Wojciech Smarzowski nakręcił film o Polakach dziś i Polakach z czasów wojny. Udała mu się niesłychana rzecz – przedstawił nas wszystkich bardziej pogardliwie niż reżyserzy filmowi Josepha Goebbelsa.
Nawet lewicowi krytycy nie mają odwagi jednoznacznie pochwalić „Wesela” jako dobrego filmu. Piszą, że jest „ważny”, „odważny” i „ostry”, ale nikt nie stwierdzi, że nowy film Smarzowskiego to udane dzieło. Trudno, żeby docenić walory artystyczne – obraz z 2021 r. czerpie zbyt wiele wątków z „Wesela” z 2004 r. Zdemoralizowani, prymitywni Polacy, ojciec panny młodej robiący przekręty w biznesie i trzymający gotówkę w swoim sejfie w gospodarstwie, wszędzie seks, zdrady małżeńskie, pijani w sztok goście, przekleństwa. Jeden wyjątek – Tomasz Raczek, krytyk filmowy, stwierdził,…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/570398-wesele-smarzowskiego-ekranizacja-grossa-i-grabowskiego