Po stronie białoruskiej na wysokości m. Usnarz Górny znajduje się obecnie grupa 24 osoby - 20 mężczyzn i 4 kobiety; nie ma wśród nich dzieci - podała w niedzielę po południu na Twitterze Straż Graniczna.
CZYTAJ TAKŻE: TYLKO U NAS. Narracja opozycji ws. imigrantów? Prof. Legutko: Połączenie nienawistnego bluzgu z błazenadą
Dzieci zabrane z terenu koczowiska
Po białoruskiej stronie granicy z Polską w okolicy Usnarza Górnego od kilkunastu dni koczowała 32-osobowa grupa migrantów. Osoby, które ją tworzą chcą się dostać do Polski i starać się o pomoc międzynarodową.
Z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradzają im drogę białoruskie służby. Przejścia na polską stronę pilnują żołnierze i funkcjonariusze SG.
W niedzielę po południa Straż Graniczna podała na Twitterze, że koczują 24 osoby.
Po stronie białoruskiej na wysokości m. Usnarz Górny znajduje się obecnie grupa 24 os. (20 m. i 4 k.), nie ma wśród nich dzieci. Część osób została zabrana przez straż białoruską, a kilka nowych dowiezionych. Strona Białorusi kilkukrotnie dostarczała dziś grupie żywność, napoje i papierosy
— czytamy.
Białoruskie media grają tematem koczowiska
W kolejnym Tweecie SG poinformowała, że po stronie białoruskiej przygotowano miejsce na spotkanie z mediami.
Służby graniczne Białorusi zaprosiły dziś białoruskie media na spotkanie z koczującymi cudzoziemcami. Miejsce koczowiska zostało wcześniej przygotowane do nagrań telewizyjnych. Część osób została zabrana, a nowe przywiezione. Obecnie po stronie Białorusi znajdują się 24 osoby
— poinformowała SG.
CZYTAJ WIĘCEJ: Co białoruskie media robiły w Usnarzu? Zaskakujące informacje SG! „Miejsce koczowiska zostało przygotowane do nagrań”
Ile osób ewakuowano z Afganistanu do Polski?
Ponad 350 osób w tym momencie wylądowało w Polsce z Afganistanu
— powiedział wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, pytany o to, ilu obywateli Afganistanu w ramach ewakuacji z Kabulu trafiło do Polski.
Dopytywany, ile osób Polska zobowiązała się przywieźć, wiceminister odparł: „Nie było zobowiązań polskiego rządu”.
Powiedzieliśmy, że wywieziemy wszystkich, którzy tego potrzebują, którzy zdołają dotrzeć na lotnisko - bo my nie mamy możliwości operowania na terytorium talibańskim. Wszyscy ci, którzy z nami współpracowali, budowali demokratyczny Afganistan - i Polska ma wobec nich zobowiązania i dotrą na lotnisko - dostaną pomoc
— zadeklarował wiceszef MSZ.
Zapewnił jednocześnie, że „wszyscy, obywatele Polscy, którzy chcieli wyjechać z Afganistanu, otrzymali taką pomoc”.
Sześciu obywateli (polskich) zostało wywiezionych. Pracownicy polskiej ambasady, dopóki ona tam funkcjonowała, ci, którzy się do nas zgłosili - wszyscy zostali już wywiezieni - ci, którzy chcieli i zdecydowana większość tych, którzy byli priorytetowi pod kątem działania na rzecz polskiego kontyngentu wojskowego. Czekamy jeszcze na tych, którzy próbują się przedostać. Niestety, nie ma gwarancji, że uda się im przedostać. Tam tłum robi się coraz bardziej agresywny, część ludzi rezygnuje
— wyjaśnił Przydacz.
„My tam nie mamy tysięcy żołnierzy”
Przyznał, że „te 350, czy 400 osób może się wydawać dużo, mało”.
Ale proszę zobaczyć, jakie tam są trudne warunki. A my tam nie mamy tysięcy żołnierzy, helikopterów, sprzętu, jaki mają Amerykanie
— podkreślił.
W niedzielę po godz. 7 na warszawskim Lotnisku Chopina wylądował szósty samolot LOT z osobami ewakuowanymi z Afganistanu. Według informacji PAP, na pokładzie było około 80 osób.
Operacja prowadzona przez polskie służby odbywa się wojskowymi samolotami z Kabulu do Uzbekistanu, skąd następnie cywilnymi samolotami PLL LOT ewakuowani dostają się do Polski.
Po tym, jak Stany Zjednoczone wycofały większość swoich wojsk z Afganistanu, dużą część terytorium tego kraju zajęli talibowie. W zeszłą niedzielę wkroczyli do stolicy kraju Kabulu i przejęli kontrolę nad pałacem prezydenckim. Państwa UE i NATO ewakuują swych obywateli z Afganistanu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Prezydium sejmowej komisji na granicy z Białorusią
We wtorek prezydium sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych będzie na granicy z Białorusią - poinformował w niedzielę szef komisji Wiesław Szczepański (Lewica).
W ostatnich dniach po interwencjach Straży Granicznej, strona białoruska chciała zabrać całą grupę koczująca na wysokości miejscowości Usnarz Górny; ponad połowa cudzoziemców opuściła teren, pozostałe osoby nie chcą opuścić miejsca koczowiska - poinformowała w niedzielę na Twitterze Straż Graniczna.
Grupa cudzoziemców koczująca po białoruskiej stronie granicy chce dostać się do Polski i starać się o pomoc międzynarodową. Przejścia na polską stronę pilnują żołnierze i funkcjonariusze SG. Natomiast z białoruskiej strony przed ewentualnym odwrotem zagradzają im drogę tamtejsze służby.
We wtorek prezydium Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych będzie na granicy. Będziemy rozmawiali w Białymstoku na ten temat i zobaczymy, jeżeli ta grupa jeszcze tam będzie to będziemy starali się tam podjechać i porozmawiać ze Strażą (Graniczną - PAP), oczywiście nie przekraczając granicy
— powiedział Szczepański w Telewizji Republika.
Kryzys migracyjny
W ostatnich miesiącach na granicach Białorusi z UE gwałtownie wzrosła liczba nielegalnych migrantów z Iraku, Syrii, Afganistanu i innych krajów. Najwięcej osób trafiło dotąd na Litwę, która zarzuciła Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na jej terytorium w ramach wojny hybrydowej.
Polska Straż Graniczna wskazuje, że w całym ubiegłym roku na odcinku podlaskim zatrzymano 122 osoby, które nielegalnie przekroczyły granice. W tym roku to już około 780 cudzoziemców. SG odnotowała dotychczas ponad 2 tysiące prób nielegalnego przekroczenia granicy, z czego ok. 1 tys. 350 próbom pogranicznicy zapobiegli.
CZYTAJ TAKŻE:
mm/PAP/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/563414-reakcja-na-kryzys-migracyjny-co-sie-dzieje-na-granicy