Anglicy przyjechali na mecz do Warszawy z góry uprzedzeni do gospodarzy. Ich drużyna, która przed każdym meczem klęka na jedno kolano, aby oddać w ten sposób cześć ofiarom brytyjskiego kolonializmu, chce najwyraźniej uchodzić za bardzo postępową. Z kolei Polacy – jak wiadomo – za apostołów postępu nigdy nie uchodzili i miejmy nadzieję, że tak już pozostanie.
Kamila Glika kibicom piłki nożnej przedstawiać nie trzeba. Od wielu lat podpora obrony polskiej reprezentacji, piłkarz z dużym temperamentem, który – gdy trzeba uchronić drużynę przed utratą bramki – nie unika na boisku ostrych starć ani akcji. O ile Robert Lewandowski jest perfekcyjnym snajperem, o tyle Glik jest kimś w rodzaju ułana, który przypuszcza swoje szarże, gdy wszyscy inni zawiodą i przeciwnik już podchodzi do bramki. Taka rola wymaga oczywiście dużego wyczucia, ale w ferworze meczu dochodzi niekiedy do mocnych spięć lub fauli.…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/566935-kogo-uwiera-glik-niechlubna-kolonialna-przeszlosc