Boże Narodzenie we wrześniu? Niektóre sieci już wystawiły świąteczne gadżety.
Sobotni wypad z dzieciakami do sklepu. Między alejką z kosmetykami, a chemią gospodarczą dział z produktami na Halloween. Znaleźć można wszystko: upiorne stroje, farby do twarzy, by zrobić się na potwora, świecące dynie, oświetlenie domu. Na szczęście moje dzieciaki nie są zainteresowane, bo wiedzą, że to nie „nasze” święto. Mijamy więc pomarańczowo-czarno-upiorny asortyment bez większych emocji. A dalej zaskoczenie.
Mamo, zobacz choinka!
— komentuje sześciolatka.
I kalendarz adwentowe i renifery
— dodaje dziesięciolatka.
Dla pewności zerkam w kalendarz w telefonie, ale uparcie pokazuje datę 25 września. „Szybcy są” – pomyślałam. To chyba rekord. Nie przypominam sobie bożonarodzeniowego asortymentu w sklepach we wrześniu. Pierwsze ozdoby świąteczne tradycyjnie pojawiały się w sklepach po Wszystkich Świętych, a to i tak dość wcześnie i często utyskiwaliśmy na komercjalizację Świąt i sprowadzanie ich do handlu. Być może holenderska sieć sklepów z artykułami nieżywnościowymi, w której robiłam zakupy postanowiła we wrześniu wyprzedać to, co zostało z ubiegłego roku nim „rzuci” tegoroczne nowości.
Nasza sieć słynie z produktów codziennego użytku w przystępnych cenach. W sklepach czeka na klientów ponad 6000 różnych artykułów, a co tydzień na półki trafia ponad 150 kolejnych nowości
— reklamuje się sieć.
Kto wie, może ktoś akurat potrzebuje do codziennego użytku drucianej, świecącej choinki. Gdy jednak wrzuciłam zdjęcia ze sklepu na Facebooka wśród komentarzy pojawiły się i takie, że niektóre sieci zaczęły handel bożonarodzeniowym towarem jeszcze w końcówce sierpnia, inne już na początku września. Wygląda więc na to, że sklep, który odwiedzałam wcale nie jest rekordzistą.
Podobno z badań wynika, że te sklepy, które jako pierwsze zaczynają handel świątecznym towarem mają największe utargi. Może jak ktoś zobaczy we wrześniu choinkę, to się skusi, by uniknąć przedświątecznego tłumu. A skoro już jest choinka, to może i jeden z drugim postanowią wcześniej kupić prezenty. W końcu wszyscy mają w tyle głowy, że skoro mamy 58 ósmą falę, wiadomo czego, to może komuś wpadnie do głowy jakiś mały lockdown, więc lepiej być przezornym zawczasu.
A może ja się niesłusznie dziwię? Z badań Deloitte z 2018 roku wynika, że 17 proc. Polaków rozpoczyna poszukiwanie prezentów już we wrześniu. W listopadzie robi to co piąty ankietowany. W pierwszej połowie grudnia 33 proc. respondentów marzy o tym, by zakupy świąteczne mieć już za sobą.
Wydaje się, że takie postępowanie jest jedną z przyczyn dla których święta te powszednieją. Marketingowo dmuchany jest balonik, a później kolędy słychać tylko przez jeden dzień i to najczęściej jedną zwrotkę. A przecież kolędy i pastorałki śpiewane są do święta Chrztu Pańskiego, a w tradycji polskiej dopuszcza się do Ofiarowania Pańskiego czyli 2 lutego
— skomentował mój znajomy.
Jak tak dalej pójdzie, to świąteczny asortyment w ogóle nie będzie znikał ze sklepów. Tylko co to zakupowe szaleństwo ma wspólnego z prawdziwym Bożym Narodzeniem?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/567800-boze-narodzenie-we-wrzesniu-to-chyba-jednak-przesada