjentkę, u której do tego doszło, urodziła dziecko. Znam również inne pacjentki w podobnej sytuacji, w tym jedną, u której płyn owodniowy odpłynął w 14 tygodniu ciąży. Zgłosiła się do kilku szpitali. Proponowano wywołanie poronienia, ale matka była jednak zdecydowana ratować dziecko. Podpisała odpowiednie dokumenty, że bierze odpowiedzialność na siebie i jeden ze szpitali tą pacjentką i jej dzieckiem się zajął. Trochę przebywała w szpitalu, trochę w domu. Co jakiś czas otrzymywała antybiotyki i w 34 czy 35 tygodniu urodziła. To było pięć lat temu. Dziecko dobrze się chowa. To są wyjątkowo rzadko zdarzające się sytuacje.
Czy są konkretne procedury, jak należy postępować w takich przypadkach, czy wszystko zależy od konkretnego przypadku?
Są w podręcznikach opisane procedury medyczne, które polegają na obserwacji, zebraniu wywiadu, badaniu przedmiotowym, USG, badaniach laboratoryjnych. Postępowanie zależy też od wieku ciąży, szacowanej zdolności dziecka do życia poza organizmem matki. Wszystko po to, żeby możliwie wcześnie wychwycić oznaki rozpoczynającego się zakażenia, aby wcześnie, po poinformowaniu rodziców i uzyskaniu ich zgody reagować – i, jeżeli realnie pojawia się takie niebezpieczeństwo, doprowadzić do opróżnienia macicy. Ale opróżnienie macicy to nie jest aborcja. To nie jest działanie, które wykonuje się bezpośrednio w celu zabicia dziecka. Wyobraźmy sobie, że lekarz w takiej sytuacji dałby dziecku dosercowy zastrzyk z chlorku potasu, żeby to dziecko zabić. To jest nieprawdopodobne, ale rozważamy teoretyczną sytuację. Wtedy śmierć tego dziecka, jego obumarłe tkanki byłyby jeszcze dodatkowym czynnikiem sprzyjającym zakażeniu. A więc nie działanie bezpośrednio na dziecko w celu jego uśmiercenia jest konieczne w sytuacji, kiedy w macicy zaczyna się proces zapalny, ale opróżnienie macicy niezależnie ot tego, czy dziecko żyje czy nie.
Podsumujmy. Celem działania w sytuacji takiej, o której mówimy nie jest aborcja – zabicie dziecka – ale ratowanie matki, bez względu na to, jakie będą losy dziecka.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/572862-nasz-wywiad-prof-chazan-aborcja-nie-jest-panaceum