„Hera, koka, hasz, LSD - ta zabawa [niektórym] po nocach się śni”. Bez obaw - dzięki broszurkom Społecznej Inicjatywy Narkopolityki i Fundacji Edukacji Społecznej oraz ośrodka „#afterpartyFES”, których druk finansowany jest przez m.st. Warszawa, możesz dowiedzieć się, jak bezpiecznie imprezować i zażywać substancje psychoaktywne.
CZYTAJ TAKŻE:
Najpierw „bezpieczne” zażywanie, później - centrum pomocy i wsparcia
Chociaż czasami mefedron jest sprzedawany jako substytut kokainy czy MDMA, dawki tych substancji są różne. Nigdy nie należy zażywać więcej niż 500 mg w jedną noc.
Staraj się brać tylko na specjalne okazje. Wybierz odpowiednie środowisko - bądź w bezpiecznym i komfortowym dla ciebie miejscu, wśród ludzi, którym ufasz. Unikaj spożywania samemu i jeżeli jest to możliwe, powiedz komuś bliskiemu, że zamierzasz zażyć
Zacznij od niskiej dawki i poczekaj co najmniej godzinę przed ponownym spożyciem
— to tylko część informacji na temat mefedronu, słabo zbadanego narkotytku. Z broszurki możemy dowiedzieć się także, aby podczas zażywania unikać dusznych i gorących miejsc, zachowywać ostrożność, mieszając substancję z alkoholem czy depresantami, jak również - że droga doustna jest bezpieczniejsza niż donosowa - a jeśli już wciągać, należy unikać dzielenia się rurką.
„Szanuj substancje, szanuj siebie”
Broszurek jest znacznie więcej. Opisana jest w niej każda grupa substancji psychoaktywnych, takich jak psylocybina („grzybki halucynki”), DMT, ketamina, meskalina, fenetylaminy, LSD, opioidy (opium, morfina, heroina, kodeina, metadon), GHB. Są również ulotki dotyczące „testów, domieszek i zamienników” oraz… bezpiecznego mieszania różnych substancji. Z innych możemy dowiedzieć się mniej więcej, „Jak zachować się w sytuacji zatrzymania przez policję” (za posiadanie narkotyków), wreszcie - o projekcie „#afterpartyFES”. Jego celem jest
ograniczanie szkód zdrowotnych związanych z używaniem substancji psychoaktywnych.
Osoby, które zdectdują się na skorzystanie z pomocy placówki mogą zasięgnąć informacji o negatywnych skutkach używania narkotyków, otrzymać materiały edukacyjne oraz wsparcie z zakresu redukcji szkód
— czytamy w ulotce. Szczytna inicjatywa, choć chyba słabo korespondują z nią ulotki i broszurki z instrukcjami bezpiecznego zażywania różnego rodzaju narkotyków i które substancje można bezpiecznie mieszać, a których lepiej nie. Z jednej strony mamy więc „profilaktykę uzależnień oraz informację na temat zmniejszania ryzyka związanego z używaniem”, „objaśnienia mechanizmów uzależnienia”, „sesje wsparcia społecznego”, „terapię uzależnień”, wsparcie dla rodzin osób uzależnionych, z drugiej „programy korekcyjne dla osób używających ryzykownie i szkodliwie” (jak gdyby używanie nie było ZAWSZE ryzykowne i szkodliwe i nie prowadziło do uzależnienia, o którym mowa w poprzednich punktach).
Szanuj substancje, szanuj siebie. Ty decydujesz! Co, jak, kiedy, gdzie, z kim… Szanuj tych, którzy nie chcą spróbować. Każdy jest wolny do podejmowania własnych decyzji
— czytamy w broszurkach.
Dodatkowo z ulotek możemy dowiedzieć się (w języku portugalskim co prawda), aby nie zapominać o prezerwatywach.
Raport Kalety z 2019 r.
Warto przypomnieć, że nie jest to pierwsza kontrowersyjna inicjatywa, w którą włącza się stołeczny ratusz. Wróćmy na chwilę do 2019 r. i raportu ministra Sebastiana Kalety na temat milionów złotych, które miasto stołeczne przeznaczyło na finansowanie organizacji, które m.in. uczą, jak zażywać narkotyki, promują dewiacje seksualne, a nawet walczą o legalizację prostytucji.
Miasto w teorii finansuje projekty m.in. związane z przeciwdziałaniem skutkom narkomanii czy walką z HIV, a z profilu działalności organizacji, które te projekty prowadzą, można zobaczyć, że de facto jest to afirmacja zażywania narkotyków, bo daje się informacje, w jaki sposób je bezpiecznie zażywać. Ponadto niektóre organizacje wskazane w raporcie mają w swoich planach legalizację prostytucji. Raport pokazuje, jaką działalność prowadzą organizacje, którym miasto płaci miliony złotych. Raport będzie podstawą do podjęcia bardzo intensywnej kontroli wydatków ratusza na takie projekty
— powiedział Sebastian Kaleta w rozmowie z portalem wPolityce.pl w grudniu 2019 r.
Trudno nie zauważyć podobieństwa do broszurek, które dziś opisujemy. Informujących nieraz o rzeczach tak oczywistych, jak to, aby nie zażywać substancji psychoaktywnych, będąc w ciąży lub karmiąc piersią, prowadząc samochód lub lecząc się psychiatrycznie (jakby we wszystkich powyższych kwestiach nie było to oczywiste i jak gdyby dla osób niebędących w ciąży lub nieleczących się psychiatrycznie etc. nie istniały żadne przeciwwskazania do imprezowania z mefedronem, heroiną, kokainą czy LSD). Chciałoby się rzec: dobrze, że chociaż tyle. Tym niemniej niepokojące wydaje się rozdawanie broszurek przypominających zawartością ulotki dołączane do leków, a z drugiej strony - informujących o centrum pomocy i wsparcia dla narkomanów.
Nie wiadomo zresztą, czy komuś uzależnionemu bądź pragnącemu mocniejszych doznań w ogóle będzie chciało się czytać zawartość broszurek. W których zresztą brakuje jednej, może najważniejszej rzeczy: ostrzeżenia, aby po prostu nie zaczynać. I że stosowanie substancji psychoaktywnych zawsze niesie ze sobą niebezpieczeństwo i jest ryzykowne nawet wtedy, gdy będziemy stosować się do zaleceń zawartych w broszurkach. Wydaje się, że w profilaktyce uzależnień i eliminowaniu ich negatywnych skutków chyba nie do końca o to chodzi.
aja
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/563494-warszawa-finansuje-druk-ulotek-o-zazywaniu-narkotykow