1 września to przede wszystkim dzień pamięci - o polskich ofiarach niemieckiej napaści, o dzielnych i bohaterskich żołnierzach i także cywilach, o największej w naszych dziejach tragedii narodowej. Chylimy czoła, pamiętamy w modlitwie. Ale także pytamy, a przynajmniej powinniśmy pytać, gdzie dziś jest Polska, czy jest bezpieczna, czy zmierza w dobrą stronę? Czy możemy spokojnie patrzeć w przyszłość?
Polityka jest ważna, ale także w istocie wtórna wobec długofalowych zjawisk społecznych, cywilizacyjnych; To one rozstrzygną o naszej przyszłości. Nie będzie silnej, bezpiecznej Polski w kraju, w którym obywatele będą dokonywali złych wyborów, w społeczeństwie faktycznie zniszczonym, rozbitym, zatomizowanym, oderwanym od korzeni.
A w tę stronę, niestety, zmierzamy. Cywilizacyjne fundamenty polskości są stale podmywane, są wręcz wściekle atakowane. Chrześcijaństwo i patriotyzm są w odwrocie, władzę nad umysłami przejmują marksiści kulturowi. Infantylizm, zdziecinnienie, brak dojrzałości, powagi, odpowiedzialności, zarażają kolejne pokolenia w stopniu wcześniej nieznanym. Wychowujemy ludzi w dużej części niezdolnych choćby do założenia rodziny.
Zagrożenia cywilizacyjne nie spotykają się z przeciwdziałaniem, a wręcz przeciwnie: spotykają się z oklaskami. Elity, czy też establishment, w swojej większości wciąż nie orientują się na polską państwowość, wybierając inne, także ideologiczne i zewnętrzne, lojalności. Kryzys wokół granicy pokazał to wyjątkowo dobitnie. To, co na Zachodzie, w państwach o długim, nieprzerwanym trwaniu jest grypą, u nas jest gruźlicą.
A przede wszystkim: rodzi się coraz mniej dzieci. Skala zapaści jest dramatyczna. A co gorsza, mało kogo zdaje się to martwić. Symbolicznie, na Campus Polska Rafała Trzaskowskiego, stanowiącym doskonały przegląd opozycyjnego myślenia, nie padło o tym chyba ani jedno słowo. A za chwilę będziemy starym, zmęczonym społeczeństwem, skazanym na masowy napływ imigrantów.
Łatwej recepty nie ma. Na zachodzie po stronie konserwatywnej czy też chrześcijańskiej też jej, jak dotąd, nie znaleziono. Stany Zjednoczone są na skraju zapaści, wychowując młodzież w nienawiści do własnych korzeni i własnej kultury, niszcząc podstawy życia społecznego poprzez narzucanie każdej sferze ideologii LGBT. Tzw. klimatyzm nie ukrywa, że chce pójść jeszcze dalej, czyniąc każdego człowieka przestępcą klimatycznym, a każdą aktywność sprowadzając do „śladu węglowego”. Logiczną konsekwencją musi być drastyczna redukcja liczby ludności.
Trudno być optymistą, ale trzeba też pamiętać, że świat bywał już w podobnych opałach. W latach 40. i 50. światowy sukces komunizmu zdawał się wielu kwestią czasu. A jednak bestia popadła w tarapaty. Także dlatego, że znaleźli się ludzie, którzy stawiali opór, którzy bronili cywilizacji. I za żelazną kurtyną, i w świecie wolnym. Dziś zmutowany komunizm znów jest o krok od globalnego sukcesu. Ale mimo wszystko warto stawiać mu opór. W sprawach małych, i w sprawach wielkich, prywatnie i publicznie.
Być może jesteśmy świadkami końca naszej cywilizacji. To zawsze są trudne chwile, bolesne zwłaszcza dla tych, którzy swoją cywilizację cenią, a muszą patrzeć na jej śmierć. Ale może to jednak tylko wielki kryzys, wciąż do przezwyciężenia? Może jeszcze Polska nie zginęła? I może Europa też wstanie z kolan?
Wszystko zaczyna się od nas. Od każdego z nas. Innej recepty nie ma i nie będzie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/564589-cywilizacyjnie-i-spolecznie-polska-jest-na-skraju-przepasci