Polska noblistka Olga Tokarczuk gościła ostatnio w Wiedniu. Oprócz - skądinąd całkiem intersującego - wykładu poświęconego literaturze, m.in. „Księgom Jakubowym”, nie zabrakło komentarzy na temat bieżącej sytuacji politycznej w Polsce. Pisarka pokusiła się o stwierdzenie, że Polska powinna przyjąć „uchodźców”, określając tym mianem oczywiście ludzi zwożonych do Europy przez białoruskiego dyktatora Alaksandra Łukaszenkę.

CZYTAJ TAKŻE: Tokarczuk znów oczernia nasz kraj! Tym razem w TVN24. „Podobne mechanizmy działają w Polsce, jak na Białorusi…”

Tokarczuk każe przyjmować „uchodźców”

Słowa noblistki odnotował korespondent TVP w Niemczech, Cezary Gmyz.

Olga Tokarczuk: „Polska powinna przyjąć tylu uchodźców ilu jest w stanie udźwignąć”

„Wielokulturowa, wieloetniczna Rzeczpospolita”

Zagraniczna - zwłaszcza niemiecka i austriacka- prasa rozpisuje się o wykładzie polskiej noblistki. Tytuły wręcz krzyczą: „Noblistka Tokarczuk krytykuje swoją ojczyznę Polskę”. Kiedy Martin Pollack - niemiecki pisarz i tłumacz literatury polskiej - zauważa, że w Polsce „nacjonalizm rośnie w siłę”, Tokarczuk przytakuje i wyznaje, że tęskni za dawną wielokulturową Rzeczpospolitą, jaką opisała w „Księgach Jakubowych”.

Zarówno Pollack, jak i Tokarczuk wyrazili zaniepokojenie śmiercią imigrantów na granicy polsko-białoruskiej. Polska noblistka wyznała, że podpisała wiele listów protestacyjnych, jednak teraz zaczyna tracić nadzieję, że ma to jakikolwiek sens. Przy okazji powiela nieadekwatne do sytuacji porównanie, że Polacy co 20 lat uciekali z kraju z różnych powodów, dlatego - jej zdaniem - „Polska powinna przyjąć tylu uchodźców, ilu zdoła udźwignąć”.

Szkoda, że noblistka reprezentująca Polskę na całym świecie wpisuje się w kłamliwą i szkodliwą narrację. Niestety, wybitne osiągnięcia w dziedzinie literatury czy prestiżowe wyróżnienie naprawdę nie są równoznaczne z byciem autorytetem w każdej dziedzinie. Autorytety też zresztą mogą się mylić - na przykład nazywając „uchodźcami” turystów Łukaszenki.

aja/Twitter,stol.it