Herostrates był szewcem. Żył w Efezie w IV w. p.n.e. W szóstym dniu miesiąca, który w Atenach zwano Hekatombaion, w roku, w którym po raz 106. obchodzono igrzyska olimpijskie, podpalił świątynię Artemidy. Czym się kierował? Żądzą sławy. Dzisiaj, gdyby żył, pędziłby pewnie na granicę Polski z Białorusią, wyciągał wielkie szczypce i ciął zawzięcie druty kolczaste.
Herostrates był w sposób obsesyjny ogarnięty pragnieniem sławy. To dlatego porwał się na to, co z jednej strony groziło gniewem ludu i srogimi karami, a z drugiej mogło dać mu wieczną sławę. Podpalony przez niego Artemizjon efeski płonął jak wielka, sięgająca niebios pochodnia, cudem uratowano ze świątyni słynny posąg Artemidy. W trakcie pożaru zapanowała panika – dla ludzi był to symbol upadku i znak, iż nadciągają wielkie…
Artykuł dostępny wyłącznie dla cyfrowych prenumeratorów
Teraz za 5,90 zł za pierwszy miesiąc uzyskasz dostęp do tego i pozostałych zamkniętych artykułów.
Kliknij i wybierz e-prenumeratę.
Wchodzę i wybieramJeżeli masz e-prenumeratę, Zaloguj się
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/565928-herostrates-ukryty-mikrofon-pod-nos