”Nie zaplanowałam tego szumu. Ten szum raczej mnie opętał. (…) To jest pytanie, czy każda z uczestniczek „Top Model” jest oceniana tak jak ja. Może niewiele znam uczestniczek tego programu na świecie, które jednocześnie są żonami ministra, ale na pewno znam wiele dziewczyn, które tak samo, jak ja, potrzebują zrobić coś dla siebie. Niczym się od nich nie różnię poza tym, że przejęłam nazwisko swojego męża i jestem żoną ministra” – powiedziała Marianna Schreiber, żona ministra Łukasza Schreibera, w rozmowie z Dorotą Łosiewicz na antenie telewizji wPolsce.pl.
CZYTAJ TAKŻE:
Odrzucenie pomocy przez Strajk Kobiet
W rozmowie poruszona została m.in. kwestia odrzucenia przez Strajk Kobiet chęci współpracy zaoferowanej przez Mariannę Schreiber. Kobieta przyznała, że jest jej przykro, że organizacja która „działa na rzecz kobiet i na pewno nie bada historii każdej z kobiet, która chce z nimi współpracować, czy ma za sobą jakąś przeszłość, czy coś złego w życiu zrobiła” odrzuciła jej chęci.
Jest mi szkoda, również dlatego, że nie było odwagi, by powiedzieć mi wprost: słuchaj Marianna, napisałaś kiedyś to i to, nie chcemy się przyjąć, sorry, ale walczymy o prawa kobiet. Ok, nie ma problemu. Nie przyjmujecie mnie. A nie, że potem czytam w internecie, że nie przyjmują osób, które wulgarnie wyrażają się na takie i takie tematy. Każdy człowiek ma swoją przeszłość. Czym ja się różnię od innych kobiet, które chcą dla siebie tych praw, tego wyzwolenia? Nie narzucania z góry, że mamy osiągnąć pewne założenia w pewnym wieku
– stwierdziła żona ministra.
Na zwrócenie uwagi, że Strajk Kobiet chce głównie aborcji na życzenie i tu jest różnica między kobietami oraz, że to oczywiste, że organizacja nie stroni od wulgarności Schreiber odparła, że „każdy wulgarny człowiek ma w sobie trochę dobra i potrafi wykrzesać z siebie odrobinę uprzejmości i empatii”.
Relacje z mężem
Schreiber mówiła również o tym, jak wiele osób odwróciło się od niej, kiedy wyszła za mąż za Łukasza Schreibera.
Ja nawet nie zakochałam się w pośle. Zakochałam się w mężczyźnie, który pasjonował się książkami, Rzymem, prowadził antykwariat. To dzięki niemu poznałam miasto Bydgoszcz, bo tak naprawdę pierwszy raz przyjechałam tam dla niego. Ileż jest wokół nas ludzi i nieprawdziwych opinii. Myślę, że każda osoba, która małymi krokami osiąga sukcesy, wtedy przekonuje się, kto przy niej zostanie. Przyjaciół poznaje się po tym, jak znoszą nasze powodzenia, nasze sukcesy, a nie boleści
– powiedziała dodając, że przez lata jej relacja z mężem zmieniła się, także przez politykę.
Dopytywana o to, że skoro oczekuje ze strony swojego męża 100 proc. akceptacji i miłości, to czy minister także może liczyć na to samo z jej strony, Marianna Schreiber odpowiedziała, że jeśli dla jej męża polityka może być na pierwszym miejscu, to ona też może mieć ułamek, który daje jej szczęście.
Myślę, że nie było dla mnie wyboru, czy akceptuję czy nie osobę mojego męża, bo już w 2015 roku, kiedy został posłem, musiałam akceptować wszystko, co idzie za polityką. Nie wiem, czy każdy poseł taki jest, ale widzę, że polityka zawsze jest numerem jeden w systemie wartości. Potem dopiero jesteśmy my. Musiałam to zaakceptować, czy mi się to podobało czy nie. Bo wychodziłam z założenia, że kocham tego faceta i akceptuję wszystko, co za tym idzie. Widzę, że on jest szczęśliwy, chociaż naprawdę było mi ciężko. Ale z biegiem czasu widziałam, że też czegoś potrzebuję. Skoro dla mojego męża polityka może być na pierwszym miejscu, to dla mnie też może być coś, co mnie fascynuje, ten ułamek, który daje mi szczęście
– powiedziała Marianna Schreiber.
Cała rozmowa Doroty Łosiewicz z Marianną Schreiber na antenie wPolsce.pl dostępna poniżej
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/570049-tylko-u-nas-marianna-schreiber-nie-planowalam-tego